Wpadam do Was po doraźną pomoc, ponieważ stanęłam po stronie ludzi "pomocy oszaleję przez kota" i wyczerpałam swoje pokłady cierpliwości i wiedzy.
3-4 letnia kotka, Łysa z papierami, kastrowana.
Ma tak silną obsesję na punkcie żarcia, że mieszkanie z nią zaczęło być koszmarem

Kot non-stop jest w trybie poszukiwania żarcia i demolowania domu (pomijam, że nie posiedzi, nie pobawi się, nie poleży, nie potrafi wyglądać przez okno)
Rzuca się na cokolwiek, co jest pożywieniem - również naleśniki, ogórki z chili, czipsy, czekoladę, wywala śmietnik i z niego zjada, potrafi "zdjąć z gazu" 5 litrowy gar z rosołem, rzuca się z łapami, aby wyrwać z buzi, skacze na plecy i wiele wiele wiele innych - uwierzcie nie jest przyjemnie i trochę zaczęłam rozumieć ludzi, którzy chcą się takiego zwierza pozbyć... bo czuję się terroryzowana i zastraszana i wpadam w nerwicę czy wszystko pochowałam, czym kot może się zabić


Miała w wieku 1 roku zdiagnozowaną i wyleczoną Lambliozę (gardia lamblia)
Po tym się trochę uspokoiła - już nie wyrywała obiadu z talerza, ale nie wyłącza jej się tryb "tropiciela"
W lipcu b.r. powtórzone badania - czysto. Morfologia, biochemia rozszerzona (łącznie z tarczycą) - ok.
Rok temu zmieniłam jej dietę na mięso ze skórą i kośćmi, puszki i suche (wcześniej leciała tylko na całkiem dobrej jakości suchym)
Dostała automatyczną miskę, więc je 5 posiłków dziennie, w odstępach 4 godzinnych (potrafi godzinami jej pilnować)
Prób było wiele. Wiem o tym, że sfinksy potrzebują więcej kalorycznego jedzenia aby się ogrzać. W domu jest ciepło. Nie jakość bądź ilość jedzenia tu problemem.
Choć trochę jest, bo czym więcej je tym ma większą obsesję - po obfitym posiłku, gdzie musi się nagryźć i spędzić trochę nad tą padliną (więc informacja do mózgu powinna dojść, że jest syta) - głupieje jeszcze bardziej i przez pół godziny po jedzeniu jest nie do wytrzymania.
Ale np jak jej dać wylizać pojemnik po jogurcie, to szybko się nudzi, nie chce jej się "napracować", woli łykać dużo.
W ramach eksperymentu kupiłam nawet przysmak dla psa - ucho królicze, bo może to by ja zajęło... a gdzie tam, za dużo dla niej przy tym roboty.
Co więcej robić jeśli chodzi o kwestie badań/leków?

