

W pewnej gminie, w budynku urzędu miasta okociła się koteczka.
Nie spotkał się to z akceptacją pracowników, bo wiadomo, koty śmierdzą, a tyle kociąt to na pewno zniszczy i zasika całe podpiwniczenie

Jak to zwykle bywa, po paru dniach pod schroniskiem pojawił się kartonik. Pracownik gminy nie miał odwagi wejść do biura, podrzucił karton i zadzwonił, że kotki już są, oczywiście bez mamy. 5 tka maluśkich, zapłakanych i głodnych szkrabków. Oczka otwarte szeroko, uśpić nie wolno... Co robić? Rozpaczliwe poszukiwania domów zastępczych przyniosły marne rezultaty - 2 najładniejsze maluszki zabrała pewna Pani weterynarz. 3 powędrowały do nas.
No i są, mają już imiona i pękate brzuszki. Laura zaczęła już nawet mruczeć

Dostały wyprawkę od cioci Boo


Zdjęcia zaraz

Laura
Fuks (i Laura)
Filon