Życie seksualne kastrata ;-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 29, 2006 11:34 Życie seksualne kastrata ;-)

Na wstępie serdecznie witam wszystkich zakoconych – piszę po raz pierwszy, ale czytam to znakomite forum od około roku i jestem pod wrażeniem świetnej wiedzy wielu forumowiczów. Praktycznie wszystkie problemy z naszym kotkiem już na tym forum były szczegółowo opisane, więc przed kolejnymi wizytami u lekarzy weterynarii byłem nadzwyczaj dobrze przygotowany teoretycznie, dzięki Wam oczywiście;-)
Od niecałego roku w naszym mieszkaniu zagościł kotek przyniesiony przez wtedy pięcioletniego synka, w naturalnym odruchu litości nad żałosnym jego stanem (kotka, nie synka;-)).
Około dwumiesięczne wtedy kocię miało uszkodzone oko, naderwane ucho, pchły, świerzbowiec (o ile się nie mylę tak to się nazywa), koci katar, glisty, tasiemca no i ogólnie ledwo trzymało się na nogach, pewnie z niedożywienia i ogólnego wycieńczenia. Po zaliczeniu kilkunastu wizyt u lekarza weterynarii (btw – polecam za naprawdę fachowe i skuteczne leczenie: Bydgoszcz, Przychodnia "Wyżyny", ul.Siedleckiego 6, dr Michał Połulich
) kotek jest wyleczony (koci katar raczej zaleczony), zaszczepiony i wykastrowany, który to przykry zabieg wykonany był jak kotek miał ok. 8-9 miesięcy.
Proszę wybaczyć przydługi wstęp, ale już dochodzę do ad rem.
Otóż pomimo kastracji, kotek który niewątpliwie osiągnął dojrzałość płciową, lubi wykonywać coś w rodzaju tańca godowego zakończonego hmm... ruchami frykcyjnymi na kołdrze z baraniej skóry (dla dociekliwych, rzeczona skóra jest w poszewce, jednak jej fragment z poszewki wystaje na skutek odpadnięcia guzików w niewyjaśnionych okolicznościach ;-)), pod którą sypiam z żoną. Ponieważ moja żona wstaje z łóżka pół godziny wcześniej ode mnie, wypuszcza kotka z łazienki, który sypia w zlewie (sam sobie wybrał to miejsce, i uszanowaliśmy tą decyzję), i jurny kastrat (???) gnany pierwotnym instynktem pędzi do sypialni i nie bacząc na moje rozbawienie, wykonuje swój poranny performance ;-) Polega to w dużym skrócie na namiętnym deptaniu ;-) kołdry z jednoczesnym podgryzaniem wystającego baraniego futra; czynności te nabierają stopniowo tempa, czemu towarzyszy nadzwyczaj głośne mruczando, i kończą się wspomnianymi wyżej ruchami frykcyjnymi;-) Po opadnięciu emocji następuje wylegiwanie się na łóżku z błogim wyrazem pyszczka, do momentu aż ja wstanę i dokonam porannych ablucji;-) Scena wylegiwania się po udanym akcie byłaby pełniejsza, gdyby kotek jeszcze sobie zapalił papierosa, ale i tak wątpliwości nie mam żadnych, że pełnię satysfakcji odczuł;-)
Moje pytanie brzmi – czy jurny kastrat jest zjawiskiem naturalnym, czy też może to świadczyć o tym, że zabieg wykonany został w sposób niepełny, częściowy (jurny półkastrat?). Ponieważ nigdy nie miałem żadnych zarzutów do opieki weterynaryjnej roztoczonej nad naszym kotkiem przez lekarzy z Przychodnii "Wyżyny" w Bydgoszczy, mam pewne opory przed pytaniem się ich o te zachowania naszego kotka, co mogłoby być odebrane jako zakamuflowana sugestia o potencjalnie źle wykonanej pracy, a nie chciałbym sympatycznych medyków w ten sposób urazić.
Jeśli takie zabawne zachowania biednych kastratów są czymś normalnym, to oczywiście mam problem z głowy i nie będę ingerował w życie seksualne naszego kotka, ale jeśli nie, to trzeba będzie rozważyć złożenie czegoś w rodzaju hmmm... reklamacji ;-)
O raczej dobrze wykonanym zabiegu świadczy fakt, iż kotek nie znaczy terenu (nie jest kotkiem wychodzącym), a zbędne produkty jego przemiany materii pachną na poziomie akceptowalnym przez nasza rodzinkę.
Będę bardzo wdzięczny za sugestie, porady i opinie.

Pozdrawiam Forumowiczów i ich kociaki!
DeLimiter

PS Kotka nazwaliśmy niebanalnie Kotem, ewentualnie Kicią – z czasów, kiedy jeszcze jego płeć nie była określona. To zwykły szary dachowiec, ale bardzo niezależny Kot z charakterem, przy czym ma jedną, chyba dość szczególną cechę – nigdy, ale to przenigdy nie pokazał żadnej agresji, nawet kiedy ktoś mu nieopatrznie nadepnął na ogon, bo lubi kłaść się w „strategicznych” miejscach, tj. tam, gdzie może obserwować domowników, jakby chciał „kontrolować sytuację”. Również niewątpliwie przykre zabiegi typu kąpiel, lub mycie uszek przez weterynarza przy użyciu dość potężnej strzykawki (w czasach świeżbowca i konieczności usunięcia góry śmieci które w uszkach utknęły) znosił ze stoickim spokojem, nieco tylko się wyrywając. Ogólnie kotek jest fantastyczny, zresztą był taki już jak synek przyniósł go do domu, więc nie było mowy o pozbyciu się go. Moja żona niekiedy wyraża swoje niezadowolenie patrząc na elementy typowej kociej, domowej demolki – poszarpane tapety, podrapany stół w kuchni itp., ale ja i syn w takich sytuacjach zdecydowanie jesteśmy po stronie Kota;-)
Ostatnio edytowano Pt cze 30, 2006 11:23 przez DeLimiter, łącznie edytowano 2 razy

DeLimiter

 
Posty: 13
Od: Czw cze 29, 2006 11:24
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw cze 29, 2006 11:42

Nie znam się na zachowaniach seksualnych kastratów, ale serdecznie witam nowych forumowiczów :D
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 29, 2006 11:46

ja też sie nie znam ale wyraże zachwyt nad stylem opisu domownika :lol: :D witamy serdecznie-ale macie ubaw z kociakiem-mam nadzieje ze to nic złego-ze nie został zle wykastrowany
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw cze 29, 2006 11:46

uśmiałam się :lol:
"jurny kastrat" to zjawisko wcale nie takie mityczne, sama mam jednego w domu. Tymon wykastrowany w wieku 5 miesiecy, tydzien po kastracji zaczał molestować Lukrecje. molestowanie trwa po dziś dzień a ma gówniarz 11 mieisecy dopiero. Lukrecja (3 lata) przyjmuje to bez entuzjazmu. na forum są tez inni macho którzy ostentacyjni ignoruja pewne braki w oporządzeniu ;)

fruuu

 
Posty: 5623
Od: Wto wrz 13, 2005 11:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2006 11:49

Slyszalam od paru wlascicieli kastratow, ze tez maja podobne 'problemy'. Moj wiekszy kot czasem depcze po malym, ale to wszystko do czego sie posuwa :roll:
Wydaje mi sie, ze wszystko z Twoim kotem w porzadku

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Czw cze 29, 2006 11:51

Bardzo dziękuję fruuu, czuję się nieco uspokojony, skoro istnieje przynajmniej jeden przypadek jurnego kastrata;-)

Pozdrawiam
DeLimiter

DeLimiter

 
Posty: 13
Od: Czw cze 29, 2006 11:24
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw cze 29, 2006 11:51

Od razu przyszedł mi na myśl mój rudy Malucci i jego ukochany kocyk akrylowy ;)
Wydaje mi się, że ten typ po prostu tak ma.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2006 11:53 Re: Życie seksualne kastrata ;-)

DeLimiter pisze: ...jurny kastrat (???) gnany pierwotnym instynktem pędzi do sypialni i nie bacząc na moje rozbawienie, wykonuje swój poranny performance ;-) Polega to w dużym skrócie na namiętnym deptaniu ;-) kołdry z jednoczesnym podgryzaniem wystającego baraniego futra; czynności te nabierają stopniowo tempa, czemu towarzyszy nadzwyczaj głośne mruczando, i kończą się wspomnianymi wyżej ruchami frykcyjnymi;-) Po opadnięciu emocji następuje wylegiwanie się na łóżku z błogim wyrazem pyszczka, do momentu aż ja wstanę i dokonam porannych ablucji;-) Scena wylegiwania się po udanym akcie byłaby pełniejsza, gdyby kotek jeszcze sobie zapalił papierosa, ale i tak wątpliwości nie mam żadnych, że pełnię satysfakcji odczuł;-)

:ryk: :ryk: :ryk:
kapitalny opis
to chyba całkiem normalne zachowanie...
mój kot 1) jeszczeniewykastrowany 2) i tak nie jest jurny :roll:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Czw cze 29, 2006 11:55

Ale fajny post :D
Witamy serdecznie :D

Niestety, na życiu seksualnym kastratów całkiem się nie znam, bo mam dwie kotki :wink:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 29, 2006 12:00

Dziękuę Aleba - Twój Malucci to kolejny przypadek podobny do mojego Kota - reklamacji u weterynarzy nie będzie!
Mam nadzieję, że forumowicze opisza kilka frapujących zachowań swoich jurnych kastratów, co skieruje uwagę czytelników na tematy ogólnie erotyczno-wakacyjne;-)

Pozdrawiam
DeLimiter

DeLimiter

 
Posty: 13
Od: Czw cze 29, 2006 11:24
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw cze 29, 2006 12:04

Uśmiałam się :lol: . Mój kot tak nie robi ale on generalnie jest mało jurny. A moze po prostu nie gustuje w poduszkach, kocykach itp. Obserwując jednak jak się zachowuje w stosunku do innych kotów mogę stwierdzić, że jest niewątpliwie walecznym samcem mimo wydmuszek pod ogonem.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 29, 2006 12:06

Witaj Del, ja mam kastrata, który sie pozbył oprzyrządowania już 4 i pół roku temu. Mało tego że depcze kołdrę, to jeszcze moją noge pod kołdrą. Wściekam sie na niego, bo często robi to w nocy i mnie budzi. Ruchy frykcyjne również wykonuje i chyba równiez odczuwa rozkosz :)) A co najśmieszniejsze - ciumka mojego męż.... kładzie mu sie na klacie (warunek musi być odziana) i ssie "cyca"... ugniatając przy tym menżowia jak mały kociak i to już tyle lat...... Daj Ty temu Kotu swojemu spokój i się zajmij żonką :wink: :P

mamba30

 
Posty: 535
Od: Śro cze 07, 2006 11:33
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw cze 29, 2006 12:09

Witam serdecznie.
Piękny tekst, podziwiam styl.

Myślę, że jeżeli kot nie śmierdzi typowo po kocursku, to raczej zabieg wykonany był poprawnie. Co zresztą można sprawdzić (puste pompony). Gdyby był wnętrem (jakie to brzydkie słowo) to lekarz by Wam powiedział.

Sądzę, że on ma po prostu temperament większy niż inne. Po kastracji kocury nie tracą całkiem popędu. U mnie kotów jest sporo, więc zastępczy obiekt miłości nie jest potrzebny. Zdarza się więc, że któryś kastrat chwyta za kark kotkę albo jakiegoś malucha, depcze i coś tam jeszcze usiłuje.
Kiedyś miałam w domu kotkę w rui (złapałam ją do sterylizacji, nie wiedząc, że jest w trakcie rui). Wtedy miałam w domu istne bachanalia. Wdając się w dalsze szczegóły, nie wszystkie kastraciki wykazywały takie samo doświadczenie. Jedne finalizowały stosunek, ku uciesze kotki, u innych kończyło się na deptaniu.

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw cze 29, 2006 12:12

mamba30 pisze:Witaj Del, ja mam kastrata, który sie pozbył oprzyrządowania już 4 i pół roku temu. Mało tego że depcze kołdrę, to jeszcze moją noge pod kołdrą. Wściekam sie na niego, bo często robi to w nocy i mnie budzi. Ruchy frykcyjne również wykonuje i chyba równiez odczuwa rozkosz :)) A co najśmieszniejsze - ciumka mojego męż.... kładzie mu sie na klacie (warunek musi być odziana) i ssie "cyca"... ugniatając przy tym menżowia jak mały kociak i to już tyle lat...... Daj Ty temu Kotu swojemu spokój i się zajmij żonką :wink: :P


Rewelacja - ssie cyca męża :-)))
A żonką się zajmuję z należytą uwagą i stosownym zaangażowaniem - niezupełnie przypadkowo w poszewce naszej kołdry z baraniej skóry są pourywane guziki :-)))

Pozdrawiam
DeLimiter

DeLimiter

 
Posty: 13
Od: Czw cze 29, 2006 11:24
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw cze 29, 2006 12:15

witam.
moj kocurek (rowniez kastrat) takze casme "molestuje" futrzaste rzeczy :D robil to przed kastracja. robi i teraz. a kastratem jest od ponad pol roku :D
to normalne. nie jest oznaka zadnych zaburzen :D po prostu maci kocurka, ktory to... hmmmm... lubi??
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, MruczkiRządzą i 90 gości