Klub kotów wychodzących pod nadzorem (na smyczy). Zapraszamy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 24, 2006 20:48 Klub kotów wychodzących pod nadzorem (na smyczy). Zapraszamy

Pewnie takiego klubu nie ma :twisted: Dlatego postanowiłem założyć.
Zasady są proste: Twój kot wychodzi tylko i wyłącznie pod nadzorem na smyczy, wychodzi w miarę regularnie, "prawie jak pies" :lol: , nie raz na pół roku tylko w miarę regularnie (nie musi być 2 razy dziennie hehe 8) )
Oczywiście zapraszam do zapisania się do klubu, w pierwszym poście będą aktualizowane osoby wraz ze swoimi kotami 8)
Dzielimy się tutaj doświadczeniami naszymi jak i naszych kotów :twisted:
Co im sprawia największą radość, czego się boją, co lubią jeść (co w trawie piszczy :lol: ) itp.
Dzielimy się także różnymi historiami, relacjonujemy spacerki - cóż tym razem na dworze się wydarzyło :D :twisted:

Lista kocich członków:

1. Tatra
2. Luna
3. Pusio & Teddiczka
4. Arielka
5. Monki
6. Seraf
7. Iwan
8. Felek (Feluś ;) )
9. Ravic
10. Kicia z Praksedą jako sympatycy klubu :)
11. Malinka
12. Azorek
13. Reksio & Malinka (uczą się :wink: )
14. Lorien
15. Gustaw (początkujący ;) )
16. Mrówa & Biedronka
17. Onufry
18. Korek & Lesiu
19. Leon
20. Fidel
21. Simbo
22. Kicia
23. Wiedźmak
24. Joszka
25. Rudzio
26. Mia

Klub uważam za otwarty 8) :lol:
Do dzieła :lol:
Ostatnio edytowano Sob cze 02, 2007 9:37 przez enduro, łącznie edytowano 24 razy
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw maja 25, 2006 14:18 zapraszam do klubu

klub nie cieszy się dużą popularnością, więc podniosę [spadł niiisko], bo na pewno są na tym forum ludzie, którzy spokojnie mogą przynależeć wraz ze swoimi kotem/kotami do tego klubu :)
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw maja 25, 2006 15:05

u mnie było tak (było, bo mój Pisio od dwóch miesięcy leży pod trawką, na której z taką przyjemnością "opalał się" ze swoim przyjacielem Pumkiem :placz: )

Kotek pojawił się u mnie jako czteromiesięczny ulicznik pod koniec lata 1999r. - był to mój pierwszy kocio, doświadczenia wielkiego nie miałam, ale chciałam żeby kocinek był szczęśliwy i dopieszczony na ile to możliwe. No i oczywiście bezpieczny - zatem opcja wstępna nie przewidywała wychodzenia z domu. Ale: okazało się, że kot jest wieeelkim miłośnikiem przestrzeni znacznie większych niż moje 38-miometrowe mieszkanie. Objawiało się to prawie codziennym ucieczkami na klatkę (a sprytny był i zwinny jak węgorz!, chuligan jeden! naganiałam się po tej klatce w tę i z powrotem w górę i w dół, dobrze, że blok tylko 3-piętrowy) oraz wielogodzinnymi porannymi i wieczornymi płaczami (jak zaczynał mnie prosić o wypuszczenie ok. 20-tej np. to kończył z przerwami na zaczernięcie oddechu i ew. jedzenie ok. 1 w nocy, a potem apiać od nowa ok. 5-tej - stał i jęczał pod drzwiami i skrobał w drzwi). Nadzieje, że zedrze sobie gardziołek okazywały się płonne - płuca, przeponę i struny głosowe miał baaardzo zdrowe :evil: (Był wykastrowany oczywiście więc to nie zapał do panien tak go gnał na dwór tylko ciekawość świata i rozpierająca energia życiowa). Moje zdrowie (psychiczne zwłaszcza) podupadało. Coś trzeba było zrobić ...
Nadeszła wiosna a ja postanowiłam przestać jego i siebie męczyć - mieszkam na starym osiedlu, z małymi trzypiętrowymi blokami, dużą ilością zieleni, spokojnymi psami, sympatycznymi sasiadami - więc kupiłam śliczne czerwone szeleczki :D
Wyjścia szeleczkowe odbywały się przez kilkanaście tygodni, a w miedzyczasie okocili się kociakiem w tym samym wieku co Pisio sąsiedzi z mojej klatki. Spacerowaliśmy więc "szeleczkowo" razem i razem podjęliśmy decyzję o wrzuceniu puszorków do szuflady - koty wychodziły pod naszą opieką ale chodziły luźno, co przyjęły z baaardzo dużym zadowoleniem :D Odbywały się codzienne spacerki - my w tym czasie siedzieliśmy na ławce mając je w zasięgu wzroku albo łaziliśmy za nimi "ubezpieczając" teren. Gdy uznaliśmy, że koniec spacerów wołaliśmy koty, które biegły do nas jak psiaki, a gdy Pisiek nie za bardzo chciał wracać do domu podchodziłam do niego, zarzucałam go sobie na ramię i wracaliśmy do domku. Kot był przeszczęśliwy ! Tym bardziej, że moja sąsiadka przeszła w międzyczasie na emeryturę więc miała czas, żeby wychodzić z kotami, "wyprowadzała" podczas mojej obecności w pracy także i mojego i wiosną, latem czy wczesną jesienią chłopaki siedziały na dworze po kilka godzin :D Przychodząc z pracy witałam w domu "wybieganego", zadowolonego z życia kota, który nabiegał sie z kolegą i teraz chciał tylko jedzonka i kolanek.
Teraz mam w domu dwa koty ze schroniska, które nie palą się specjalnie do wychodzenia i cieszę się, bo to wychodzenie mojego kota, nawet pod opieką zawsze mnie bardzo stresowało z powodu lęku o niego - bo to w końcu nigdy nie wiadomo czy jakiś głupi pies się nie pojawi albo coś...
A teraz najmilsze chwile jakie wspominam z moim kotem to takie scenki jak ta gdy przy ławce "obłożonej" sąsiadami kokosiły się w trawie nasze dwa koty i zaprzyjaźnione psy. Albo jak wbiegał zwinny i pełen życia na drzewo i patrzył z góry jakby mówił : "ale jestem de beściak, co ?". Albo jak rozgrzany "do czerwoności" leżal w wysokiej trawie czuląc się do swego kumpla, ech...

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 25, 2006 18:05

Luna wychodzi jak pies. To znaczy pies wychodzi zawsze, a Luna zawsze jak jest przyzwoita pogoda. Bo nie zabiore jej na spacer jak jest zimno.
Nie ma szelek tylko obroże, ale nie ma z tym żadnych problemów. Z szelkami były. Czego bym nie zrobiła to kot stał i się nie ruszał. Jak jej szelek nie sciągnęłam to probowała mnie zmusić warcząc i miaucząc.
Z obrożą było inaczej. Nie zwraca na nią uwagi, czuje się bardzo swobodnie. Nie szarpie się. Raz sprubowała i nie musiałam nic robić, sama się zatrzymała i poparzyła na mnie zdziwiona tymi swoimi wielkimi oczkami. Ja jej też nie szarpie. Z klatki wychodzę trzymając ją na rękach i puszczam ją dopiero kiedy dojdę na trawę za blokiem.
Nie ma samochodów ani innych niebezpieczeństw.
Psów się nie boi. Lubi robale (zjadać oczywiście. Same proteiny :D )
Boi się za to małych dzieci. Ale małe dzieci na szczęscie boją się mnie.

To jest zaleta posiadania tylko jednego kota. Można mu poświęcić całą swoją uwagę.

No i oczywiście zapisuję Lunę do klubu.
Dżes Obrazek Bongo

all

 
Posty: 297
Od: Śro maja 03, 2006 20:20
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw maja 25, 2006 19:13

all - Luna zapisana :twisted:

czekamy na kolejnych szczęśliwców, którzy są regularnie wyprowadzani na smyczy na spacerki :twisted:
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw maja 25, 2006 20:26

Ja bardzo chetnie sie zapisze tzn. moje dwa kotki Pusio i Teddiczka, ktore od ladnych paru miesiecy wychodza regularnie na dwor oczywiscie na szeleczkach :) Jezeli jest tylko ladna pogoda to zabieram je (dwa na raz oczywiscie) na szeleczkach do swojego ogrodka ktory mam pod domem.
Caly rytual wyglada dosyc smiesznie- najpierw zakladam dla mojej suni Diany obroze, prowadze ja do ogrodka i zostawiam, wracam do mieszkania ubieram najpierw jednego kota potem drugiego i pedze z nimi szybko do ogrodka, wiec nawet w locie musze zamykac drzwi do mieszkania :wink: A potem stoje w tym ogrodku, jedna reka w jedna strone bo tam Pusio druga reka w druga strone bo tam Teddi i tak prawie codziennie tylko jak mocno pada to mam wolne :wink: Sasiedzi patrza sie na mnie jak na wariatke ale mi to nie przeszkadza bo najwazniejsze jest to ze moje kotki sa bezpieczne. One teraz to juz sie przyzwyczaily w miare do tych szeleczek nie mialy innego wyjscia ja zreszta tez. Musielismy wszyscy polubic szelki kiedy okazalo sie ze moj Pusio ma bialaczke i na dwor musi wychodzic tylko w szelkach no a skoro on to i Teddi zeby bylo sprawiedliwie :wink:

Ostatnio kiedy bylam z kotkami w ogrodku (sa tam dwie male grzadki) moja Mama wlasnie sadzila kalarepke i wykopala motyczka kilka dolkow. minelo 5 sekund nawet nie wiedzielismy kiedy a Pusio juz do jednego sikal :wink: :D
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Czw maja 25, 2006 21:20

crisis - Twoje gwiazdy zapisane 8)
a jak koty zachowują się na spacerze w ogródku? znają teren, są dość pewne, odważnie idą w danym kierunku, polują na owady, nie boją się każdego odgłosu czy niepewnie się czują? i czy lubią wychodzić ;) ? bo moja już mi truje prawie dziennie przez niedługi czas ;)

pozdrawiam :)
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw maja 25, 2006 21:34

Czuja sie pewnie na poczatku troszke Pusio sie bal dzieciakow ktore byly za siatka ale teraz niczego sie nie boi. Biega za patyczkiem, lapie owady a nawet ostatnio polowal na dzydzownice i ptaszki a moja Teddiczka na rybki w stawku (mamy taki maly w ogrodku). Teraz akurat nie ma mnie w domu ale mam super zdjecia z ogrodka gdzie kotuchy sobie siedza:)
Moje koty wychodzily od malego, kiedys wychodzily same siedzialy grzecznie w ogorkdu byly wykastrowane i nigdzie nie chodzily ale potem przyszla bialaczka ktora przypuszczamy ze Pusio mial od urodzenia, jego brata Tajgusia niestety nie udalo nam sie uratowac :cry:
Ciezko bylo im sie przyzwyczaic ze chodza na smyczy teraz juz jest lepiej. Ale oczywiscie Pusio to syrena zawsze rano mnie budzi i tak jakby mowil- no wstawaj!!!!! nie wiesz ze chce isc na dwor!!!! :)
A, no i moje koty maja szeleczki i do tego smyczki dla pieskow- te rozwijane 3 metrowe- bardzo ulatwiaja mi wychodzenie z dwoma na raz :)
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Czw maja 25, 2006 21:44

to macie fajne warunki :)

moja nie miała tak łatwo, okolica trochę ruchliwa, mnóstwo kotów przyblokowych, latające psy, dużo ludzi, samochody. na początku panikowała, jednak z każdym wyjściem było coraz lepiej. o ciut lepiej ;) i tak już wychodzę z nią regularnie od około 1,5-2miesiąca. czuje się pewnie, mimo hałasu, miejskiego zgiełku. pies przyjdzie, najerzy się, nasyczy na psa, jak to nie skutkuje to zaczyna go gonić :D a pies ucieka. tak sobie radzi z nieproszonymi gośćmi ;)
później wraca do swych zabaw (ostatnio modny jest mlecz, ta pusta rurka, lata z nią w zębach rzuca się na nią i nie wiadomo co :lol: ). Oczywiście żaden owad nie umknie uwadze Tatry i w paszczy kończy swój żywot. Mnie się podoba wychodzenie z nią, jej także się podoba (choć pewnie by chciała beze mnie i bez smyczy, ale nie ma tak dobrze :twisted: ).
wszyscy są zadowoleni :D
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt maja 26, 2006 9:18

Ja mam takie małe osiedle... Kilka bloków zataczających koło, pomiedzy nimi trawniki i plac zabaw. Idealne warunki.
Ostatnio przechodziłam z nia obok psa. Myślałam, że jak normalny kot się zjerzy, a Luna nic. Spojrzała i szła dalej.
Nie jestem jedyną osobą wychodząca z kotem. Jest takich wiecej ale wszystkie koty na widok psów odrazu jeżą się i prychają więc Luna jest dla innych bohaterką i powodem do śmiechu (szczególnie z powodu umaszczenia bo to jedyna trikolorka).
Dżes Obrazek Bongo

all

 
Posty: 297
Od: Śro maja 03, 2006 20:20
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt maja 26, 2006 10:00

U mnie tylko ja na osidelu wychodzę z kotem, niektórzy jak idą to nie mogą wyjść z podziwu, że ona wychodzi na spacer i zachowuje się prawie jak pies :D Czasem usłyszę jakieś śmieszne komentarze, ale nie są to niemiłe wypowiedzi ;)
Moze uda mi się zrobić telefonem komórkowym zdjęcie osiedla z okna, wtedy Wam pokażę :lol: :D
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt maja 26, 2006 16:00

Chętnie zapiszemy sie z Felkiem do tego klubu :)
Często wychodzimy na spacerki na smyczy i szelkach. Różnie te spacery ciągle przebiegają, czasami jest grzeczny i idzie przy nodze jak pies, a czasami syczy na mnie i chce uciekać, ale wychodze z nim i ucze go chodzenia na smyczy, poniewaz Felek był kotem wychodzącym i jak nie wyjdzie przynamniej raz dziennie na pół godziny na dwór to nie daje nam żyć...
Obrazek

caroline81

 
Posty: 267
Od: Wto mar 07, 2006 16:56
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt maja 26, 2006 16:05

to ja sie zapisuje u nas spacery dwa razy dzinnie to postawa ,kiedy ktos sie dziwi że kot na smyczy to mówię a czy pies na smyczy tez dziwi 8O
przeciez kot i pies maja takie same prawa do chadzania na smyczy, szkoda że tak mało osób chodzi z kotami na spacery ,fajnie by było pogadać sobie z innym kociarzem ,chodzącym regularnie na spacery :lol:

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt maja 26, 2006 16:30

caroline81 pisze:Felek był kotem wychodzącym i jak nie wyjdzie przynamniej raz dziennie na pół godziny na dwór to nie daje nam żyć...


No to dokladnie jak moje potwory :wink: one wyja jak syreny i nie ma innego wyjscia trzeba isc :D
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Pt maja 26, 2006 16:47

To i ja zapisuje Monka. Na spacery chodzi co pare dni,jak mam czas wieczorami (niestety nie zawsze -praca :? ).
Zanim stałam się szczęśliwą posiadaczką kota, to u mamy zawsze były jakieś zwierzaczki. Przez wiele lat chomiki (też wychodziły), od paru lat zeberki (wychodzą ze swoimi klatkami na balkon- to są ptaszki)i odd 4 lat szynszyl- Szary. Kupiłam mu specjalne szeleczki i chodziłam z nim na spacery i na osiedlu i na drugi koniec miasta do ogromnego parku- on to budził zdziwienie- co to: szczur,wiewiórka, świnka- nie to szynszyl!!!
Więc od kiedy jestem zakocona (od września 2005) było jasne , że kicia będzie na spacerki śmigać. No może na początku to nie wyglądało to tak. Nie chciał chodzić na dwór, bo kojarzył to z wizytami u weta :( Ale w zimie kiedy widział padający śnieg wypuściłam go na balkon, a on tam latał za płatkami. Więc postanowiłam go wyprowadzić. I się odmieniło :) Wychodzimy tylko jak jest pogoda- z tego powodu nigdy nie będe mieć psa- za leniwa jestem i to tego zmarźluch :oops:
Uwielbia te spacery- do okoła bloku, ale zawsze długo trwają. Mieszkam w centrum Wrocka, ale mam cisze i spokój, bo przed blokiem mam działki (niestety są zamknięte :? )Monki uwielbia te spacery. Zawsze pod koniec idziemy na takie place zabaw nad garażami podziemnymi. Na parteże nie ma balkonów, tylko takie tarasy i w dwóch są koty- obowiązkowo je odwiedzamy :)
ObrazekObrazek

keyko_2

 
Posty: 230
Od: Czw sty 12, 2006 23:33
Lokalizacja: Wrocław

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: asoio, Google [Bot], kasiek1510, Paula05 i 40 gości