Ballada o kocie, który grał na harfie.Jak nie chcesz wierzyć, to nie wierz,
ja się tym wcale nie zmartwię,
lecz kiedyś na krzywej wieży,
żył kot, co grać umiał na harfie.
Ta harfa miała trzy struny,
trzy struny miały trzy dźwięki.
A kot na tych strunach prześlicznie wygrywał,
wygrywał przeróżna piosenki.
-Brrdim-brrdam-brrdum.
Grał słodko co wieczór.
-Brrdim-brrdam-brrdum.
A myszy tańczyły leciutko na palcach,
na palcach, na palcach...
Aż kiedyś pękła mu struna,
co -brrdim - brrdim
śpiewała najcieniej.
Lecz kot na dwóch strunach też umiał, grać umiał,
więc walca na marsza zamienił!
-Brrdam-brrdum!
-Brrdam-brrdum!
Grywał głośno co wieczór.
-Brrdam-brrdum!
Aż się sypał tynk z wieży, a myszki tupały.
Do taktu tupały jak oddział najlepszych żołnierzy:
lewa-prawa, prawa-lewa,
raz i dwa-raz i dwa.
I któż by się to spodziewał,
że kot na dwóch strunach gra,
że na strunach dwóch przygrywa,
aż się stara wieża kiwa:
lewa - prawa, raz i dwa,
kot do marsza myszkom gra!
Lecz kiedy pękła mu struna, co basem
-brrdum-brrdum-brrdum dźwięczała,
kot dalej grał na tej strunie, która mu jeszcze została.
Tę strunę -brrdam-brrdam-brrdam!-ostatnią
w zapale pazurem tak szarpał,
ze struna się śmiała,
śpiewała,
dźwięczała, aż w śmiechu gięła się harfa!
-Brrdam-brrdam-brrdam - grywał co wieczór.
-Brrdam-brrdam-brrdam- przejęty srodze.
A myszy skakały, dokoła skakały,
skakały na jednej nodze!
-Brrdam-brrdam na jednej strunie
mysz każda skakać umie.
Skok! Skok! Na jednej nodze, aż pękł sęk w podłodze...
Aż pękła ta struna ostatnia!
A kot-rozgniewany i wściekły, gdy grać nie miał na czym,
zamiauczał z rozpaczy: miau! miau! miauuu!
Och! Ale myszy uciekły!!!
Więc harfę odstawił do kąta,
a sam się ułożył na piecu.
Gdy wieżą wiatr chwieje,
deszcz spływa po gontach,
kot mruczy ballady co wieczór.
