» Wto sty 11, 2005 23:18
Wróciłysmy z lecznicy. Mysza w porzo, chociaż wkurzona maksymalnie. Chirurg, która ją operowała, obejrzała szew, wyglada dobrze, a płyn, który się zbierał, juz zaczął się wchłaniać, nie było czego odciągać, chociaż próbowała (żeby sprawdzić czy nie ma tam ropy). Za tydzień zdejmujemy szwy.
Zaraz po powrocie z lecznicy Mysza zażądała jeść, potem odwiedziła kuwetę, a potem łaziła po domu złorzecząc pod nosem. Teraz sie myje, głównie kaftan, jakby myślała, ze może go z siebie zlizać.
Dla kichaczy i zaropialców mamy interferon, podawany dopyszcznie. Mysza na razie została wyłączona z kuracji.