Psotusiowy pamiętnik

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 26, 2008 22:07

Coooooooo daaaaaaaaaaaaaaleeeeeeeeeeeeeejjjjjjjjjjjj??????????????

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 26, 2008 22:56

........ i ........ :?: :?: :?:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27170
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Nie sty 27, 2008 14:39

Cierpliwości... Dziś będzie się działooooo

MaryLux

 
Posty: 159730
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 27, 2008 14:41

no to poczekamy :wink:
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Nie sty 27, 2008 14:51

Kociama obiecała, że wieczorem wstawi. Ale uczciwie uprzedzam: dziś będzie odcinek dla ludzi o mocnych nerwach...

MaryLux

 
Posty: 159730
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 27, 2008 14:55

MaryLux pisze:Kociama obiecała, że wieczorem wstawi. Ale uczciwie uprzedzam: dziś będzie odcinek dla ludzi o mocnych nerwach...


oo.to coś dla mnie :wink: ,ja uwielbiam horroryObrazek
Obrazek
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Nie sty 27, 2008 17:03

Pigułka
Byłam przestraszona. Jeszcze nigdy nie rozstawaliśmy się z Mamą na tak długo i tak nagle. Nie rozumiałam, co się dzieje. W dodatku bardzo bolały mnie łapki po tym długim spacerze. Marzyłam tylko o ym, żeby się położyć w jakimś spokojnym kąciku i zasnąć spokojnie przy Mamie. A tu Azor nie pozwolił mi się położyć, działy się jakieś straszne rzeczy, których zupełnie nie rozumiałam, było straszne zamieszanie – i ani śladu Mamy! Ledwie się wlekłam za Psotkiem i Czarnulką, ale Azor nie pozwalał mi się zatrzymać.
Psotek
Na szczęście Ola poruszała się rzeczywiście szybko, więc po chwili wróciła po nas. Miała ze sobą koszyk, więc włożyła do niego nas wszystkich troje. Pigułka miała już rzeczywiście dość, Czarnulka chyba też. Ja co prawda udawałem, że mogę jeszcze biegać w nieskończoność, ale tak naprawdę to już byłem mocno zmęczony. Tylko Azorek poszedł dalej z Olą na własnych łapkach.
Ola powiedziała, że od tej pory będziemy wszyscy mieszkać u niej, a nie tam, gdzie przedtem. I zaniosła nas do siebie. Była tam już kotka Mamrotka - i to ona nas umyła, a Ola nakarmiła. Nigdzie nie było Mamy! Mamrotka powiedziała, żebyśmy się nie martwili, bo niedawno widziała Mamę, że wszystko jest już dobrze i żebyśmy starali się zasnąć. I sama położyła się przy nas, żeby nas troszkę uspokoić i rozgrzać.
Dziewczynki były trochę nieufne i mocno przestraszone, Pigułka nawet popłakiwała. Ja też się czułem niewyraźnie, ale nadrabiałem miną. Przecież one na mnie liczą, bo jestem mężczyzną! Jednak z drugiej strony działo się przecież tyle nowych, dziwnych rzeczy, że nie potrafiłem się w nich połapać.
W końcu zmęczenie okazało się silniejsze ode mnie, więc zasnąłem. Śniło mi się, że jesteśmy znów w naszym domku, Mama jest z nami i nic złego się nie stało.
Pigułka
Ja się zawsze trochę bałam Mamrotki. Ona czasem przychodziła do nas z Olą. Najczęściej to Ola ją przynosiła na rękach, bo Mamrotka kulała. Podobno kiedyś miała jakiś straszny wypadek i długo z Olą jeździła do różnych lekarzy, żeby w ogóle mogła chodzić. Kiedy ją poznałam, oczywiście chodziła, ale trochę kulała, bo jednak ją bolały łapki.
Mama zawsze nam mówiła, żebyśmy się z Mamrotki nie śmiali i nie naśladowali jej chodu, bo Mamrotce będzie przykro. Przecież to nie jej wina, że ją ten samochód potrącił. I tak miała więcej szczęścia niż nasz Tata, bo przede wszystkim żyła, a nasz Tata umarł, a w dodatku chodziła, choć na początku lekarz mówił Oli, że Mamrotka na pewno będzie sparaliżowana, nie będzie sama nigdy chodzić i w ogóle nie warto jej nawet ratować. Ale Ola nie uwierzyła temu lekarzowi i poszła – a właściwie pojechała – do innego lekarza, choć tam miała dalej niż do tego pierwszego. I ten nowy lekarz pomógł Mamrotce wyzdrowieć. Dzięki niemu chodziła, choć czasami kulała. A czasem mówiła nam, że będzie deszcz, bo ją bolą łapki – i zawsze się to sprawdzało. Ale mnie trochę przerażał ten kulawy chód Mamrotki. W dodatku ona miała blizny na całym ciele, najwięcej na pyszczku i przednich łapkach.
Teraz to Mamrotka leżała przy nas tak samo, jak zwykle robiła to Mama. Było mi dziwnie, bo niby to było moje łóżeczko, ale jednak to nie był nasz śliczny, bezpieczny dom. Nie było też Mamy, tylko ta trochę przerażająca Mamrotka. I tyle dziwnych, nowych zapachów! To może jednak lepiej, że Mamrotka była z nami... Co prawda się jej trochę bałam, ale przynajmniej wiedziałam, kim ona jest. To mi dawało trochę poczucia bezpieczeństwa. I przecież był ze mną mój dzielny brat Psotek. Kiedy on zasnął, ja też się odważyłam zamknąć oczy – i zasnęłam. Spałam jednak trochę niespokojnie. Co chwilę rozlegały się jakieś szelesty i kroki. W domu też były takie odgłosy, ale w domu znałam wszystko, więc się nie bałam. A tu nawet szelesty były jakieś inne...

CDN.

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23506
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie sty 27, 2008 20:18

no i co??????????? Obrazek

Iskropka

 
Posty: 2651
Od: Pt lis 30, 2007 21:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 27, 2008 22:41

i co dalej :roll: :roll: :roll: :?: :?: :?:
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Pon sty 28, 2008 9:19

co z mamą?

hania.k

 
Posty: 165
Od: Czw gru 20, 2007 9:24

Post » Pon sty 28, 2008 9:20

Zobaczycie dziś wieczorem....
Psot

MaryLux

 
Posty: 159730
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 28, 2008 14:29

Ciocia Kociama mi właśnie obiecała, że dziś wieczorkiem znów coś wstawi. Uprzedzam uczciwie - aż strach się będzie bać.
Psot

MaryLux

 
Posty: 159730
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 28, 2008 19:48

Kiedy będzie wieczorek?
Bo Duża sie do spania szykuje i nam wyłączy komputerek ...
Oczekujący
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27170
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Pon sty 28, 2008 21:59

hania.k pisze:co z mamą?

a nam się wydaje że została ciachnieta...
Musia, Tysia, Fifi

sweet-a

 
Posty: 5059
Od: Pon lip 02, 2007 12:42
Lokalizacja: ok.Grudziądza, woj. Kuj - Pom

Post » Pon sty 28, 2008 23:42

Psotek
Spałem bardzo niespokojnie, choć nawet lubiłem Mamrotkę. Ona w gruncie rzeczy była fajna, a Mama chyba nawet mówiła, że jest jakąś naszą krewną. I chyba miała naprawdę dobre serce, skoro się nami zajęła i nas ogrzewała.
W pewnym momencie usłyszałem przez sen jakieś nieznane ludzkie kroki. To na pewno nie była ani Ola, ani „nasza” kobieta. Rozejrzałem się trochę nieprzytomnie, bo nie mogłem się połapać, gdzie ja właściwie jestem i co tu robię. Dopiero po dłuższej chwili przypomniałem sobie, że jestem u Oli i że Ola mi opowiadała o swoim bracie. No i okazało się, że szedł do nas właśnie Oli brat, a po chwili dołączyła do niego Ola z Azorem. Oli brat niósł na rękach naszą Mamę!
Mama była cała zabandażowana i obolała. Z Oli bratem była u Doktora Mamrotki i to Pan Doktor ją tak pozawijał na biało. Oli brat powiedział, że Mama dostała też zastrzyk i że wszystko powinno być dobrze. Ale Mama będzie musiała dużo odpoczywać i odwiedzać Pana Doktora.
Ola położyła Mamę na łóżku Mamrotki i poprosiła, żebyśmy byli wyjątkowo grzeczni, bo Mama teraz potrzebuje dużo spokoju. Tylko że ja byłem znowu GŁOOOODNYYYY. Było mi wstyd z tego powodu, ale cóż ja mogłem na to poradzić? A Pigułka znów chciała do kuwety...
Pigułka
Z kuwetą było mało problemu, zaprowadziła mnie tam Mamrotka z Azorkiem i dopilnowali, żeby mnie tam nikt
nie podglądał. Jednak, aż wstyd się przyznać, ale ja też byłam głodna. Ale jak tu o tym powiedzieć Mamrotce? Mamie tym bardziej nie chciałam kręcić łebka, bo Mama źle się czuła. Ale Azorek chyba się zorientował, o co chodzi, bo jak wróciliśmy z kuwety, to pobiegł do Oli.
Ola bardzo się tym przejęła. Wkrótce przyszła do nas i wszystko przygotowała. Tym razem nie dekorowałam naszego stołu, bo Ola powiedziała, że jestem zbyt słaba i zmartwiona. I że ona postara się zrobić wszystko najlepiej jak się da.
Psotek
W pierwszej kolejności Ola nakarmiła Mamę, a potem zajęła się nami. Nawet ja nie miałem energii, żeby z miseczki wypić wodę, choć udało się nam wszystkim zjeść trochę tego brązowego papu z talerzyków. Więc Ola z Mamrotką przygotowały specjalne strzykawki, do nich nabrały mleko i zaczęły nas poić. Nie rozumiem zupełnie, skąd im się wziął ten pomysł, że my lubimy takie mleko, ale niech im będzie. Ja co prawda wolałem mleko Mamy, ale lepiej mieć coś niż nic.
Inna rzecz, że po wypiciu tego mleka wszyscy zaczęliśmy jak szaleni biegać do kuwety. Wiele lat później dowiedziałem się, że to nie wina Oli, tylko krowie mleko tak ma, że powoduje kocią biegunkę. Podobno mleko zawiera jakiś cukier (cha! cha! cha! cukier w mleku!), który się nazywa laktoza. I że do strawienia tego cukru potrzebny jest enzym (a co to takiegoooo?) o śmiesznej nazwie LAKTAZA. I jak ktoś nie ma tego enzymu, to wypiciu mleka dostaje biegunki.
Wreszcie skończyły się rewolucje w naszych brzuszkach, więc mogliśmy spokojnie się położyć. Co prawda nie był to nasz domek, ale już trochę się oswoiliśmy z domem Mamrotki. A, co najważniejsze, Mama znów była z nami.
Przespaliśmy chyba dużo czasu, przytuleni do siebie nawzajem i do Mamrotki. Tymczasem Azor leżał koło Mamy i czasem lizał ją po uszach i po szyi, a czasem także po brzuszku. Ale kiedy znów zrobiło się jasno, Mama zaczęła popłakiwać. Więc Azorek obudził Olę, a Ola brata. Oli brat znów wziął Mamę do specjalnego kontenerka i pojechali do Pana Doktora. Byłem tym zmartwiony, bo nie pamiętałem, żeby nasza dzielna Mama kiedyś płakała. Ale Ola wytłumaczyła mi, że Mama ma złamaną łapkę i pokaleczony pyszczek. Więc przedtem dostała różne lekarstwa i te lekarstwa miały tak zrobić, żeby się wszystko goiło i żeby nie bolało. Ale te lekarstwa przeciwbólowe przestały działać (a to lenie straszne!), więc Mamę wszystko znów zaczęło boleć. I Pan Doktor poda Mamie nowe lekarstwo. Więc Mama znów musiała jechać. Teraz już mniej się martwiłem, bo przynajmniej trochę rozumiałem, co się dzieje.
Tego dnia Ola nigdzie nie wychodziła z domu, zanim jej brat nie wrócił z naszą Mamą. Dlatego trochę pewniej się czułem. Olę już przecież znałem i wiedziałem, że mogę jej zaufać.
Bardzo byłem ciekawy, jak Ola mieszka, więc Mamrotka z Olą oprowadziły mnie po różnych zakamarkach mojego nowego domku. Dziewczynki jeszcze wolały trochę poleżeć, ale i one nabrały trochę energii. Pigułka odważyła się nawet przejść z naszego łóżeczka do łóżka Mamrotki, które teraz miało służyć Mamie. I zwinęła się na nim w kłębuszek. Dla mnie nie był to żaden specjalny wyczyn, ale dla mojej Boinoski – ogromny.
CDN :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23506
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 286 gości