Najmłodsza kotka nie wychodzi z kuchni. Dodam, że zaraz po tej awanturze uciekła na lodówkę, gdzie siedziała kilka godzin, ja w tym czasie próbowałem spać po pracy, wstałem, zdjąłem ją i zsikała się na mnie... wiedziałem wtedy, że naprawdę jest źle, coś się zadziało między nimi takiego, że nagle po półtora roku koty, które razem spały, jadły, żyły w przyjaźni nienawidzą się. Pierwszą noc musiałem je separować, niestety najmłodsza separowana cały czas zawodzi, płacze, natomiast gdy otworzę drzwi syczy i ucieka, po czym reszta ją goni. Weekend mam zepsuty, cały czas zastanawiam się jak rozwiązać problem. Co się stało, że po półtora roku koty się znienawidziły w dosłownie chwilę?
Jak ją przyniosłem półtora roku temu zachowywały się dokładnie identycznie, po czym z czasem zaakceptowały się, cieszyłem się, że żyją w tolerancji i jako takiej komitywie, po czym po 1,5 roku następuje absolutny regres, zwrot o 180 stopni, koty się nienawidzą

W mieszkaniu absolutnie nic się nie zmieniło, co miałoby na wpływ na zachowanie, nic nie ubyło, nie przybyło.
Wszystkie kocice są wysterylizowane, z czego dwie niedawno. Najmłodsza Kolorowa, ta z którą jest problem wysterylizowana od półtora roku. Ona była od początku zaczepialska i próbowała rządzić (mimo tego, że jest najmłodsza, jest stosunkowo największa z całej czwórki, masywne łapki, duża kotka) ale reszta się nie dawała, po czym żyły w tolerancji, spały razem, czasem jedna na drugiej, normalne kocie wspólne życie.
W tym momencie Kolorowa siedzi w kuchni (trzeci dzień) i jej nie opuszcza, musiałem zanieść jej tam kuwetę, reszta jest poddenerwowana, widzę, że nie zachowują się jak zawsze, co jakiś czas idą do niej i kończy się wyciem, ,,walką" ale raczej bez kontaktu fizycznego (choć wrażenie jest takie, że walczą na śmierć i życie), kotłują się, puszą, brzmi to strasznie, nie wiem co sąsiedzi myślą, dzieje się to też w nocy, słychać w całym bloku, natomiast jak jej zamknę drzwi żeby ją odseparować, to zawodzi i płacze. Zwariuję chyba

ps. widzę, że problem jest po stronie najmłodszej. Reszta idzie do niej raczej zaciekawiona, one nie są negatywnie nastawione, jak kotka jest odseparowana, to pod drzwiami pomrukują, wąchają, jednak agresywna reakcja tamtej sprawia, że również wpadają w amok.
Widzę, że nagle po 1,5 roku pozostanie mi separować koty. Smutne to i już chyba nie będzie jak przedtem, że cała czwórka spała ze mną w łóżku i żyliśmy w komitywie.
Tylko dlaczego, to mnie nurtuje, czemu ten nagły regres.