Xene wzielam z wroclawskiego schroniska jak miala okolo roku. Wczesniej musiala byc kotem wychodzacym bo awantury urzadzala. Pierwsze 3 miesiace nie puszczalam. Wakacje spedzila u mamy, przez 2 miesiace latajac w samopas dookoloa domu i po ogrodzie. Po powrocie do mnie do kawalerki wariowala. Wiec zaczelam wyprowadzac na specer na smyczy. Bardzo szybko sie nauczyla. Siedzi spokojnie przy ubieraniu szelek, sama zna droge na zewnatrz i spowrotem. Biore ja na rece tylko jak widze psy. Zalatwia sie tez na spacerze, sika jak piesek
NIe wiem jak to bedzie w zimie, mam nadzieje ze jej troche przejdzie i bedzie wiecej spac. Teraz codziennie raczej wychodze, dzisiaj mi sie nie chce, co kota znosi z miauuuuukiem, ale coz.... mozkro i w ogole. Poza tym w dzien jak na daszku nie jest mokro (bo mam w bloku daszek pod oknem) puszczam ja i sobie albo po nim lazi albo po prostu siedzi w otwartym oknie i patrzy. Na wolanie z reguly przychodzi, chyba ze nie slyszy... no lub ze nie ma ochoty, ale zazwyczaj przychodzi jak wolam po imieniu (nawet nie musze wolac kicikici)
Druga kotke wzielam tydzien temu, ma 4 miesiace i na razie nie chce wychodzic, I ja chce zeby tak zostalo. Z dwoma kotami na smyczy to nie bardzo...