Spóźnione, ale coroczne podsumowanie musi być..
Na początek świat kociastych –
30 marca mój siedemnastoletni Ptyś pobiegł za TM, do swojego braciszka Fumka, który TAM czekał na niego już od kilku lat.. obaj byli z terenu dawno temu rozbieranych pawilonów na Jana Pawła.. Fumek przyjechał pierwszy a po kilkunastu dniach dołączył do niego Ptyś, który przez chwilę mieszkał na tymczasie u redaf..
10 sierpnia przeczytałam na fb błagalny post:
„Dzień dobry potrzebuje pomocy znalazłam taka biedę myślę że ma 6 tygodni strasznie się przytula i nie chciałabym jej zostawić ale nie mogę jej zabrać z racji na to że mam już 4 koty które przejęły kontrolę nad moim życiem czy jest tu osoba która przyjmie tego kota jak przywiozę go do Warszawy. Pewne jest że nie przeżyje tutaj”Poczytałam komentarze, ale poza wezwaniami do pomocy, nic konkretnego się nie pojawiało.. stwierdziłam, że mam teraz więcej czasu, to z maluchem dam sobie radę..
Tego samego dnia przyjechała.. zanim zaniosłam ją do domu, to pojechałam do lecznicy..
Okazało się, że mała ma gorączkę, jest mocno odwodniona i w takim stanie, że rzeczywiście, jakby tam została, to wystarczyłaby doba, żeby kici nie było..
Czyli tradycyjnie – zastrzyki, kroplówki, krople do oczu i czekanie na pełną kuwetę, i puste miski..
Dostała też osobny apartament w kenelu.. i imię Arielka..
To był początek..
Teraz mała już dawno w doskonałej formie, zaprzyjaźniona ze stadem.. nawet powiedziałabym, że próbuje stado rozstawiać po kątach.. imię się nie uchowało.. została MałąMyszą.. a jak za bardzo rozrabia, to Szkodnikiem..
Reszta stada w porządku, Czarkowe ataki nadal są, ale nadal dość rzadko i dość łagodne..
To tyle z kociego świata, wróć! Przecież jest jeszcze Shatie.. ale u niej też nieźle.. chociaż to już staruszka.. u mnie jest już prawie dziesięć lat..
a pozakocio i psio –
O tym że meble wróciły z renowacji pisałam ze trzy strony temu.. ale to, że cudownie się sprawdzają przy kotach napiszę teraz.. materiał obiciowy jest absolutnie kocioodporny.. czyli pazuroodporny i nieprzemakalny.. polecam..
W lipcu zrobiłam sobie prezent imieninowy i zostałam stypendystką ZUSu..
i bardzo mi się to podoba..
Mniej mi się spodobało, jak w grudniu dopadł mnie covid.. krótki, dość łagodny ale skutki odczuwam do dzisiaj.. znaczy – żadnej mgły mózgowej nie zauważyłam.. na szczęście znajomi też nie zauważyli, czyli może być.. ale fizycznie – bardzo powoli odzyskuję siły..
I tak zaczęłam 17 lutego, w Światowym Dniu Kota, dwudziesty rok na miau..