Mam ogromny sentyment do buraskow - jeden z nich, Fagot - kot, który się przybłakał do moich rodziców, w dniach mojego poczęcia, gdzieś na Mazurach, był przy mnie przez pierwsze 10 lat mojego życia, "wychowywał" mnie, pilnował mnie, bawił się ze mną i był moim pierwszym i najlepszym przyjacielem. Do tej pory na myśl o nim kręci mi sie łezka w oku, a minelo juz 14 lat odkad odszedł po Teczowym Moscie. Przez te 10 lat były z nami rownoczesnie dwa psy i trzy koty - również zostały wychowane przez Fagota, a suczka Kama została przez niego wyuczona do polowania na krety i myszy

- autentycznie, była bardziej kotowata niż psia

Cala zwierzeca hałastra szanowala Fagota, a jeden z kocurków łapał myszy i przynosił mu je pod nos
Z kolei Fagot ukochał moją mame najbardziej na świecie i to jej robił prezenty w postaci gryzoniow, a raz nawet przywlókł do domu kaczora; zawsze ukladal te podarunki w kuchnia na stole, na desce do krojenia - gwoli wyjasnienia mieszkalismy wtedy pod Warszawa w domku i niedaleko byl staw.
Ale do rzeczy - Buraski UP
