
Rosna jak na drozdzach, z puszystych kuleczek zamienily sie w dlugonogie chudziaki glodne 24 godziny na dobe

I tu jest problem - nie wiem, jak je prawidlowo karmic.
Na razie dostaja karme co pare godzin, glownie suche RC i Hillsa, na przemian z mokrym puszkowym lub miesem drobiowym z ryzem. Oczywiscie wszystkie gotowe karmy przeznaczone sa dla kociat. Ilosci przeliczam sobie, wedlug zalecen na opakowaniach.
Czy takie zywienie jest prawidlowe?
Kiedy powinnam nauczyc je samodzielnego radzenia sobie z wiekszymi kawalami miesa? Co to powinno byc?
Nie chcialabym, zeby wyrosly z nich takie "miesne analfabetki" jak Gapek, ktory, przyzwyczajony do puszkowego jedzenia, poczestowany zaloadkiem w calosci nie potrafi go sobie pogryzc

Efektem takiego zywienia jest tez jego potezny kamien na zebach...
Chcialabym tego mlodym oszczedzic.
Od czego powinnam zaczac? Ktos, kiedys (Blue?) pisal o kurzych skrzydelkach. To nie za wczesnie? Moze powinnam podawac np. piers kurczaka w duzych kawalkach? Ale jak ja sparzyc, musialabym gotowac? Gotowany natomiast bedzie zbyt miekki... Moze gotowane zoladki?