Wiesio i Maciuś byli dziś u PANA WETERYNARZA i mieli mnóstwo przeżyć z tym związanych.
Na pierwszy ogień poszedł
Maciuś. Badanie było dość długie i ogólnie mu się nie podobało
Najpierw musiał przetrwać mierzenie temperatury (oczywiście miał goraczkę), a potem bardzo dzielnie aczkolwiek niesamowicie wrzaskliwie stawił czoła aż CZTEREM zastrzykom. No a diagnoza - młodzieńcze zapalenie kości, czy jakoś tak... Zdarza się to podobno niektórym kotom właśnie w fazie wzrostu. Objawy powinny potrwać jeszcze około tygodnia, a potem w fazie najintensywniejszego wzrostu (czyli przez ok. 2 miesiące) będzie dostawał od czasu do czasu profilaktycznie witaminki - żeby nie było nawrotu. Podobno to coś co mu dolega nie jest groźne jeśli jest leczone (gdyby nie było to kosteczki mógłby mieć nieco krzywe jak by już urósł).
Wiesio został tylko oglądnięty i bardzo pochwalony za wygląd oraz kolosalne postępy w "uspołecznieniu" od czasu ostatniej wizyty. Przy okazji obcięliśmy mu pazurki, żeby nie były takie ostre, co zniósł wręcz z potulnością baranka - jak przystało na wzorowo "uspołecznionego", młodego i dobrze zapowiadającego się kocurka
Po tych wspólnych przeżyciach Wiesio i Maciuś bez przygód wrócili do domku i bardzo ucieszyli się, że już są bezpieczni i na swoim dobrze znanym terenie.
Cdn...
Smok T.