Powinnam zmienić tytuł wątku na "porażki łowieckie"

. Wczoraj wieczorkiem kibicowałam naszym siatkarzom (szło im fatalnie, ale to tak na marginesie) a Ofelia marudziła pod drzwiami balkonowymi. Podeszłam, sprawdziłam - ćma. Ofelia uwielbia ćmy, chyba nawet bardziej niż pająki. No to otworzyłam drzwi, żeby jej tą ćmę złapać.
Książniczka nie raczyła zaczekać, tylko wyrwała na balkon, za nią Mała Czarna. No i dalej polować na ćmę. W końcu któraś chwyciła ćmę w zębiszcze i do pokoju. Zaczęło się polowanie w czterech ścianach (drzwi zamknęłam). No i wyobraźcie sobie, że dały tej ćmie uciec, ciamarajdy ogoniaste! A ja się boję ćmy!!! I musiałam iść spać ze świadomością, że to półżywe owadziszcze gdzieś mi siedzi albo lata po domu!!!
Na razie ćma się nie pokazała. Mam nadzieję że wylezie wieczorem i koty ją wreszcie złapią

.
A dziś przez Ofelię balkoning był krótszy. Bo nie dość że się kokosiła na balustradzie wpychając łepetynę między balustradę a siatkę, to jeszcze próbowała łazić między siatką a prętami! Ten kot mnie wykończy psychicznie

. Chyba w przyszłym roku zmienię siatkę na mocniejszą. Taką pancerną na przykład. Bo żyłka to stanowczo, ale to stanowczo za mało.