Nagły regres po 1,5 r. w zachowaniu. (Zawieszenie broni?)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 24, 2016 9:34 Nagły regres po 1,5 r. w zachowaniu. (Zawieszenie broni?)

Myślałem, że to chwilowe ale widzę, że konflikt narasta i jest spory problem. W ogóle nie wiem o co chodzi i nie rozumiem, co się stało. Jeszcze w piątek rano powitała mnie jak zawsze cała czwórka kocic po powrocie z pracy, ogony w górze, jedzenie, wszystko jak zwykle, potem włączyłem laptopa i na chwilę odpłynąłem. W tym czasie coś się zadziało, co spowodowało, że najmłodsza dwuletnia kotka uciekała przed pozostałymi przez całe mieszkanie, powywracały miski, drobne rzeczy, przesunęły komputer, to jednak najmniejszy problem, czasem tak się goniły ale tym razem to było nietypowe - wrzask niesamowity, miałem wrażenie, że się pozabijają, próbowałem rozdzielać, zaczęły kotłować się wszystkie cztery. Miałem jeszcze nadzieję, że to jednorazowy problem ale niestety, trwa już trzecia doba i widzę, że jest źle.

Najmłodsza kotka nie wychodzi z kuchni. Dodam, że zaraz po tej awanturze uciekła na lodówkę, gdzie siedziała kilka godzin, ja w tym czasie próbowałem spać po pracy, wstałem, zdjąłem ją i zsikała się na mnie... wiedziałem wtedy, że naprawdę jest źle, coś się zadziało między nimi takiego, że nagle po półtora roku koty, które razem spały, jadły, żyły w przyjaźni nienawidzą się. Pierwszą noc musiałem je separować, niestety najmłodsza separowana cały czas zawodzi, płacze, natomiast gdy otworzę drzwi syczy i ucieka, po czym reszta ją goni. Weekend mam zepsuty, cały czas zastanawiam się jak rozwiązać problem. Co się stało, że po półtora roku koty się znienawidziły w dosłownie chwilę?
Jak ją przyniosłem półtora roku temu zachowywały się dokładnie identycznie, po czym z czasem zaakceptowały się, cieszyłem się, że żyją w tolerancji i jako takiej komitywie, po czym po 1,5 roku następuje absolutny regres, zwrot o 180 stopni, koty się nienawidzą :(

W mieszkaniu absolutnie nic się nie zmieniło, co miałoby na wpływ na zachowanie, nic nie ubyło, nie przybyło.
Wszystkie kocice są wysterylizowane, z czego dwie niedawno. Najmłodsza Kolorowa, ta z którą jest problem wysterylizowana od półtora roku. Ona była od początku zaczepialska i próbowała rządzić (mimo tego, że jest najmłodsza, jest stosunkowo największa z całej czwórki, masywne łapki, duża kotka) ale reszta się nie dawała, po czym żyły w tolerancji, spały razem, czasem jedna na drugiej, normalne kocie wspólne życie.

W tym momencie Kolorowa siedzi w kuchni (trzeci dzień) i jej nie opuszcza, musiałem zanieść jej tam kuwetę, reszta jest poddenerwowana, widzę, że nie zachowują się jak zawsze, co jakiś czas idą do niej i kończy się wyciem, ,,walką" ale raczej bez kontaktu fizycznego (choć wrażenie jest takie, że walczą na śmierć i życie), kotłują się, puszą, brzmi to strasznie, nie wiem co sąsiedzi myślą, dzieje się to też w nocy, słychać w całym bloku, natomiast jak jej zamknę drzwi żeby ją odseparować, to zawodzi i płacze. Zwariuję chyba :( Ma ktoś jakiś pomysł?

ps. widzę, że problem jest po stronie najmłodszej. Reszta idzie do niej raczej zaciekawiona, one nie są negatywnie nastawione, jak kotka jest odseparowana, to pod drzwiami pomrukują, wąchają, jednak agresywna reakcja tamtej sprawia, że również wpadają w amok.
Widzę, że nagle po 1,5 roku pozostanie mi separować koty. Smutne to i już chyba nie będzie jak przedtem, że cała czwórka spała ze mną w łóżku i żyliśmy w komitywie.
Tylko dlaczego, to mnie nurtuje, czemu ten nagły regres.
Ostatnio edytowano Nie maja 01, 2016 20:35 przez Loc, łącznie edytowano 1 raz

Loc

 
Posty: 151
Od: Wto mar 29, 2016 16:24
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie kwi 24, 2016 9:47 Re: Nie wiem o co chodzi? Nagły regres po 1,5 roku, jest źle

Spróbuj u najmłodszej z feromonową obróżką, ewentualnie z jakimiś środkami dopyszcznymi, przegadaj to z jakimś rozsądnym wetem. Może się ją da jakoś wyciszyć. Ale trzeba mieć świadomość, że to się może powtarzać. Może najmłodsza powinna być jedynaczką? Taką opcję też powinieneś rozważyć że względu na dobro kotki. Współczuję sytuacji
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 24, 2016 10:02 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Właśnie już o tym zacząłem myśleć, fileway lub obróżka, nie sądziłem nigdy, że będzie taka potrzeba.
Mam bardzo dobrego weterynarza, który zna moje koty, będę musiał się do niego odezwać po weekendzie, bo widzę, że im to nie minie.
Najmłodsza powinna być jedynaczką ale po pierwsze gdzie ja jej teraz znajdę dom, ludzie jeśli już, to szukają małych kotów, a dwa, że zżyłem się z nią, nie jest u mnie jej źle, a w zasadzie nie było do piątku, na łóżku miała swoje posłanie, w którym zawsze spała, cała czwórka ma swoje ulubione miejsca, mieszkanie jest zrobione ,,pod koty", ja jestem tylko niezbędnym dodatkiem, by to wszystko utrzymać.

Z Kolorową nigdy się nie kochały, tzn. wielkiej miłości nie było, jaką widzę wśród pozostałej nierozłącznej trójki, dokocenie było trudne ale po kilku dniach Kolorowa się wyciszyła i zaimplementowała w koci świat mieszkania. Półtora roku żyły w jako takiej zgodzie, takiej akcji jeszcze nie było jak teraz.
Kolorowa trafiła do mnie z piwnicy, a do piwnicy z mieszkania, była małą kotką na pewno domową, która z jakichś powodów znalazła się na ulicy. Była bita w piwnicy przez okoliczne koty, miała uraz do swego gatunku, dlatego tak trudne było jej dokocenie. Teraz widzę jakby jej się to odnowiło ale dlaczego do ,,własnych" kotów?

Problem z dokoceniem zawsze u mnie wynikał ze strony nowo przychodzących, nie ze strony rezydentów. Najstarsza kotka, 8,5 roku akceptuje wszystko, co się rusza, jest bardzo łagodna, jeśli przynosiłem coś małego, nowego, to obwąchiwała i jeśli to coś nie było agresywne, to natychmiast było akceptowane.
Ostatnio edytowano Nie kwi 24, 2016 10:08 przez Loc, łącznie edytowano 2 razy

Loc

 
Posty: 151
Od: Wto mar 29, 2016 16:24
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie kwi 24, 2016 10:05 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Między kotami bywa tak, że nagle czegoś się nawzajem przestraszą, jakiegoś nietypowego ruchu, zderzenia ze sobą itp. i powstaje panika, wszystkie się rozbiegają, a potem dochodząc do siebie rozważają, co się stało. Obserwuj tę młodą kotkę. Zazwyczaj takie nietypowe zachowanie wiąże się ze zdrowiem. Kot, który gorzej się czuje jest dominowany przez inne, i się wycofuje.
Zobacz, czy nie kluje się jej jakaś choroba, typu kk, mógł to być też jakiś epizod padaczkowy, po którym kot, nie wiedząc co się stało jest spanikowany. Jeśli sytuacja sama się nie wyklaruje, zabierz ją do weta na oględziny.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie kwi 24, 2016 10:18 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Na badania jestem już nawet wstępnie umówiony z doktorem, ostatnio ciągle u niego bywałem, bo sterylizowałem dwie kocice.
I taki paradoks, myślałem, że po sterylizacji będą kocice żyły w jeszcze większej komitywie, a tymczasem jest dużo gorzej pod względem behawioralnym.
Może to oczywiście zbieg okoliczności ale teraz widzę, że nawet łapią się za siebie dwie średnie, mieszkanie jest aktualnie terenem walk, jestem podłamany.

Konkretnie pytanie jeśli mogę - czy wg Was mam ją separować totalnie? Wiąże się to z jej zawodzeniem, gdy jest zamknięta w kuchni.
Nie wiem, co robić.

Loc

 
Posty: 151
Od: Wto mar 29, 2016 16:24
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie kwi 24, 2016 10:24 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Bardzo ładnie działa na koty Tryptophan. W szczególności poprawia nastrój, co po kilku-kilkunastu dniach podawania wycisza i likwiduje konflikty.
Watro dać go wszystkim kotom.
Nie ma skutków ubocznych (nie są nigdzie opisywane, nie jest to psychotrop), można dawać bardzo długo.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14042
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 24, 2016 10:25 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Bo to trudna sprawa niestety.
Na początek jakaś próba wyciszenia, mmoże spróbuj obróżki. Jeśli ma zadziałać, zadziała szybciej niż feliway.
A czy mmożesz izolować się z nią w sypialni pozostawiając inne kocice poza tym azylem? Może ona wówczas nie będzie zawodzić, bo nie bedzie się czuła samotna, a pozostałe dziewczyny będą miały siebie?

Mam teraz podobny problem w znacząco mniejszej skali szczęśliwie, moja Zawieszka zawsze była neurotyczką, problem zaczął się gdy po niej trafił do nas Druid, a po nim Dżygit. Ale jakoś dajemy radę bo przepychanki nie są ekstremalne, ich źródłem jest ona.
Wiesz, różnie bywa. Miałam kota, który musiał mieszkać osobno bo był totalnym jedynakiem. Mowy nie było o zaakceptowaniu jakiegokolwiek kota. Szczęśliwie miałam taką możliwość, dobrej a osobnej miejscówki. Ale jeśli nie ma?

No nic, próbuj, przebadaj, się zobaczy :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 24, 2016 10:28 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Kazia pisze:Bardzo ładnie działa na koty Tryptophan. W szczególności poprawia nastrój, co po kilku-kilkunastu dniach podawania wycisza i likwiduje konflikty.
Watro dać go wszystkim kotom.
Nie ma skutków ubocznych (nie są nigdzie opisywane, nie jest to psychotrop), można dawać bardzo długo.

Takie coś?
http://biovea.net/PL/results.aspx?AG=tr ... :%5B%5D%7D
Zainteresowałaś mnie, może spróbuję z Zawieszką
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 24, 2016 11:00 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Hejterzy nienawidzą rzeczy, których nigdy nie zdobędą oraz ludzi, którym nigdy nie dorównają

Moniaaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 794
Od: Nie wrz 27, 2015 8:55
Lokalizacja: Legnica

Post » Nie kwi 24, 2016 11:26 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

casica pisze:[...]A czy możesz izolować się z nią w sypialni pozostawiając inne kocice poza tym azylem? Może ona wówczas nie będzie zawodzić, bo nie bedzie się czuła samotna, a pozostałe dziewczyny będą miały siebie?[...]

Teoretycznie mogę ale w takiej sytuacji cała pozostała trójka będzie się dobijała i poczują się mocno nieszczęśliwe, ja nawet drzwi żadnych w mieszkaniu zamknąć nie mogę, bo dla nich to coś burzącego harmonię, w łazience się też nie zamykam, bo najstarsza kotka wtedy zawodzi, a pozostałe drapią, drzwi muszą być otwarte.
Generalnie teraz wszystko jest zaburzone, bo odseparowana kuchnia oznacza niemożność towarzyszenia mi w robieniu jedzenia, a moje koty są takimi jednostkami, które uczestniczą we wszystkim co robię, poukładają się obok jak siedzę, na mnie gdy śpię, towarzyszą w toalecie...

Dziękuję Wam za wszystkie opcjonalne propozycje. Cóż, pozostaje mi przestać biadolić i kupić któryś suplement lub obróżkę, bo widzę, że chyba samo nie przejdzie.
Niby jakiś czas jest cisza, spokój, wylegują się, a wystarczy, że z kuchni dobiegnie ,,łaauuuaaaauła" i z grzecznych lwic kanapowych zamieniają się w agresywne lwice stepowe.

Loc

 
Posty: 151
Od: Wto mar 29, 2016 16:24
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie kwi 24, 2016 11:37 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Loc pisze:Na badania jestem już nawet wstępnie umówiony z doktorem, ostatnio ciągle u niego bywałem, bo sterylizowałem dwie kocice.
I taki paradoks, myślałem, że po sterylizacji będą kocice żyły w jeszcze większej komitywie, a tymczasem jest dużo gorzej pod względem behawioralnym.
Może to oczywiście zbieg okoliczności ale teraz widzę, że nawet łapią się za siebie dwie średnie, mieszkanie jest aktualnie terenem walk, jestem podłamany.

Konkretnie pytanie jeśli mogę - czy wg Was mam ją separować totalnie? Wiąże się to z jej zawodzeniem, gdy jest zamknięta w kuchni.
Nie wiem, co robić.

Sterylizacja potrafi czasem nieźle namieszać w hierarchii stada - wiedzą o tym hodowcy, którzy często zmagają się wtedy z problemem agresji czy gnębienia.
Zapytaj też weta o skuteczność karmy weterynaryjnej np Calm RC.
Nie wiem,ale myślę, że uspokoić trzeba całe stado, nie tylko jedną (tę najbardziej). Tylko patrzeć jak zaczną Ci strajkować z kuwetami i (do efektów akustycznych) dojdzie sprzątanie...
Doraźnie nie masz wyjścia, musisz izolować.
Współczuję Tobie i sąsiadom - wytłumacz im, że pracujesz nad rozwiązaniem problemu by nie mieli do Ciebie pretensji o kocie wrzaski nocą.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie kwi 24, 2016 11:45 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Sąsiedzi i tak uważają mnie za dziwaka, bo kto to słyszał żeby mieć kilka kotów w mieszkaniu (słyszałem ich rozmowę na korytarzu kiedyś).
Niby się uśmiechają ale swoje o mnie sądzą. Nigdy nie mówiłem że mam 4 (swego czasu 5), zawsze że dwa ale widzą przecież na oknie, że cztery siedzą przy siatce.

Dodam jeszcze, że Kolorowa oczywiście i tak badania będzie miała, bo wiem, że po kocie długo choroby ewentualnej nie widać, a pozostałe mogą ją czuć ale generalnie wygląda dobrze, apetyt jest, kupa normalna, nic w niej niepokojącego nie widzę, żadnej apatii ani nic takiego, jak mnie widzi, to ogon w górze i tak chodzę od niej do nich w kółko po mieszkaniu.

A o tej akcji w hierarchii po sterylizacji, to ciekawa sprawa. Może przesadzam ale wygląda to tak, jakby dwie wysterylizowane ostro sprzeciwiły się młodej i stąd ten konflikt. W sumie trudno mi powiedzieć jak ich hierarchia wyglądała. Najstarsza to dama, zawsze nieco obok, nie wchodzi w konflikty, jej szczytem szczęścia jest leżeć u mnie na kolanach albo brzuchem do góry na parapecie na słońcu (super to wygląda). Pozostałe dwie średnie zawsze trzymały się mocno razem, są nierozłączne, a najmłodsza Kolorowa próbowała rządzić ale jej nie dawały, więc była jakby na uboczu ale tolerowały się. W piątek rano ta tolerancja się skończyła.

Loc

 
Posty: 151
Od: Wto mar 29, 2016 16:24
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie kwi 24, 2016 12:17 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Ja myślę, że w "stadzie" kotów takiej typowej hierarchii, jak w stadzie wilków nie ma bo kot zwierzęciem stadnym nie jest, jednak muszą jakoś ustalać między sobą "który ważniejszy". Mnie się wydaje, że te dwie po sterylce zaczeły inaczej pachnieć i młoda próbuje je sobie podporządkować, a one mogą też się jej też bać
Swoją drogą to szkoda, że nie przyuczyłeś kotów do ograniczania im przestrzeni - czasami są ku temu powody (jak teraz) a Ty nawet drzwi zamknąć nie możesz bez sprzeciwu z ich strony.

Co do sąsiadów: to generalnie nikomu nic do tego, ile kto ma kotów, pod warunkiem, że koty nie są uciążliwe dla otoczenia, czyli nie ma smrodu, hałasu itp.- niestety są ludzie, którzy wypuszczają koty na klatki schodowe by "się wybiegały" i te zanieczyszczają - nic więc dziwnego, że ludzie się wkurzają wtedy. Ja to w ogóle nie rozumiem jak można kota na klatkę schodową wypuszczać, ale widocznie można.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie kwi 24, 2016 12:19 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Nie masz jakiegoś sąsiada z kotem? Gdyby tak pożyczyć obcego na parę godzin, to stare stado by się zintegrowało wobec nowego zagrożenia.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie kwi 24, 2016 12:38 Re: Nie wiem, o co chodzi? Nagły regres po 1,5 r. w zachowan

Kiedyś wypuszczałem koty na klatkę schodową (na chwilę, dosłownie 5 minut, bo bardzo chciały...) ale nie robię tego już od dawna, od chwili, gdy mi kotka wpadła między schody i szczęśliwie spadła tylko pół pietra, odbiła się od balustrady na schody. Mieszkam na ostatnim, trzecim piętrze. Zrozumienie pewnych rzeczy, niebezpieczeństw przyszło u mnie z czasem, wciąż się uczę i ciągle mnie coś zaskakuje, jak sobie przypomnę siebie sprzed 7-8 lat, to nie wierzę, że mogłem być taki nieodpowiedzialny.

Mam na parterze sąsiadów, którzy mają prawdopodobnie trzy koty ale to tak zamknięci w sobie ludzie, że jedynie na moje dzień dobry odpowiadają ,,bry" uciekając wzrokiem. Zachowują się tak do wszystkich. Kiedyś spotkałem ich koty na korytarzu, drzwi otwarte, więc usiadłem na schodach i zaprzyjaźniałem się z kotami, po czym oni wrócili z zakupów, okazało się, że nie zamknęli drzwi, a koty sobie wyszły, miałem wrażenie, że spodziewali się, że ich ograbiłem w tym czasie. Tacy introwertycy z nich, nawet chyba nie wiedzą, że ja większy od nich i mocniej zakocony.

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, człowiek czuje się lepiej, gdy się podzieli problemem, takie mały miting anonimowych kociarzy.
Zbieram się teraz i jadę do powązkowskiego stada, one się przynajmniej nie tłuką między sobą, mają spore rewiry dla siebie.
Może wezmę pod pachę jakiegoś powązkowszczaka i przywiozę, to ich zaraz uspokoi :wink:

Loc

 
Posty: 151
Od: Wto mar 29, 2016 16:24
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 88 gości