anulka111 pisze:Oj cos mi nie pasuje w tych w wyliczeniach

Mi też nie.
Poszłam sobie na spacer tam, gdzie złapałyśmy ostatnią kotkę. Myślę sobie, trzeba je trochę do siebie przyzwyczaić, może obejrzeć. miały być max 4 koty o nieustalonej płci.
Wczoraj widziałyśmy dwie, jedna zlapana.
Dziś widziałam trzy: czarna, czarna z wyrudziałym ogonem, i szylka bardzo ciemna (albo tak strasznie wyrudziała). do tego jedna bura, też kotka i bury kocur. I jeszcze koleżanka widziała tam krówkę z brzuchem. Czyli na pewno 6 kotek i kocur.
Tydzień temu ktoś wziął stamtąd 3 kociaki bardzo chore do uśpienia. Jeden nie przeżył, dwa są u weta czują się lepiej, będą do adopcji.
A ja zobaczyłam jeszcze jednego małego. Nie wiem, może forpoczta innego miotu, może to od tych trzech. Nie chciał podejść do bramy. Z daleka nie wyglądał ładnie.
Są na zamkniętym podwórku, za ażurową bramą. Można przez bramę podać jedzenie, można przywabiać koty i oglądać, ale raczej nie wyjdą żeby dać się złapać, bo to tuż przy ulicy, pełno ludzi.
Klucze możemy dostać, ale w dni powszednie. Będziemy tam łapać do skutku.
W domu rozkoszujemy się z kotami powrotem do normalności. Pewnie niedługo. Cały czas myślę o małym czarnym.