Olatku, dziękuję, aczkolwiek nie jestem pewna, w czym mi dokładnie kibicujesz
Zastanawiam się, czy nie zostawić łazienki otwartej przed wyjściem do pracy - ostatnie parę nocy tak było (co najwyżej nad ranem zamykałam), Kocurra-Tytania łaziła luzem, wskakiwała na parapet okienny i się rozglądała, wczoraj nawet odkryłam, że wylegiwała się na posłanku pod fotelem, niegdysiejszym miejscu Fairy (która obecnie awansowała i śpi raczej na fotelu, a nie pod nim

). Raz co prawda przeraziło mnie krótkie quasi-wycie spod tego fotela, kiedy Kocurra uznała, że jest osaczona/napastowana/zagrożona przez którąś z Kociann Starszych, bodajże Skierkę, ale w sumie i tak było spokojnie. Tzn. dla Kociann, ja spałam czujnie jak zając, obawiałam się jakiejś rzezi niewiniątek
W sumie to niepotrzebnie, bo Kocurra, owszem, czasem zawyje upiornie, zasyczy lub zawarczy, czasem machnie nawet łapą, jak dziś w łazience na Banshee, która zaszła ją znienacka z tyłu, ale coś mi się zdaje, że to tylko prezentacja siły i odstraszanie, a poważniejszych łapoczynów - krwawych - nie powinno być.
To może zaryzykuję, hmmm? I zostawię razem całe towarzystwo? *myśli*