

Pewnego razu postanowiłam odwiedzić brata w domu rodzinnym (mieszkałam wówczas na stancji w Białymstoku, który to jest oddalony ok. 85km od mojej miejscowości, zwanej Grajewo - wiem, wiem, nie macie pojęcia cóż to za mieścina - proszę wziąć do rączki mleczko Łaciate i przeczytać skąd się bierze



Jego Tłustowatakoteczkowość Kacper:

Kiedy już Kacper zagościł w moim życiu pomyślałam, że wypadałoby troszeczkę dokształcić swą wiedzę o tymże gatunku



Tam dopiero zdałam sobie sprawę z tego jak wiele kotów potrzebuje naszej pomocy i jak wiele ginie z uwagi na to, że stosunkowo jest więcej kotów potrzebujących do osób pomagających im. Zaczęłam powoli dojrzewać do decyzji bycia DT. No i pewnego dnia stanęłam przed faktem dokonanym, gdyż pojawiła się nowa osoba w tamtejszym wątku, która potrzebowała DT dla kociąt, które były narodzone gdzieś pod Białymstokiem u starszego małżeństwa, które nie miało sił opiekować się kociakami a kocia mama bodajże gdzieś przepadła


Delikatna, krucha oraz bardzo zwinna księżniczka Joko:

Pięknie żyło się nam razem, jednak los nie zawsze obchodzi się z nami tak jak byśmy chcieli. Z powodów osobistych musiałam porzucić ziemię ojczystą i w styczniu tego roku wybyć do Irlandii. Irlandczycy jednak mają bardzo ostre przepisy co do przewożenia zwierząt z krajów UE, zatem koty musiały zostać u mojego znajomego w Warszawie. Jednak we wrześniu jadę po moje słodycze, gdyż 16 września już minie 6 miesięcy od daty pobrania krwi w celu testu na poziom przeciwciał wścieklizny i będę mogła przekroczyć z nimi granicę

Poznałam tu na forum wiele bardzo życzliwych mi osób. Jedną z nich jest aluś1, która jest przekochana i postanowiła pomóc mi ze sterylizacją Joko. Aluś to Ty mnie zaszantażowałaś do założenia tegoż wątku i dedykuję go specjalnie dla Ciebie


Ciotki kochane Ala dziś jedzie do moich kociaków po Joko, gdyż czeka ją sobotnia sterylka. Ala zajmie się Joko na czas sterylizacji i okres posterylkowy. Tak więc potrzebujemy ogromne kciuki by wszystko poszło jak trzeba.