W łazience od soboty mam dwa zasmarkańce. Zasmarkańce są zasmarkane na amen, zakichane, zaświerzbione i mam nadzieję, ze już nie zapchlone
Zasmarkańce dostały swoją szansę, bo najgorzej wyglądały w całej grupie kotów. I z Nakorem faktycznie jest nienajlepiej, za to Gamina chyba troszkę oszukiwała
Gamina- około półroczna kotka, czarna z białą apaszką i dwoma plauszkami u obu tylnich łapek- obłednie to wygląda

Oczy miała zaklejone ropą, ale po zakraplaniu widać już, że nie jest najgorzej. To super miziak i dzika czarna pantera w jednym. Mizia sie tak, że aż człowiek opada z sił, a ona jeszcze nie ma dość. Strzela baranki, tak mocno że się dziwię, że jeszcze sobie guza nie nabiła. Ugniata nawet powietrze, wywala brzuch do głaskania i wije się na pleckach usiłując jednocześnie strzelić baranka. Nie wiem czy kiedykolwiek miałam tak miziastwgo kota. Jednocześnie ten czarny miód jest dziką czarną panterą

Zakraplanie uszu jest ok, czyszczenie też, przy zakraplaniu oczu ćwiczę refleks i uciekam przed zębami. Ćwiczę celność w trafianiu w oko z jak największej wysokości. no ale jakos się udaje. Podanie tabletki jest nierealne

Nie da sobie otworzyć pyska- gryzie. nie da sobie włożyć strzykawki w pyszczek- atakuje i pluje, na strzykawke tez się rzuca

Włożenie tabletki w mięsie czy masełku tez się nie udało. Ostatecznie zjada rozproszkowany antybiotyk w sosiku z saszetki i mam nadzieję, że tak będzie jeść, przynajmniej dopóki nie wróci jej smak po zejściu kataru.
Nakor- około pięciomiesięczny czarny dymno kocurek. Oczy w fatalnym stanie, katar w mega wymiarze, rwręcz kilogramy wykichuje z nosa, początki zapalenia oskrzeli. Jak leki zaczęły działaś powrócił mu dobry nastrój. Włazi na kolanka i mizia, mizia, mizia się. Wywala brzuch do góry i poluje na głaszczącą rękę. Daje się ładnie zakraplać, tabletki grzecznie lądują w pyszczku, choć oczywiście zadowolony nie jest. To będzie super, super kot jak się go wyleczy, a on sam jak się domyje. bo na razie wygląda jak siódme nieszczęście
gamina z Nakorem sie tolerują ale niekochaja. Jak ich miziam to są zazdrośni o siebie nawzajem.Jutro zacznę powoli wypuszczanie na pokoje. Kuwetkę opanowali od razu w sobotę i jej zawartość jest zadowalająca
Fajnie mieć takie rozmiziane kociaki, az miło będzie je komuś proponować
zadjęcia za minutkę...