No to szybciutko ciąg dalszy;
Koty przydomowe:
Malutki, 8-letni kocurek, jedyny, który pozostał z kociej rodziny, która wprowadziła się na moje podwórko w 2000 r. Chyba teraz często nocuje na okolicznych podwórkach, chociaz ma do dyspozycji ciepłą piwnicę w której codziennie stawiam swieże jedzonko. Jedzonko znika, ale kota nie widać.
Zdjęcia Malutkiego mam tylko niecyfrowe, muszę go kiedyś sfocić cyfrowo.
Dixi - kotka z Wólczańskiej 21, przeniesiona po sterylce razem ze swoja siostrą Pixi na moje podwórko. Niestety, Pixi w ubiegłym roku gdzieś zniknąła, nie udało mi się ustalić, co się z nią stało. Dixi jest i ostatnio trochę sie oswoiła, pozwala sie pogłaskać!
Koty na Wólczanskiej 21:
Bura kotka bardzo podobna do Dixi, ucho ma przyciete, więc pewnie po sterylce. Łasi się do nogi, ale z dotykaniem trzeba ostroznie, moze walnąc łapą. Nie mogę się zdecydować, czy to Dixi biega pomiędzy podwórkami, czy to dwie różne kotki. Muszę siętam wybrać z aparatem, bo nie mam jej zdjęc.
Kocurek i kotka szaro-białe, podobne jak 2 krople wody. Kotka Śliczna jest niełapalna (jak dotąd) i daję jej prowerę. Kocurek to chyba jej syn z czasów przedproverowych, już wykastrowany.
Ostatnio pojawia się tylko jedno szaro-białe i nie wiem, które to jest - kocurek czy kotka. Na wszelki wypadek daję proverę
Nie mam pojęcia co się stało z drugim, ale nie mam złudzeń - podwórze jest przy ruchliwej ulicy, ludzie niezbyt przyjaźni kotom... Karmię tam koty 3 razy w tygodniu, na pozostałe dni daję karmę Pani Eli, która tam mieszka (ma starą ślepą, schorowaną sunię, więc kota do domu wziąc nie moze, ale jestem szczęsliwa, ze chociaz poda karmę).
Na Zielonej przy Wólczańskiej jest tez podwórko z kotami, dokarmia pan, któremu daję trochę karmy. Pan ma w domu kilka kotów i za nic nie chce mieć na podwórzu kociąt więc donosi, jak pojawia się jakis obcy kot, a ja z panią Janką (starszą panią mieszkającą na Wólczańskiej) organizujemy łapankę.
Na stałe jest tam chyba tylko jeden kocurek Maciuś, jego matkę - domową kotkę - Pan wziął do domu (zresztą kotka chyba kiedyś u niego mieszkała, ale po smierci żony trafila na podwórko w ciąży...). Kotkę oczywiście wysterylizowałysmy.
(na zdjęciu kotka matka - Frydzia, czarno-biała, obecnie u pana w domu; jej córka, szaro-biała Trusia, która poszła do adopcji i odwrócony tyłem syn, burasek - kocurek Maciuś. Czarna kotka widoczna z tył za Maciusiem niestety nie przeżyła).
Koty szpitalne:
Z wielkiego szpitalnego stada została wlaściwie tylko jedna kotka - Zębolka.
Przed rokiem, latem Jola Dworcowa zdecydowała się wypuscic w szpitalnym parku po sterylce Marcysię, która teraz bardzo się oswoiła i zaczynamy szukac jej domku.
Poza tym dołączył Kubuś (zwany też Putinem) - przed kastracją bardzo gonił Zębolkę i Marcysię i nawet teraz ma ochotę...
W drugim punkcie szpitalnego karmienia dożywiają się jakieś inne koty, nie wiemy, jakie, ale jedzenie znika.