alessandra - bardzo Ci dziękuję za zapisanie Oczusia na listę.
Oczuś po prostu sie pojawił w miejscu karmienia kot ow. W lipcu ubiegłego roku, na parkingu siedział kot, ktory szybo się zorientował, że tu dają jeść. Od początku, od pierwszego dnia kiedy go zobaczyłam miał chore oko - na zmianę, raz było całkowicie zamknięte i nawet troszkę obrzęknięte, raz na wpół otwarte, sączyła się wydzielina itp. Oczuś od początku był bardzo nieufnym kotkiem, ale też żarłoczkiem, ktory jedynie jadł puszeczki Gourmeta Golda

stąd moje podejrzenia, ze to domowy wyrzucony kot. jak się pojawił tak i został. I jest do dzisiaj.
Zaufanie Oczusia buduje się długo i cierpliwie - dopiero teraz można było podejśc do niego na odległość 1,5 m. Nigdy nie miałam okazji dobrze tego chorego oka obejrzec, ale zrobiłam kilka założeń. Na początku myślałam, ze to kk więc Oczuś dostał unidox, przez dwa tygodnie. najlepszy efekt to półotwarte oko. nie mogłam mu zrobić zdjęcia, bo nie mam aparatu, a telefonem trudno zrobić dobrą fotke z dużej odległości. Po 2 miesiącach Oczus zaczął mniej syczeć a i ja mogłam się kilka kroków więcej do niego zblizyć. założyłam drugi raz, ze to moze chlamydia i przeleczyłam kota miesięczną kuracja unidoxu. Znów osiągnęlismy efekt półotwartego oka. Stąd był wniosek, ze to nie wirusówka, tylko np. jakis uraz. kota nmalezało złapac do leczenia.
Z wielu róznych, kocio-osobistych powodów, chorób w stadzie, tymczasowania kociej rodziny (w tym Olka o Lolka, slepaczkow), nie złapałam Oczusia. Od jesieni narastał we mnie wyrzut sumienia wobec tego kota. Bo Oczus mieszkał w ogromne mrozy na parkingu, chował się w samochodach lub pod podlogą drewnianej parkingowej budki, a gdy wychodził do mnie na jedzenie to brnąc w śniegu okropnie płakał. Albo na przykład siadał na śniegu, nie podchodził tylko siedział i miauczał przeraxliwie w moją stronę.
Przez długi czas myslałam, ze to dziewczynka, bo raz mi zaprezentował swoje wdzięki, ale wiercił się okropnie, poza tym jest cały czarny a na tylnych łapkach ma puchate futerko więc dokładnie nie widziałam.
W końcu przed świętami , w tym roku, postanowiłam zająć się Oczusiem wiedząc, ze nie mam żadnych możliwości finansowych. Miałam okropne wyrzuty sumienia. ustaliłam z wetka plan działania, zorganizowałam ekipę do złapania Oczusia. Został złapany w zeszły piatek, a w poniedziałek miał umówioną wizytę u internisty i chirurga w jednym czasie, aby zrobić maksymalnie wszystko co jest możliwe przy jednym znieczuleniu kota. Okazało się, ze oczuś to kastrowany kocurek, bez znaczonego ucha, więc prawdopodobnie domowy no i że ma spokojnie min 8 lat.
Marzenia11 pisze:Kamień na zębach kopalniany, duże złoża

a pod nim do wyboru - parodontoza, zaawansowana chorobia przyzębia (zwlaszcza kły szczęki), nadżerki ontoklastyczne, znacznie uszkodzone korony kłów , dotyczące szczególnie szkliwa. No to tak w skrócie - Oczuś ma usuniętych 6 zębów. Pozostałe wyczyszczone i zdjęty kamień.
Usunięte prawe oczko - z opisu: znaczne entropium powieki górnej i dolnej prawego oka, z dużą ilością ropnej wydzieliny. Gałka oczna znacząco cofnięta, w szparze źrenicy zmiana o charakterze rozrostowym (prawdopodobnie z tęczówki), brak odruchu źrenicznego i zamknięcie szpary źrenicy - czyli brak możliwości widzenia.
Z rzeczy mniejszego kalibru - długo trwająca lewatywa (takie były potrzeby) oraz usunięty kleszcz z okolicy odbytu.
Uszka idealnie czyste.
Koszt zabiegu dzisiejszego, leków i badań - 480zł.
Dodatkowo jest wysocve prawdopodobne, ze Oczus miał w usuniętym oku czerniaka. Gałka oczna jest w wiele plam co jest charakterystyczne dla tego ohydztwa.
Na szczęście wyniki krwi ma ch lopak bardzo dobre, wetka jest zadowolona.
Teraz fotki Oczusia już po zabiegu:



i koszt zabiegu (zdjęcie niewyraxne, na pewno poprawię, na razie wstawiam takie jakie jest):

Dług juz zmalał

i aktualnie wynosi 380zł .
jeszcze poszukam fotek Oczusia z czasów przedoperacyjnych.
Mam - fotki z początku stycznia tego roku:

