Mam niestety też złe wieści. Wczoraj zadzwoniła pani Wanda - 83 letnia karmicielka. Jeden z kotów podwórkowych był w stanie krytycznym w piwnicy. Leżał i załatwiał się pod siebie. Było to ok. 12.00 i nie mogliśmy znależć nikogo, kto mógłby od razu podjechać i zabrać kota do weterynarza. W końcu udało się i pani Kasia - karmicielka z oś. C pojechała do p. Wandy po kocurka, kot krążył po lecznicach bo był potrzebny rentgen. Po prześwietleniu okazało się, że niestety ma złamany kręgosłup - przerwany rdzeń kręgowy z przemieszczeniem kręgu. Nie było szans, żeby kiedykolwiek chodził i kontrolował załatwianie się. Kocurek został poddany eutanazji.

Przypuszczalnie albo potrąciło go auto, albo spadł z dużej wysokości. Wypadek musiał być przynajmniej tydzień wcześniej.
Pani Wanda bardzo załamana, płakała. Była związana z tym kotkiem, to jeden z biało-czarnych, które zna od małego.
Ostatnio edytowano Czw kwi 11, 2013 7:25 przez
kaja555, łącznie edytowano 2 razy