Moja sytuacja chyba nie daje szansna odkarmienie, ale może pomóżcie mi ocenić. Nigdy tego nie robiłam. Po pierwsze pracuję. Teoretycznie mogłabym w jakimś pojemniku w cieple nosić kotki do pracy i tam trzymać na zapleczu i karmić. Ale pod koniec tygodnia ma przyjechać szefostwo, a przy nich to wykluczone

Po drugie Agatka najprawdopodobniej jest nosicielką jakiegoś wirusa i maluchy są u mnie niebezpieczne. Powiedzmy trzymałabym je w jakimś kartonie w łazience, ale czy taka izolacja wystarczyłaby? W dodatku opiekunka może nie dopilnować i kocice mogą też wejść do łazienki. A jak podrosną? Łazienka u mnie dla podrosłych, już biegających nie nadaje się. Jest mała i wilgotna. W pudle to miałyby wyłożone ciepło, butelki z ciepłą wodą itd, ale jak wylazłyby to już nie mogły by tam być.
Chyba jedyne wyjście to powiedzieć jej, że albo podejmie się wykarmić, albo jedyne wyjście eutanazja, ale zaraz, jutro, zanim niewidome.
Matko, dlaczego
