Mój Kitosław jako trzymiesięczny kociak wprowadził się do domu, gdzie mieszkały dwie dorosłe psice: staffik i lagotto. Od pierwszej chwili ustalił stosunki: ja tu rządzę! Obecnie żyją we względnej harmonii (minęły trzy lata), jednak muszę czasem ingerować, żeby psom nie działa się "krzywda". Zachowania Kita wobec psów: Już po kastracji, zanim poziom hormonów opadł, próbował rozładowywać napięcie wspinając się na stafficzkę. Na szczęście przeszło mu to, a Baila nie specjalnie przejmowała się jego fanaberiami. Regularnie próbuje zawłaszczyć ich legowisko w klatce kennelowej. Ma swoje na klatce. Jak zauważę kota na psim posłaniu - przekładam go do góry. Jak nie zauważę - stafficzka leci i piszczy i mi melduje o "kociej zbrodni". Jak w nocy wypuszczam psiaki na siusiu, kot ma dwie strategie: pierwsza - wskakuje na łóżko i czai się na nie jak wracają a potem skacze którejś na plecy. One oczywiście się boją. Druga, gorsza - kładzie się w wejściu z tarasu i nie pozwala im przejść. Muszę wtedy stawać pomiędzy nim a psami, żeby mogły wejść z powrotem do domu. Raz położyłam na nim ręcznik - też pomogło

. Jak on jest na zewnątrz a psice wychodzą na dwór, potrafi się zaczaić na nie w krzakach i znienacka hop na nie. Albo biegnie i przeskakuje nad niczego się nie spodziewającym psem. Po takich akcjach sunie są nieco onieśmielone na widok kota. Z jego strony to są takie "żarty", bo po polowaniu na psice, idzie je barankować. W wielu sytuacjach muszę psy "wspierać moralnie" w codziennym życiu z kotem. Nie jest jednak tak źle do końca, bo ostatecznie w nocy całe towarzystwo potrafi zgodnie obok siebie spać ze mną w łóżku
