W Lancecie robią koncertowo małe cięcie z boczku, z usunięciem wszystkich przydatków.
Kicia, o której piszę, była kastrowana właśnie tam. Po operacji, jeszcze gdy była lekko śnięta, założono kubraczek. Po tygodniu, gdy go zdjęto, mała nawet nie pamiętała co jej zrobiono, przy czym najbardziej niezadowolona była z konieczności łażenia "w piżamie"

. Ale nie było rady - zbyt dokładnie się pucowała i próbowała wyciągać szwy.
Acha, i warto zapytać czy nie podać przed sterylką Provery, z raz - na tydzień przed, bo pól roku to już, szczerze mówiąc, rujka może być tuż tuż. Uniknie się niespodzianki w postaci rozpoczynającego się przekrwienia narządów rozrodczych w związku z ewentualną r.
Ale to sam (tzn. z lekarzem) zadecyduj.
BTW wątek o wczesnej (przed okresem dojrzewania a nawet w kocięctwie) kastracji jest tutaj:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=30935
piszę w nim o jeszcze innej kotce, b. drobnej, ale kastrowanej po okresie dojrzewania. Przytyła niestety w ciągu kilku miesięcy. Oczywiście kwestia karmy, cechy osobnicze mają ogromne znaczenie, ale biorę też pod uwagę, że prawdopodobnie łatwiej jej było nabrać ciałka, Przed kastracją była mikrokotką, której wystawały kości kręgosłupa gdy jadła karmę light razem ze starszą od siebie kocicą.
Teraz utrzymanie w ryzach jej masy wymaga kontrolowania ilości jedzenia. Nie mam tego problemu z kicią operowaną przed pierwszą rujką