Pojechaliśmy do weta, dostał antybiotyki, usunieto mu kamień, smarujemy maścią przeciwzapalną. A dziąsła dalej czerwone.
Ponieważ kot jadł bez problemu, postanowiłam dac mu spokój i przejść nad tym do porządku dziennego.
Zaczelam zbierać informacje. Była m.in. taka:
Najczęstszą przyczyną nawracającego zapalenia dziąseł u kotów jest (...) plazmocytarne zapalenie jamy ustnej.
W takiej sytuacji stosuje się leczenie preparatami sterydowymi (niestety!) pod osłoną antybiotykową. Podstawą podjęcia leczenia jest oczywiście oczyszczenie jamy ustnej (kamień nazębny). Można dołączyć terapię interferonem, ale to już nie jest najtańsza zabawa. Zresztą najczęściej to i tak [nic nie daje... przyp.nongie].
Zwykle wyleczenie uzyskuje się po usunięciu zębów...
Ponoć kuracja sterydowa pomaga przez chwilę, a potem wszystko wraca do stanu sprzed leczenia.
Mam też linka do takiego opracowania http://www.winnfelinehealth.org/health/gingivitis.html ale nie umiem po angielsku

Maksia cały czas obserwuję, ostatnio zostawia niedojedzone miski, a wczoraj wyraźnie coś go bolało. Nie uśmiecha mi się ani usuwanie kotu wszystkich zebów, ani długotrwałe podawanie sterydów. Prawde mowiąc nie wiem co robić...
