puszatek pisze:hej Bożenko

jak żyjesz

jak domek Wintera

odezwij się.....
Żyjemy Basiu,mam sporo chorutków teraz w domu, dwa białaczkowe w złym stanie są

Jutro z rana do weta jade .Kupe pracy z dziecmi.Jeżdze na diagnozy/terapie i "zasypiam"w fotelu jak szacowna starsza pani

Jakies "wiosenne"przesilenie jest u mnie-bo "zimowe" sie kończy.,musze znowu badania sobie zrobić,bo jakos słabowato się czuję.. Śnieg znika,pojawiło się bloto na naszej wiejskiej nieutwardzonej drodze.mASAKRA-JAK NIE SNIEG PO PACHY,TO TAPLANIE SIĘ W BŁOCIE...Przejście z dziecmi po tej błotnej kapieli graniczy z cudem...Benio juz kilka razy lezał,wczoraj kaloszek mu został...normalnie sie umorduje,zeby dojsc do głównej drogi...Jak dalej będzie lało to nie wiem...Czekam na wiosnę,ciesze się ,że cieplej jest...wiosne juz czuć i widać,jak przestanie lac to trzeba będzie te"miny"posprzatać przed domem.

..
Winter ..no nie wiem jak będzie ,sika na posłania,i na łózko,tęskni bardzo

Pani ma wysypkę...ech...jak tak dalej pójdzie to wróci...Kastracja ma byc i tak w Łukowie,pojade tam i zobaczymy...
W sprawie Strzałki zero zapytań,więc mozna powiedzieć,że zostanie...Dalej wypłosz na maksa,ale dzisiaj ja Benio miętolił i skulona to skulona,ale żadnego burczenia nie było...Nie ucieka od mojego meza,przychodzi do salonu,jak jestesmy,ale od Łukasza to zwiewa jak szalona.I tak powolutku idzie...
Przedwczoraj miałam niemiła sytuacje-widziałam jak chłopaki kopali psa,własciwie jeden kopał ,a inni się smiali.Tak im nawsadzałam,ze do smiechu im nie było i się rozeszli.Piesek przybiegł pod szkołę,widocznie za jakims rodizcem.stał pod drzwiami.A ci okrazyli tego biedaka i dawaj mu dokuczać,gwizdac.Co za ..no...Ja sie nie dziwie wiec,że Strzałka dostaje fisia jak widzi takich podlotków.Ona jak widzi idacych chłopaków przez okno tarasowe to trzesie się jak galareta i warczy z kłami na wierzchu.No ma uraz do dzieci w wieku szkolnym jak nic.
Na moim koncie jest jakas wpłata,ale od kilku dni nie działa system Deutsche internetowy(jakas awaria),więc nie wiem od kogo i na co.Z góry dziękuję,uzupełnie jak bede miała dane.Byłam w bankomacie,wiec jest więcej na koncie niz miałam mieć,tak więc stąd ten wniosek,ze jakies "zasilenie"od dobrej duszy było.
Moge juz oficjalnie napisac jedną bardzo dobra wiadomosc,że Łukaszek nasz zostaje z nami na zawsze,zakończył się "proces szukania mu NOWYCH RODZICÓW-.Adopcyjnych"-decyzja sadu chłopczyk zostaje w rodzinie zastępczej u nas,bo zdaniem sadu i biegłych kocha nas i jest z nami bardzo silnie związany.Mieszka z nami oficjalnie juz 7 lat...To był ciężki rok dla wszystkich...Czekamy jeszcze na rozwiązanie naszych spraw ,zawodowych...Ale o tym pisała nie będę,bo jak wiadomo-czytają mój watek różni przychylni i "przychylni"mi ludzie

Na razie jest sytuacja taka jaka jest...pracuje społecznie...Widze skutki mojej pracy,pochwale się,że córka jaka według "oceny rozwoju"była ponizej przeciętnej intelektualnie,zdała własnie wszystkie egzaminy na studiach.Dla mnie to jest ocena mojej pracy wieloletniej-owoce jakie widze u moich dzieciaków jakie juz odeszły na swoje.Nie wiem dlaczego niektórzy nadal się upieraja,że domy dziecka to dobre miejsce dla dzieci...Nigdy tego nie zrozumiem,wiem jak tocza się losy kolegów naszych dzieci z bidula i nie sa to miłe koleje losu...A wystarczyło by ,żeby taka pani jedna ,czy druga wzieła do siebie dziecko z kilku letnim stazem placówkowym i zobaczyła w realu jak to jest.Dopiero wtedy mogliby docenić dom rodzinny dla takich dzieci osieroconych społecznie.Póki nie przestanie traktowac sie dzieci jak numery ewidencyjne to tak bedzie...No cóz-się rozpisałam...Moim marzeniem jest to ,zeby kazde dziecko mogło wychowywac sie w rodzinie,żeby instytucje zrobiły wszystko co mozliwe,żeby w więlu przypadkach pomagac takim rodzinom ,a nie zabierac dzieci do domów dziecka...Ech...