Kocury,koteczki i kocięta, wariatkowo !

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 20, 2007 12:34

Dzisiaj bez zmian. Rano maluszki na szczęście były na swoim miejscu. Kotka Mysia wyglądała nieciekawie, pewnie ją w nocy kocury męczyły. Straszny jest los podwórkowych kotów i ta niemoc, przecież wszystkich kotów do domu nie wezmę i tak będą następne. Gdzie jesteś pini1 ?

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw cze 21, 2007 10:57

Tak jakoś tu sobie piszę chyba sama dla siebie. Wieczorem byłam na kocim podwórku. Nie jest tak źle. Myślę, że z wyłapaniem kocurków sobie poradzimy, bo wczoraj nawet udało mi się jednego dzikuska zagadać i jakbym się uparła to bym go nawet pomiziała. Muszę je chociaż trochę oswoić to może uda mi się odpchlić. Za bardzo nie chcę, bo nie wszyscy ludzie mają dobre zamiary. Mysia po sterylce podchodzi do wszystkich i trochę mnie to martwi a ona chyba na własną łapkę chce szukać domku. Muszę jej tu jakiś wątek założyć, może ktoś jej jeszcze w tym szukaniu domku pomoże. Tydzień była przetrzymywana po sterylce i już zaczęła ładnie wyglądać. Futerko się błyszczy, trochę przytyła. Nie wiem dlaczego ale ją nie za bardzo akceptują koty z tego podwórka, tak było też przed sterylką.
Maluszki tygryski są urocze. Wczoraj mało brakowało a wróciłabym z nimi do domu. Chyba jednak rozsądnie, że tego nie zrobiłam, bo po powrocie w domu zrobiła się wojna w przedpokoju. Macio sie zapomniał i przyszedł mnie przywitać przed Sisi, a ta najstarsza rezydentka, okrutnie zazdrosna na niego napadła, bo to jej należy się pierwsze mizianie. Z tego wszystkiego Zuzia ze strachu uciekła pod szafę i nawet na jedzonko wieczorne nie wyszła. Tak to u mnie wygląda. Sisi rządzi nawet 10 kg Maćkiem, małe by chyba pozagryzała lub wpędziła w depresję jak Zuzię. No to sobie znowu popisałam, choć tego chyba nikt nie czyta :( .

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw cze 21, 2007 11:13

No coś Ty :?: :!: Oczywiście, że czytam. Tylko nie zawsze odpowiadam. Co do takiego oswajania też mam zawsze obawy, mimo, że u mnie koty przydomowe są w sumie bezpieczne, no ale jakiś podlec zawsze się może trafić.
Co do maluchów, to ja swoje z piwnicy zabrałam, jeden wczoraj wyadoptowany zostały dwa. Siedzą w pożyczonej króliczej klatce bo w mieszkaniu nie mogę puścić ich "na żywioł".
Niestety wesprzeć mogę Cię tylko werbalnie. Przede mną dwie kocice do cięcia, a później kocury - z 8,9. Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązania i adopcje :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 21, 2007 11:21

Czytamy, czytamy.
Niestety nie moge pomóc, moge tylko trzymać kciuki za domki dla maluszków i za kotkę Mysię. Mam ją cały czas w myślach. Może zrób jej parę fotek, zatóż watek. Napewno ktoś się w niej zakocha. Martwię się żeby ta jej ufnośc jej nie zgubiła.
Wśród wszystkich boskich stworzeń jest tylko jedno, które nigdy nie da się spętać i zniewolić. Tym stworzeniem jest kot. Gdyby dało się człowieka skrzyżować z kotem, człowiek by na tym zyskał, ale kot - stracił.

ank81

 
Posty: 104
Od: Pt paź 27, 2006 20:09
Lokalizacja: Chełm

Post » Czw cze 21, 2007 12:18

Fajnie, że czytacie. Nie mam się do kogo wygadać, a tak przynajmniej jak piszę to niekiedy jakiś pomysł wpadnie albo ktoś coś podpowie. Też właśnie obawiam się ufności Mysi, muszę jej dziś fotki zrobić i wstawić.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw cze 21, 2007 12:22

Czytamy, słuchamy :)
A za Mysię i dobry domek :ok: Załóż wątek, będę podrzucać

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 21, 2007 23:27

Wieczorkiem jak byłam u koteczków okropnie padało i tygrysie chowały się pod samochodami i oczywiście kombinowały jak by pod maskę wejść. Przeraża mnie to i mam spaprany cały wieczór, bo się o nie martwię. Udało mi sie jednak zrobić im kilka zdjęć zanim weszły pod auta.ObrazekObrazekObrazekObrazek
A oto Mysia:ObrazekObrazek Mysia została dziś na noc w pracowni.
cdn.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pt cze 22, 2007 6:43

Buraski przesliczne, trzymam kciuki za domki dla nich
:ok: :ok:
A Mysia to chyba ciut przylepiasta :lol: Sliczna :1luvu:
Od wczoraj jest u mnie podobna czarna koteczka a przylepa z niej ze szok :D
Bedzie dobrze, myslami jestem z Wami.
Wśród wszystkich boskich stworzeń jest tylko jedno, które nigdy nie da się spętać i zniewolić. Tym stworzeniem jest kot. Gdyby dało się człowieka skrzyżować z kotem, człowiek by na tym zyskał, ale kot - stracił.

ank81

 
Posty: 104
Od: Pt paź 27, 2006 20:09
Lokalizacja: Chełm

Post » Pt cze 22, 2007 10:13

Słodkie wszystkie i kicia i małe.
Po moje małe też się jakoś nikt w kolejce nie ustawia :(

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 22, 2007 11:42

Niestety teraz taka pora, że koteczków więcej niż chętnych. W dodatku wakacje się zbliżają i pewnie większość myśli o urlopach, to nie czas, żeby się dokaacać. Przez te maluchy spać nie mogę.
Mysia jest przylepa straszna. Do znudzenia - dużego- oczywiście żąda pieszczot. Najdziwniejsze w tym jest to, że ona nigdy domu nie miała, pamiętam ją jako młodą kotkę, która znalazła się na podwórku i cały czas się go trzyma od ok. 4 lat.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pt cze 22, 2007 11:49

Ano właśnie, wakacje w perspektywie. Wyadoptowałam tylko czarnego Mefisto, tygryski jakoś nie "chodzą", wszyscy pytają o kolorowe koty. Co za ludzie? Martwię się razem z Tobą, jeśli Cię to pocieszy, niestety nic innego nie mogę zrobić. Mogę tylko obiecać, że gdtbym miała więcej chętnych niż kotów to będę pamiętać o Twoich buraskach.
A co do Mysi, to wiesz, są dzikie koty, które stanowczo chcą ieć swój dom tyle :) Mysia jest urocza i słodka, mam nadzieję, że znajdzie swojego dużego.

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 22, 2007 12:23

Nie wiem dlaczego buraski nie są w modzie, bo ja miałam buraska i to był tak słodziutki kot jak żaden inny. Pozatym to przecież są Polskie prawdziwe dachowce - trochę partyiotyzmu by się przydało :D .

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Pt cze 22, 2007 12:27

Też tego nie rozumiem, sama mam 2 burasy :) Tutaj możesz je obejrzeć http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61092&highlight=
A w perspektywie, czyżby 4 tygrysy??? Ehhh, jednak mam nadzieję, że znajdą domki, oczywiście dobre, bo jak mam oddać byle komu, to już trudno :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 23, 2007 8:28

Wczoraj się napisałam jak głupia a potem gdzieś kliknęłam i wszystko mi znikło. Wczoraj był straszny dzień. Po pracy poszłam na podwórko kocie i stwierdziłam, że nie ma Tygrysków. Wpadłam w panikę, telefon do znajomej od pracowni. Hal.zaraz przyszła i zaczęły się poszukiwania. Niestety kotecków nigdzie, w żadnym zakamarku nie było. Sąsiadki które tam mieszkają obeszły piwnice i nic. Pierwsz myśl jaka mi przyszła to, że facet z parteru, który nam załatwił kiedyś kotkę z kociętami gdzieś je wywiózł. Jednak coś mi miauczało ale na drugim podwórku. Tam jest pełno kocurów ale dlaczego dorosły kocur miałby miauczeć i to żałośnie. Przez okno w pracowni weszłyśmy na dach i z góry zaczęłyśmy obserwować i nasłuchiwać. Zobaczyłam, że na to podwórko otwarta jest brama, która zazywczaj jest zamknięta a kluczem rządzi wredna baba i nie otworzy za żadne skarby.
No to ja podreptałam na drugą ulicę, do wejścia do tej bramy. Zaraz oczywiście znalazła się wredna baba, która zaczęła krzyczeć jak ja tam wlazłam i co zrobiłam z jej kłódką. Hal. w tym czasie z dachu zobaczyła maleńkiego kocurka, który prysnął gdzieś do pustostanu przy tym całym zamieszaniu. Weszłam cała w pajęczynach do tej ruiny. Jak znaleść kota wśród gruzu, starych mebli, desek itp. Na pomoc przybiegła Hal. i zrobiłyśmy obławę na to stworzenie. Baba cały czas darła morde i zawołała syna na pomoc co by skutecznie zamknął to podwórko z nami oczywiście wśrodku. Zagoniłyśmy stworzenie do kąta i Hal. za pomocą torby na zakupy, którą przy sobie miała go złapała. Krew się lała ale na szczęście z Hal., bo ją mały zaraza pogryzł. Koteczek okazał się zupełnie dziki oczywiście, okropnie wystraszony, ma ok. miesiąca i jest zupełnie czarny, no i oczywiście nie jest to nasz Tygrysek. Wredna baba wykrzyczała, że dwie noce nie mogła spać, bo coś tak miauczało na podwórku. Ona musi z tym porządek zrobić. Następna od robienia porządku, lepiej by podwórko pozamiatała, bo moje klapki wyglądają jakbym po księżycu chodziła. Przy pomoce prawie siły opuściłyśmy podwórko. No i się okazało, że mamy ale nie tego kociaka co szukałyśmy.
cdn.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob cze 23, 2007 8:50

Maluszek wygląda tak :Obrazek . Pobiegłam do sklepu kupić chociaż śmietankę, bo jak baba powiedziała, że to dwie noce miauczało to w sumie cud, że miało tyle siły. Okazało się, że nie potrafi samodzielnie pić. Hal. przygotowana zawsze na wszystko miała strzykawkę i tak go napoiłyśmy. Kotecek po rozmasowaniu brzuska rozłożył się spokojnie i nawet momentami burczał. Naszych Tygrysków nadal nie było. Wzięłam starą miotłę i na kolanach na tym podwórku zaczęłam szurać pod samochodami mając niemiłą nadzieję, że koty siedzą gdzieś pod maską. No i okazało się, że niestety miałam rację. Tygrysia naraz wyskoczyła z pod jednego samochodu zupełnie zaspana. Niestety okazało się, że siedzą w samochodzie faceta co nie lubi kotów i jak na złość w tym właśnie momencie facet wyszedł z córką na rękach i zaczął się lokować w samochodzie. Proszę go żeby maskę otworzył, bo tam jest jeszcze jeden kociak a on mi na to, że go mój kot zupełnie nie obchodzi i zapala silnik. Walnęłam miotłą pod samochód i w ostatniej chwili Tygrysek wyskoczył oczywiście z pod samochodu. Nie wiem co mam zrobić temu facetowi. Jedyne co mi przyszło do głowy to to, że to zło do niego wróci i to z podwójną siłą. Po tej akcji koteczki nie mogły zostać na podwórku. I tak chyba św. Franciszek nad nimi czuwał. Zadzwoniłam do Patsi o pomoc w tymczasie i okazało się - cudowna dziewczyna - że małego czarnego koteczka weźmie do wykarmienia a potem na tymczas do koleżanki, której się domek zwolnił. Sytuacja wygląda tak : Czarnulek od wczoraj Andrzejek jest u Patsi. Tygryski zostały w pracowni, ich mamusia na podwórku, bo za skarby nie chciała wpracowni siedzieć. Mysia jest w pracowni, bo za skarby nie chciała na podwórku siedzieć. Mysia nie lubi innych kotów nawet małych więc nie wiem czy Tygryski jeszcze są w całości. Zaraz idę to sprawdzić. Dziś przyjdzie ekipa z firmy budowlanej i ma mi zrobić pomieszczenie na strychu budynku w którym mieszkam na trzymanie kotecków na tymczasie. A wczoraj to wszystko napisałam i mi znikło, no ale kto po nocy pisze i to po takim dniu.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dorcia44 i 97 gości