Jak tylko wystawie ja na stół weterynaryjny cała się trzęsie, wdrapuje mi na szyje.A jak ma dojśc do jakichkolwiek oględzin-nawet jesli jest to tylko kontrola, to dostaje takiego ślinotoku, ze cały stół jest mokry,az piany na pysku dostaje.Nie wspomnę jak mnie raz podrapała, to wet musiał opatrywać mi rany na dłoniach.Teraz musze urzywac duzo siły i być bardzo stanowcza, by utrzymać ją chwile w bezruchu na stole. Lekarz jak ją widzi to odrazu śmieje się z daleka " ooo to ta wiaritka".
Każda wizyta to straszny stres dla niej i dla mnie, bo serce mi się kraja jak widze ją w takim stanie

Czy wy tez macie takie przeboje ze swoimi kociakami?