Czy kota wychodzącego mozna przerobić na domowego?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 01, 2004 9:08 Czy kota wychodzącego mozna przerobić na domowego?

Interesują mnie Wasze doświadczenia w tym względzie.
Jak długo trwa odzwyczajanie od wychodzenia, jaki ma przebieg?
Czy kazdy kot da się odzwyczaić?

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Pt paź 01, 2004 9:15

Moja Agatka, ktora byla kotem dokarmianym przez Ryske jest tego przykladem. Agatka zyla na dworze co najmniej dwa lata. Byla bardzo nieufna i Ryska nawet nie podejrzewala jej, ze mogla byc kiedys oswojona. Zlapana na strylke okazala sie kotem znajacym dom i ludzi i ostatecznie trafila do mnie. Od poczatku nie przejawiala zadnych checi do wychodzenia. Byla tylko troche nieufna, latwo ja bylo sploszyc np. gwaltowniejszym ruchem. Teraz, po roku Agatka wsrod swoich jest przymilna, kocha glaski, spi u mnie w nogach, nie ufa tylko obcym. I nadal trzyma sie z dala od drzwi. Zero checi na wyjscie.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 01, 2004 9:19

Oczywiście, że się da ale nie wszystkie. Osobiście zmuszona byłam przetrzymać dwa wychodzące kociaki przez ponad pół roku w domku, gdzie reszta fajfusków wychodziła. Troszkę się buntowały, ale ich "areszt " spowodowany był siłą wyższą; słaba odporność i przewlekły katar-już zaleczony naszczęście i nowoprzybyła kicia, która musiała się przyzwyczaić do nowego domku. Czyli jak widać można. Ja dawałam im tylko alternatywę wychodzenia do piwnicy lub na klatkę i strych :D Trzeba być tylko stanowczym i konsekwentnym w niewypuszczaniu. Acha, trzeba im jeszcze zapewnić rozrywkę , bo moje mieszkanie w tamtym czasie wyglądało jak sajgon.. :wink:

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pt paź 01, 2004 10:26

Można bez problemu. Kotaczka jako około jednoroczna została wydana na działkę bo cyt." zaczęła brudzić w domu". Tam spędziła kolejne ok. 8 lat, od czasu do czasu cyt." zanieczyszczając w domu". Ja ją porwałam do mieszkania i wyleczyłam. Ani razu nie narobiła poza kuwetą, spała na kanapie, była najbardziej przytulastym kotem jakiego znam, mogła być całymi dosłownie godzinami miziana, nieinteresowała się uciekaniem z mieszkania, tylko czasem przyłapywałam ja na wyglądaniu przez okno. A teraz mała Siwucha zgarnięta chora z podwórka, nadal jest troche płochliwa, ale z biegiem czasu coraz mniej. Jest wcielonym diabełkiem i uwielbia mizianie - traktor pełna gebą - ale dopiero wtedy, gdy ona sama przyjdzie na głaski. A Borówka była domowa od samego początku.

@sica

 
Posty: 817
Od: Śro lip 07, 2004 12:12
Lokalizacja: Kraków, stara Nowa-Huta

Post » Pt paź 01, 2004 19:16

Czarna byla kotem domowym, potem dom stracila, zyla na dworzu przynajmniej 4 miesiace. Trafila do azylu, skad ja adoptowalam. Nigdy nie probowala opuszczac mieszkania.
Biala mieszkala na dworzu kilka lat. Wiec trudno mowic o kocie wychodzacym... Tez po zamieszkaniu u mnie nie wyrywala sie na zewnatrz. N aklamke skakala przez 3 noce. Potem juz uciekala od otwartych drzwi.
Pamietam, ze ktos pisal o zaprzetsaniu wychodzenia. I trwalo to nieco dluzej... Na poczatku trzeba znosic jeki i awantury... ale z czasem kot zapomina.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84968
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt paź 01, 2004 19:50

Można. Moja Antonina była kotem wychodzącym. Mieszkała u sąsiadki na parterze i mnie odwiedzała.Wychodziła dość długo, około 2 lat. Jak się przeprowadziłam ( :oops: ukradłam ją bo sąsiadka przestała się nią kompletnie interesować, chciała ją nawet zawieść do schroniska) na trzecie piętro Antek został przymusowo kotem domowym NIEwychodzącym. Przyzwyczajanie do siedzenia w domu trwało około 2 miesięcy. Przez ten czas Antek wyła pod oknem i drapała w szybę. W końcu jej przeszło.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Pt paź 01, 2004 22:38

Moja Miętka jest kotem" po przejściach".Przybłąkała się do dobrych ludzi, dzięki którym ją szczęśliwie mamy.Jest wysterlizowana . Nie chce nawet po naszych zachętach wyjść dalej niż na klatkę schodową( w czasie kiedy wracamy do domu i wita nas,gdy otwieramy drzwi)W czasie kiedy była niczyja i karmiła swoje dzieci, zaznała wolności.Teraz lubi być tylko w naszym domu.Tak wybrała :D
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Pt paź 01, 2004 23:03

Moje koty wychodziły na dwór przez prawie rok - a od paru miesięcy nie wychodzą. Początkowo bardzo się napraszały o wypuszczenie, Snookerek zwłaszcza. Trochę przykro patrzeć, jak z nadzieją biegnie do drzwi i skacze do klamki (to był taki jego rytuał przy wypuszczaniu). Teraz już zdarza się to sporadycznie, ale na początku robił tak przy każdym naszym ruchu... Niestety, teraz mam duży kłopot z pilnowaniem, żeby któryś kot się nie wymknął na dwór przy okazji otwierania któryś drzwi - póki co raz Dropszusiowi się udało, ale po ciemku i w czasie deszczu, więc wrócił szybko.

Teraz mam wrażenie, że już się dość przyzwyczaiły... Przestałam je wypuszczać prawie dokładnie wtedy, kiedy wzięliśmy Szlemika - więc miały nową, ciekawą "zabawkę", co na pewno miało znaczenie.

Na szczęście moje koty nigdy nie miały w zwyczaju urządzać koncertów miauczenia czy drapać w drzwi, kiedy chciały wyjść.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pt paź 01, 2004 23:53

Xene wzielam z wroclawskiego schroniska jak miala okolo roku. Wczesniej musiala byc kotem wychodzacym bo awantury urzadzala. Pierwsze 3 miesiace nie puszczalam. Wakacje spedzila u mamy, przez 2 miesiace latajac w samopas dookoloa domu i po ogrodzie. Po powrocie do mnie do kawalerki wariowala. Wiec zaczelam wyprowadzac na specer na smyczy. Bardzo szybko sie nauczyla. Siedzi spokojnie przy ubieraniu szelek, sama zna droge na zewnatrz i spowrotem. Biore ja na rece tylko jak widze psy. Zalatwia sie tez na spacerze, sika jak piesek ;-) NIe wiem jak to bedzie w zimie, mam nadzieje ze jej troche przejdzie i bedzie wiecej spac. Teraz codziennie raczej wychodze, dzisiaj mi sie nie chce, co kota znosi z miauuuuukiem, ale coz.... mozkro i w ogole. Poza tym w dzien jak na daszku nie jest mokro (bo mam w bloku daszek pod oknem) puszczam ja i sobie albo po nim lazi albo po prostu siedzi w otwartym oknie i patrzy. Na wolanie z reguly przychodzi, chyba ze nie slyszy... no lub ze nie ma ochoty, ale zazwyczaj przychodzi jak wolam po imieniu (nawet nie musze wolac kicikici)


Druga kotke wzielam tydzien temu, ma 4 miesiace i na razie nie chce wychodzic, I ja chce zeby tak zostalo. Z dwoma kotami na smyczy to nie bardzo... ;-)

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 134 gości