Staram się nie nadużywać wielkich słów, ale tam jest po prostu tragedia

.
Ze 40, 50 kotów, a może i więcej. Większość kotki i kocięta.
W jednej części buraski, czarnuszki i pingwinki, większość ma problemy z oczami.
Kociaki, które tam zostały, pewnie niedługo będą wyglądać jak ten z gulą

. Zostało burasiątko, które chyba ledwo widzi, bo ma tak zaklejone oczy, czarnuszek w niewiele lepszym stanie - nie udało nam się ich złapać.
Kotki wyglądają jak półroczne kociaki

. Są bardzo chude, widzieliśmy też jedną z paskudnym okiem.
Nie są bardzo dzikie, można do nich blisko podejść, chociaż raczej nie da się ich złapać w ręce. Kociaki były łapane podbierakiem.
W drugiej części koty bardzo oswojone - jedna pingwinka miauczała, żeby ją głaskać i wchodziła na kolana. Większość wygląda zdrowo, chociaż jedna kotka ma straszne uszy - wywinięte do wewnątrz, bolące

.
Tam też są kocięta, chociaż wyglądają na zdrowsze niż te w pierwszej części.
Jest sporo kotek w ciąży

.
Spotkaliśmy Panią, która karmi koty co drugi dzień. Niestety, karmi głównie kaszą z dodatkami, mlekiem, czasem jakąś kocią karmą - nie stać jej na nic innego.
Bardzo potrzebna jest karma, pieniądze na sterylizacje i leczenie, a przede wszystkim DT dla kociąt.