KRAKÓWJa polecam klinikę doktora Przędzika.
Znajduje sie na ulicy Na Błonie 61 B. tel.636 -28 -85
Mam do niego zaufanie ,jeżdżę tam z moimi kotami i ich maluszkami. Pomoże, doradzi i na każdy prpblem znajdzie jakąś radę. Leczy tez homeopatią. Przy klinice jest sklep z karmami, w tym dietami weterynaryjnymi.
05.2010 dragon_lady1 pisze:Weryfikacja po 7 latach.
NIE POLECAM. Ani jednego pana doktora, ani drugiego.
Dr. Przędzik szukał u mojej umierającej i wymiotującej odchodami (zablokowane jelito) kotki choroby wahadełkiem. Teorie padały różne, łącznie z rzucawką, którą ja nawet jako wtedy początkujący hodowca odrzuciłam, bo kocięta miały 10 tyg. Kotka umierała dwa dni, pojona kroplówkami. Na sekcji okazało się że było to wpochwienie jelita, co po objawach samych weterynarz powinien zdiagnozować. Nigdy więcej się u niego z kotami nie pojawiłam. Wahadełkiem to ja mogę kogoś zahipnotyzować, a nie szukać choroby.
WIELICZKADrugim lekarzem ktorego polecam jest doktor Wojtaszek.
Przyjmuje na ulicy Warzyckiej 37 w Wieliczce. Tel.278-35-11 i 278-57-32
Wspaniały lekarz,niegdy nie odmówi pomocy. Wyleczy najgorsze świństwo.(oczywiście takie uleczalne).
Zajmuje się nie tylko duzymi zwierzakami,ale pomniejszą gadzinką też. WAŻNE!! Dla tych co hodują fretki (są trudne w leczeniu)on potrafi je leczyć.
09.2006 sayane pisze:NIE POLECAM:
Poszłam do Wojtaszka. I tu mam mieszane uczucia. Nie przeczę, że zwierzętami zajmuje się profesjonalnie, robi dobrze zastrzyki, opuka, zmierzy temperaturę, itp. Mojej kotce bardzo ładnie wyciął czerniaka (i jakos go nie ruszało, że asystowałam i sie patrzyłam, trzymając ją za łepek). Choć nie jestem pewna czy ją dobrze zaśpił, bo się troche ruszała. Wiem, że dużo osób z rasowymi zwierzętami do niego chodzi, polecała go pani z hodowli bokserów i beauceronów jako dobrego lekarza.
ALE: przy diagnozie nie robi sam ŻADNYCH dodatkowych badań, nawet jeśli tylko podejrzewa chorobę - trzeba o nie poprosić. Leczy "na czuja". Nie proponuje dodatkowych terapii ani badań, nie informuje o sposobach leczenia ani o tym co podaje jeśli się nie dopyta (miałam potem problem w Arce bo w książeczce nie wpisał leków). Leczy na PRAWDOPODOBNE choroby - Roka leczył na białaczkę, choć po teście w Arce okazało się, że wcale jej nie miał, a niewydolność wątroby tak powiększonej, że czuć ją było dokładnie przez brzuch. Gdy zmarł mi kot na żółtaczkę chciałam zrobić drugiemu testy - wprowadził mnie w błąd, że kota do pobrania krwi trzeba uśpić, a ten na razie jest za słaby (był przeziębiony). W Arce z pobraniem krwi 'na żywca' nie mieli problemów. Od Wojtaszka słyszałam głównie "jest bardzo źle, należy przygotować się na najgorsze", po czym zastrzyki i do domu, przyjechać zawsze za 3 dni. Gdy go spytałam co myśli o leczeniu stacjonarnym stwierdził, że to moja sprawa i jak chcę to moge zawieść. Czy tak się zachowuje lekarz, któremu zależy na zwierzętach? Kot był odwodniony, miał anemię i nie jadł 1,5 tygodnia, pod kroplówką i z transfuzją miałby o wiele większe szanse przeżycia a Wojtaszek kazał go co 3 dni przywozić tylko.
Jeśli ktoś się zna na kotach i wie, jakie ma możliwości, może nie będzie miał u niego problemów, zwłaszcza skoro tyle osób do niego chodzi. Bo jednak klientów ma. Dla osób 'zielonych' bardzo Wojtaszka nie polecam.
15.07.2008 caty pisze:Zdecydowanie - DOKTOR WOJTASZEK, Wieliczka, ulica Warzycka 37.
Człowiek o złotym sercu - leczył za darmo znalezionego kota / zapalenie płuc, zatok, białaczka.../, którego przyniosły do Niego dzieci. Argumentował - dzieci nie pracują, to była ich inicjatywa...
Potrafi zaczarować każde zwierzę...Polecam.
btw - w ogromnej lecznicy koło wielickiej Biedronki pan doktor potraktowal mnie tak mało sympatycznie...fakt, że mialam na sobie ubranie robocze - od łapaniakotów i mogłam wyglądać jak menel...- ale np. doktor Wojtaszek nigdy się tak do nikogo nie zachował...
anegdota - do doktora Wojtaszka przyszedł najgorszy zakapior z tej części miasta ze...slimakiem ze zgniecioną muszlą. Pół godziny trwalo, zanim doktor wytłumaczył mu, że nikt napewno tego nie zrobił naumyslnie...Miał cierpliwość.
12.2008 sayane pisze:Widzę, ze wiele osób poleca dra Wojtaszka. Ale z tego co widzę, to on super zajmuje się rasowymi zwierzętami (widziałam u niego głównie psy), gdzie klienci są wymagający, zwierzęta wymagają stałego nadzoru a on bierze kupe kasy. Losem "dachowca" już się nie przejmie. Ja się tam więcej nie zjawię.[/b]
dragon_lady1 pisze:Weryfikacja po 7 latach.
NIE POLECAM. Ani jednego pana doktora, ani drugiego.
Dr. Wojtaszka także nie polecam. Zbytnia rutyna zabiła w nim to co miał kiedyś. Intuicję. Teraz mu się wydaje, że diagnozę postawił odpowiednią i choćby wyniki pokazywały coś innego, to idzie w zaparte. Tak było w przypadku próby ratowania życia sprowadzonego z zagranicy kocurka u którego mimo kilkukrotnych testów negatywnych w różnych laboratoriach zdiagnozował białaczkę i tego się trzymał.
Nie słucha tego co się do niego mówi, mimo że opiekun zwierzęcia przebywa z nim stale i więcej widzi. Leczył oczy kociaków zakażonych wirusem (po tym wcześniej wspomnianym kocurze), powikłanych bakteryjnie, kiedy powieki zrastały się ze spojówką i na nic były moje prośby, że trzeba je codziennie rozklejać i rozrywać. Zakrapiał oczy, kolejne zastrzyki i za 3 dni do kontroli.
Oczy maluchów uratowały wetki z Balickiej (wcześniej Zielony Most).