» Pon lis 03, 2014 18:53
Re: ŚLEPACZKI CZ.VII -lista wsparcia -str.82
Aniu, przyznam,że mam mało komfortowe odczucie,że wetka sytuację zbytnio udramatyzowała mówiąc o eutanazji kotka. Oczami wyobraźni chyba wszystkie widziałyśmy stan faktycznie tragiczny, widząc zdjęcia maluszka chyba i Marta i jerzykówka i czarno-czarni, czyli osoby, które zaangażowałam w ta sprawę , czują pewien dyskomfort,widząc na co dzień naprawdę tragiczne przypadki, śmierć kotków w cierpieniach z powodu właśnie stanu oczek,permanentny brak dt...a ja czuje sie zażenowana ...
Poprzez nad wyrost rzucona uwagę o eutanazji postawione zostałyśmy na baczność, gdzie niemożliwe może stać sie realnym- czyli awaryjny , bardzo awaryjny, zawalony naprawdę zwierzakami z ciężkimi przypadkami , włącznie z opieką paliatywną, dt się zgłosił, bo trzeba ratować życie.
Napiszę ,co ja osobiście odczuwam- nie jest to sytuacja tak tragiczna na taką akcję awaryjną, bo cóż zrobimy, gdy trafi sie kot z wypadku,np. taki, jak Laluś u jerzykowki, z rozciętym brzuszkiem i okiem pękniętym, którego na pewno nikt nie weźmie do leczenia, czy taka koteczka, jaka Ty wzięłaś z lecznicy? Niestety, przy tak ograniczonych możliwościach dt i finansowych, musimy dokonywać wyborów trudnych, bardzo trudnych. Wg mnie ten maluszek nie wymaga tak nadzwyczajnej akcji awaryjnej, transportu ok. 190km w celu wyleczenia kociego kataru , gdzie w sobotę na miejscu kotki malutkie z oczkami do usunięcia nie mogły znaleźć dt, są w szpitaliku i czekają. Abstrahując oczywiście w tym momencie od kosztów całej akcji.
W moim odczuciu, dla kotka z kocim katarem ślicznego , grubiutkiego, czystego można znaleźć domek czy dt na miejscu, a z braku dt chyba nie powinno być wielkim problemem leczenie kotka w lecznicy.
Wypowiadam sie za siebie, choć mam wrażenie,że Marta i Joasia podobnie odczuwają .