Jak w temacie

.
Koty uwielbiają w te upały plażowanie na oknie. Leżą przy tym przy samej siatce. Jak wróciłam z pracy to nie wiem, czy wszystkie były, bo najpierw poszłam do mamy, w dodatku jestem koszmarnie skonana po remoncie w pracy. W pewnym momencie usłyszałam jakiś ruch w oknie. Szarotka jakoś tak miotała się. I wtedy zobaczyłam, że siatka na dole pękła na ponad połowie swojej szerokości. Po prostu skruszała. Błyskawiczny przegląd - i... nie ma Babuni

. Kuzynka mówi, że ona też tam spała. W domu jej nie ma napewno. Musiała po prostu wytoczyć się przez to pęknięcie. To jest parter, dość wysoki, ale parter (na szczęście). Chodziłam z 2 godziny z jej ulubioną konserwą, ruszłam wieczkiem żeby usłyszała - nic

. Za domem mam cały kwartał ogrodów. Mam nadzieję, że tego kwartału nie opuści. Bo dalej jest bardzo ruchliwa ulica

. Teraz wróciłam. W dodatku mama nie śpi i muszę i ją doglądać. Zresztą w ogrodach kompletnie ciemno i nic nie zobaczę. Wyjdę rano. Popiszę ogłoszenia, podzwonię do lecznic, zrobię co się da. Nie mogę sobie darować, że dopuściłam do tego skruszenia siatki, że nie sprawdzałam częściej.
Proszę - trzymajcie kciuki. Ona MUSI się znaleźć.