To tak na szybko, niestety mój telefon ma kiepski aparat

WP_20160329_16_04_02_Pro by
OKI, on Flickr
WP_20160329_16_03_54_Pro by
OKI, on Flickr
WP_20160329_16_03_43_Pro by
OKI, on Flickr
Trzeba jej zrobić lepsze zdjęcia, tylko muszę się z panem umówić na dłużej i przydałaby się druga osoba do pomocy, żeby kotkę wyciągnąć do zdjęć
I przy okazji zajrzeć pod ogon, bo ja nie jestem na 100% pewna płci - najzwyczajniej nie pamiętam, tylko wydaje mi się, że u pani Wiesi same kotki były.
To jest jednak ta starsza kotka, duża. Jak widać - z dodatkiem białego (skarpetki też ma, choć nie wiem, czy jej pomogą).
Chyba się jeszcze będę musiała przejść do tego przybytku na Solidarności 82 niesłusznie zwanego kliniką - może tam wiedzą chociaż, w jakim ona jest wieku i czy to jest ta, co się struła żwirem

Wiem, że pani Wiesia tam leczyła koty.
Misia na pewno potrzebuje czasu, żeby do kogoś podejść i normalnych warunków, bo te są - jak widać
Pan się nie zgodził przekazać mi kluczy, będzie dojeżdżał sam ją dokarmiać co dwa dni. Suche ma w opór, mokrego też pan solidnie sypie.
Gorzej, że oba to Kitekat
Pan tylko wpada i wypada, wziąć kota nie może
Kotka szuka domu stałego - pani Wiesia jest nieprzytomna i raczej nie rokuje odzyskania przytomności, a na pewno nie ma szans na jej powrót do domu.
Pan już uruchomił procedurę ubezwłasnowolnienia i umieszczenia w hospicjum, więc jest jakieś 2-3 miesiące czasu niezbędne do sprawy sądowej i załatwienia papierologii. Tak naprawdę to panu się mogą szybciej znudzić dojazdy, więc im szybciej stamtąd zniknie, tym lepiej
Wprawdzie delikatnie uświadomiłam pana, że jak kot zniknie bez porozumienia ze mną, to pan może mieć nieprzyjemności, ale w oddaniu na Paluch raczej mu to nie przeszkodzi

A to jest właśnie ten typ kota, którego schron wykańcza najszybciej

Z innej beczki, to dzisiaj muszę odebrać Lejdi z lecznicy i też nie mam pojęcia, co z nią zrobić.
Do Mimirowej jednak wrócić nie może

Mąż przemyślał sprawę i postawił stanowcze veto.
Właściwy "znalazca" oczywiście już zapomniał, że kota znalazł
A z jeszcze innej beczki, to Czorcik miała dziś pobraną krew na kontrolę i już na tyle ożyła, że dokładnie pokazała panu dr, dlaczego się nazywa jak się nazywa
