Moli25, ja nie wiem, myślę, że był niczyj, a jeżeli nawet czyjś, to był to
bylekto. Obisia obserwuję od dwóch chyba lat, może troszkę dłużej. Raz był chudy, raz był chory, raz był głodny, raz najedzony i tak w kółko. Jedno pewne-był dziki, płochliwy, nieufny.
Jeszcze niedawno, pamiętasz ile zachodu było, żeby go złapać i zapakować do kontenera... To było w maju.
Ale przy całej swojej dzikości i niedotykalności zawsze był tajemniczy. Taki zadumany, myślący, o bardzo mądrym spojrzeniu. Pojawiał się i znikał. Jak kiedyś Mić...
Dzisiaj mam cudaka miziaka. Nawet moje sublokatorki odwiedził popołudniem piętro niżej, ku obopólnemu zadowoleniu oczywiście
Czy ma teraz co najlepsze? A bo ja wiem...

Ma gdzie spać i co jeść, podleczę, gdy trzeba, pogłaszczę. Ale to będzie kot podwyższonego ryzyka, nie zatrzymam go na terenie posesji. Będzie wychodził, przychodził, spał w domu albo nie. Tyle tylko, że znakomicie zna okolice, wie gdzie wróg, a gdzie przyjaciel, gdzie pies groźny i gołębiarz, którędy wchodzić, wychodzić, uciekać, ale wie też, gdzie ma wracać. Już nie musi iść szukać domu, którego nie ma.
Właśnie przyszedł i układa się na kanapie w swoim miejscu, co nie znaczy, że się nagle nie zerwie i nie pogna gdzieś w ogrody...
On już nie tylko ma pućki, ale też boczki się robią
