spacery..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 16, 2005 23:07 spacery..

witam wszystkich, bo pierwszy raz się udzielam :)
dostanę kotka na początku grudnia i próbuję już wszystko sobie zaplanować...
miałam w planach wyprowadzanie kitulca na jakies spacerki zeby sie dotlenił i pobawił, ale przyjaciółka powiedziała,że tylko go ten świat zewnętrzny przerazi, a szelki i inne takie tam to dla niego bedzie mordęga.. więc jak to jest? można wychować kotka tylko i wyłącznie w domu, a on nie nabawi się jakiś kompleków uwięzionego drapieżnika czy co?
z góry dzięki za odpowiedź

emiteka

 
Posty: 2
Od: Wto lis 15, 2005 22:06
Lokalizacja: józefów city

Post » Śro lis 16, 2005 23:13

Witaj :)
Mozna trzymac tylko w domu i sie nie nabawi i mozna z nim chodzic w szelkach na spacery i tez bedzie zadowolony :lol:
Jedynie wtedy trzeba sie przygotowac na ewentualnosc awantur, ze idziemy na spacerek, bo koteczek sie nuuudzi albo co ;)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 85074
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Czw lis 17, 2005 0:45

powiem tak:
jesli kot byl tylko i wylacznie trzymany w domu, to wiadomo ze sie przerazi... wolna przestrzen, nie ma gdzie sie schowac...
na poczatku bedzie trudno z nim wychodzic, tzn. zakladanie szelek itp.
Moj kot potrzebowal okolo 20 wyjsc, zeby poczuc ze to dla niego jest dobre :) Wg mnie dobrze wychodzic raz na 2,3 dni z kotkiem na godzinke, dostarczyc mu nowych bodzcow, polapie sobie owady itp.
Kot po prostu nie wie na poczatku, jaka ot jest przyjemnosc wychodzenia na dwor :) Musi to poczuc, a to czasem moze potrwac...
Na poczatku proponuje wychodzic po pol godzinki na szelkach, nawet gdy na poczatku kot nie chce (wiadomo, wszystko co nowe jest straszne), po pewnym czasie na pewno wyjdzie mu to na dobre :)
Moj czasem sam pomiaukuje ze chce wyjsc, wtedy zakladanie szelek tez jest uciazliwe, bo burczy jak dziki a łasi sie tak, ze nie idzie zalozyc hehe
a pozniej zadowolenie, ogon do gory i dumnie zwiedza tereny i poznaje obce zapachy.
ja jestem zwolennikiem kotow, ktore wychodza z wlascicielami na smyczy...
znacznie to umili kotu zycie, dozna wiele bodzcow no i ogolnie git :)
nie radze przejmowac sie na poczatku gdy zakladamy szelki, a kot harczy, gryzie, drapie bo nie lubi tego...
po kilkunastu razach zrozumie, ze to lubi :)
pozdrawiam
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lis 17, 2005 9:14

U nas Lilu od razu biegała po trawniku łapała mróweczki i inne stworki. Niestety później był problem z powrotem do domu :twisted:
Obrazek

Lilu

 
Posty: 4123
Od: Śro mar 03, 2004 16:41
Lokalizacja: Legionowo

Post » Czw lis 17, 2005 9:44

Moja kotka chodzi na spacery na szelkach ,gdyż była kotką dorosłą jak trafiła do nas i sama upominała sie o spacery. Wychodzenei z nią na dwór jest dokładnie jak z psem parę razy dziennie ,gdy jest zimno i mokro nie ma ochoty iść więc siusiu robi w kuwetę lecz kopa przymusowo dwór i dołeczek, ale osbiscie bym wolała aby jej spacery były nie tak często ,spacerujący kotek to obowiązek lecz też przyjemność ale nie teraz jak zimno , sąsiadka która znała naszą kotkę( bo nim ją przygarneliśmy chodziła po innych balkonach) mówi dlaczego ją męczę na tych szelkach zamiast puścić na dwór .uważam że pomysł beznadziejny a nasza kotka widać że jest szczęśliwa i pasuje jej taki tryb życia, pozdrawiam życzę wiele przyjemności w w wychowaniu i poznawaniu koteczka

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw lis 17, 2005 9:55

Czy sam chciałbyś tak siedzieć w domku.A kotki lubią poszaleć i są bardzo ciekawe świata.Ja zrobiłam błąd i trzymałam kicię przez rok w domu.I teraz jest na etapie strachu na dworze.Udaje fretkę.Zacznij od razu.I w ciche ,spokojne miejsce. Najlepiej w lesie. I potrenujcie trochę w domku noszenie szelek.Powodzenia.
pomóżcie mi się nauczyć mojego kota..

nurma

 
Posty: 12
Od: Czw lis 03, 2005 9:45
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lis 17, 2005 10:08

Naszą Aki też chcemy przyzwyczaić do spacerków. Poprzednia właścicielka czasem zabierała ją w szelkach przed blok ale my nie mamy za bardzo gdzie. Małe brzydkie podwórko i wszędzie psie qpy. Raz w tygodniu robimy sobie dłuższy spacer do lasu na Bemowie. Czy rozsądne jest zabierać kotkę tak od razu na "głęboką wodę"? Lekarka zaleciła zaczekać z tym do wiosny ale troszkę obawiamy się, że do wiosny zapomni jak to jest chodzić po trawce i będzie się bała.
Chcemy ja zabierać w plecaczku z otworem na łepek i wypuszczać na trawkę, gdy już będziemy w lesie. Co o tym sądzicie?
Chcemy też kitkę zabierać na wyjazdy, na działkę, itp.

Aktinidia

 
Posty: 42
Od: Pt sie 19, 2005 13:25
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 17, 2005 10:12

Uważam że to dobry pomysł tak stopniowo przyzwyczajać a z opisu widać że lubiecie spacery i inne wyprawy więc kotka bedzie Wam towarzyszyła , a na wiosnę faktycznie może to być problem odrazu ją zabierac na długie wycieczki,powodzenia pozdrawiam :)

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw lis 17, 2005 15:21

moja kicia też bardzo lubi spacerki w zielonych szeleczkach, tylko ja mam jakąś fobię :oops: mieszkam w bloku i panicznie boję się awanturek z psami... jak jest na rękach to wogóle na nią nie reagują, ale co by się stało jakbym nie zauważyła zbliżającego się pieska.... :?:

cirilla_fiona

 
Posty: 21
Od: Pt wrz 23, 2005 16:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 17, 2005 16:40

Nasz Celestyn chodzi w szeleczkach jak złoto. I to od samego początku. Nic a nic mu nigdy nie przeszkadzały. Na dworze jest tyle ciekawych rzeczy, że kto by tam zwracał uwagę na jakieś szelki :wink:
Behemot z szelkami też nie ma problemu, tylko na dworze jest nieco bardziej przestraszony od Celestyna. Ale nie do tego stopnia, żeby się nie wytarzać w jakiejś kupce piachu, jak się akurat trafi :twisted:
Celestyn na początku bał się samochodów (chodziliśmy z nim do parku, ale żeby tam dotrzeć musiliśmy kawełek przejść ulicą) i ten kto go akurat niósł miewał czasem szramy na ramieniu, bo kot wbijał ze strachu pazury. Potem mu przeszło i teraz mamy szramy, bo się wyrywa i chce iść sam, a wiadomo, że po ulicy go nie puszczamy.
No i niestety, po każdym spacerze Celestyn waruje pod drzwiami i koncertuje przez kilka dni, że on chce znowu wyjść. Potem zapomina i jest spokój... do następnego spaceru :wink:

maga77

 
Posty: 4862
Od: Czw kwi 15, 2004 9:46
Lokalizacja: Wrocław




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 197 gości