bezrefleksyjnie stwierdzam, że jednak
...Umrzeć - usnąć -
I nic poza tym - i przyjąć, że sen
Uśmierza boleść serca i tysiące
Tych wstrząsów, które dostają się ciału
W spadku natury. O tak, taki koniec
Byłby czymś upragnionym. Umrzeć - usnąć -
Spać - i śnić może? Spać, stanowczo spać i śnić
szczególnie kiedy się pomyśli o
tysiącu tych wstrząsów, które dostają się ciału
że już o boleściach serca nie wspomnę
tudzież niepokoju umysłu, czy też rozumu
albo też innego ratio
Lecz
Z drugiej strony, jeśli właśnie śnimy?
sen zły
zapocony
wrogi?
Jeśli to życie marą obmierzłą?
I tylko akt odwagi może nas wyrwać z objęć śmierci?
Śnić, to nie żyć przecież
Akt odwagi, by podnieść to wstrząśnięte ciało
na głos budzika
odrzucić stęchły koc przyzwyczajeń
po życie sięgać nowe 
Dziecko ku mojemu zatroskaniu stwierdziło w zakończeniu, że nie podejmie walki, że woli znane okowy, niż niepewną wolność.
Woli
znosić to, czym nas chłoszcze i znieważa czas, niż obietnicę (mrzonkę) niepewnego zwycięstwa

konformista
jak i całe jego pokolenie
Panie dzieju, ten Szejkspir, to jednak ciekawy gościu był
co by na ten temat nie rzec
choć pewnie jego antenaci twierdzili, że on z nieciekawego pokolenia
i w nieciekawym towarzystwie się obraca
eh
antenaci
mądrale
co dawno już śpią i śnią i w dupach mają
Gwałty ciemiężców, nadętość pyszałków,
Męki wzgardzonych uczuć, opieszałość
Prawa, bezczelność władzy i kopniaki,
Którymi byle zero upokarza