Sama podróż nie przebiegała gwałtownie, Tajger już po kilku minutach jazdy tramwajem z ciekawością rozglądał się dookoła a na przystanku okropnie irytowały go gołębie-one były poza transporterkiem, a on nie...
Po przyjeździe i krótkim rekonesansie połączonym z "małą" przekąską, Tajger położył się spać.
po kliknięciu(jeżeli wszystko dobrze zrobiłam) zdjęcie powinno być większe...

Jak widać spodobał mu się zagracony pokój mojej córki, zasnął wśród jej nieschowanych ubrań-miał mięciutko

Próba obudzenia go nie za bardzo przypadła mu do gustu...

Spojrzał bykiem i spał dalej.
Po kolacji troszkę się mizialiśmy:

Później poszliśmy spać a Tajger zwiedzał dalej. Obyło się bez niespodzianek.
Rano w kuwecie była "dodatkowa" zawartość i zniknęła część chrupek z miseczki.Tyle odkryłam ja.A Tajger odkrył AKWARIUM


Bałam się zostawić go w pokoju z rybami więc zamknęłam pokój i poszłam do pracy.
Po powrocie z pracy i pretensjach w oczach, za spóźnione mięsko pobawiliśmy się tym co kupiłam na zakupach


Jak na razie jest dobrze, nie boi się nas, jeszcze kuli się słysząc odgłosy za oknem, ale jako, że to ciekawski i odważny kot nie chowa się, ale zagląda cóż to wywołało te odgłosy.
Zdziwiła mnie jego długość-sięga łapami blatu kuchennego.
Szykowanie jedzenia to dla niego istna tortura.U mar9 zaglądał do miski zanim się jeszcze napełniła, tu sięga łapą do blatu i próbuje: " a może się uda coś złowić łapką zanim mi coś wreszcie rzucą".
Dalszy ciąg naszego nowego wspólnego życia opiszemy jak tylko Tajger pozwoli się sfotografować. A w praktyce kiedy wróci moja 10 letnia córka- robi świetne fotki, jakiś talent ma czy coś ciekawe po kim, ja nie umiem dobrego zdjęcia zrobić, co zresztą widać na powyższych
