Uprzejmie informuję, że Mysza nadal jest super-Myszą.
Rano zamiziała mnie prawie na amen, potem posiedziała na oknie, następnie pożebrała o jeść, zjadła dwie porcje saszetki convalescence, a teraz sobie śpi przy kaloryferze. Gdyby nie kaftanik i wygolone łapki to w życiu nie powiedziałabym, że jakaś operacja była wczoraj.