Baltimoore pisze:A co z tamtym domek, który szukał czarnego kota FELV + ?
Zmuszacie mnie żeby się "wygadać" to niech będzie
Wczoraj Lucek miał odwiedziny. Państwo przyjechali z Warszawy specjalnie po to żeby Lucka zobaczyć, poznać i spędzić z nim chwilę.
Bardzo pozytywni ludzie, tacy jak potrzeba.
Mieli testerów najdoskonalszych , bo w moich warunkach to zwierzęta pokazują mi kto im odpowiada a kto nie.
Więc skończyło się tak , że najpierw pan poleciał się bawić wędką z kotem a pani bawiła się z psem maskotką, którą ze sobą przywiozła ( wraz z kilkoma innymi rzeczami żeby zostawić u nas zapach swojego domu i zwierząt), a potem mój pies się rzucił na łóżko z panem i radośnie wariowali, a pani bawiła się z Lucynką. Wkupili się w łaski 100% (nie każdy ma takie szczęście - byli i tacy, których pies zatrzymał z rykiem w drzwiach i nie pozwalał im wykonać po domu kroku, a kot nie wyściubił nosa z ukrycia i czekał jak sobie pójdą...)
Ogólna sielanka, zwierza były bardzo spokojne, miłe do siebie, wstydu nie zrobiły.
Lucek był w humorze wyśmienitym, więc jak tylko weszli to od razu przyszedł oglądać kto jest kto, wąchać buty itd, a potem bez spinania się zaczął spacerować po pokojach. Nowa wędka ucieszyła go szalenie i dwa razy nie trzeba było pytać czy on jest kociak czy nie.
Lucek się bardzo spodobał, wzmocnił chyba uczucie do siebie, choć ono i tak było już mocne po przeczytaniu całej luckowej historii.
Państwo nie boją się kontaktów Lucka z psem, twierdzą że nie jest najgorzej i dadzą radę.
Z resztą, nie chwalę się, ale od jakiegoś czasu Lucek i pies zaczynają synchronicznie wskakiwać na łóżko i razem przebywają na jego terenie (najlepiej kiedy ja jestem pomiędzy nimi i głaskam obydwu naraz). Starć ogólnie jest już mało, pies nawet wybacza Luckowi nową modę na wskakiwanie na moje biurko.
Pozostawiam więc sprawę w rękach (łapkach) zwierząt. Prezes Lucyna zadecyduje.