skaskaNH pisze: Chyba kojarze Rudolfa z innego watku

ale nie bede wyprzedzac narracji. Pisz o kociakach. Pozdrawiam.
Jest wątek mojego Rudiego gdzieś w otchłaniach forum.. może to o niego chodzi
Ale dziś jeszcze o Silver. Cieszę się, że ktoś ma ochotę poczytać
Kiedy już podjęłam decyzję o dokoceniu to oczywiście najpierw o radę zapytałam ryśkę.. bo w końcu ona się zna.. i nie żebym się tu podlizywała czy coś

no więc po ponownej korespondencji wybór padł na Silver. Chciałam żeby nowy kotek był raczej łagodny bo Impreska tak ogólnie to zazdrośnica straszna jest. Więc pojechałam do Adrii, u której przebywała tymczasowo Silver..i tu znowu zostałam poddana ciężkiej próbie bo u Adrii była jeszcze Pink ( i cała masa innych

)Pink jakoś tak mnie zaczepiała, podchodziła.. no słodycz sama.. Ale tym razem byłam zdecydowana na Silver. Głównie z powodu jej łagodnego charakteru.. (choć przyznaję się bez bicia,że ta słodka srebrna mordka poprostu podbiła moje serce) Posiedziałam troszkę u Ady, porozmawiałam, ciężko tak ogólnie mi się było z tamtąd ruszyć

ale w końcu trzeba było bo się późno zaczęło robić.. więc biorę mój nowy transporter
( który dostałam pod choinkę
) a tam kocyka brak..co za wstyd

dobrze,że Ada poratowała mnie kocykiem.. ale i tak wstyd. Jakoś w zaaferowaniu wyjazdu zapomniałam o tym, że niefajnie się siedzi na gołym plastiku.. no dobra.. kocyk jest, kot jest, jedziemy.. Do Ady dotarłam bez problemów, nieomalże jak po sznurku, ale powrót.. Zaczął padać śnieg. Dostałam tel,że moja przyjaciółka utknęła gdzieś w Czeladzi i zamarza na przystanku.. No to my niewiele myśląc na ratunek.. Powiem tylko,że z Piekar, przez wszystko co możliwe i w końcu Czeladź do Katowic jechaliśmy chyba.. 2h? Albo dłużej... Silver w tym czasie słodko spała i nie zwracała na nic najmniejszej uwagi.. Po prostu
Po przyjeździe do domu Silver miała totalny luzik. Mimo iż Impresja na jej widok bardzo się zdziwiła.. potem zezłościła.. potem ciężko obraziła..
Silver stwierdziła,że ona się denerwować nie będzie. Trochę tylko miała zdziwioną minkę na zasadzie "o co Ci kobito chodzi? przecież też jestem kotem".
Potem było kilka cięższych (głównie dla mnie) dni. Ale jakoś jakoś zaczęło się układać pomiędzy Pannami.. Minęły chyba dwa tyg. i.. wróciłam do domu z Rudolfem.. Wtedy to się dopiero zaczęło dziać..
cdn.
