Nie wiem, co robić. W wolnobytujacej kociej rodzinie, niedaleko mnie pojawil sie problem. Najpierw padl kotek, przedwczoraj poronila koteczka (miala juz isc wczoraj na sterylke, jakas dobra dusza jej to sfinansowala, bo niestety ani opiekujaca sie nimi rodzina ani ja nie mamy na to kasy

). Koteczka zaraz potem gdzies uciekla i nikt jej juz nie widzial, boimy sie, ze tez nie zyje. Najpierw ja tez myslalam, jak ta pani opiekunka, ze kotki zostaly otrute. Ale jak zaczelam analizowac, wyglada to na panleukopenie

. A moja Agatka nie zaszczepiona

. Wiem, należą mi się tutaj straszne słowa

, ale tak po prostu sie stało. Najpierw musiałam ogolnie ją wzmocnić, potem czekałam, że się bardziej oswoi - raz była u weta - totalna panika, demolka gabinetu i na bardzo dlugo utrata mozolnie przeze mnie zdobywanego zaufania. Teraz juz mialam isc, ale tak jeszcze schodziło. A teraz śmiertelnie się boję, że przywlokę to do domu. Jakie jest prawdopodobieństwo? Mogę jeszcze coś zrobić? Popzostałe są szczepione, chociaż niektóre ponad rok temu. Ale były szczepione kilka razy, więc chyba jakąś odporność mają. A Agatka? ??