Brzydal jest "ojcem" stada, to on drze koty z Radkiem, jedyny, który przed nim nie ucieka, co nie wychodzi mu na dobre.
Za to opiekunem stadem jest Pasik,on jest takim prawdziwym opiekunem - jak było więcej kotów, zawsze sprawiał wrażenie, jakby odliczał, czy wszystkie są i wtedy ostatni przychodził. Jak reszta jadła, on stał na posterunku i się rozglądał, czy wszystko ok.
A Batonik to wciąż duże, tłuściutkie kocie dziecko

On był bardzo wcześnie wykastrowany, wiec chyba dlatego został takim kociakiem

Nie wiadomo, kogo rok przyniesie ... mam nadzieję, ze stado się nie powiększy. W zeszłym roku była czwórka nowych, całą czwórkę na szczęście udało się oswoić i zabrać z działek; trójka ma świetne domy, Striełka jeszcze czeka w fundacji na domek - polecam! Wspaniała koteczka!
Troche niepewnym okiem spoglądam na Silvę, która przychodzi raz-dwa razy w tygodniu, latem pewnie będzie częściej. Wciąż nie wiem, czy jest wyciachana, mogę tylko przez obserwacje podejrzewać, ze tak. Na początku chciałam ją łapać, teraz już nie. Ona na pewno ma gdzieś dom i pewnie tylko na spacery i lepszy obiadek przychodzi na działki.
Jak dotąd przez ponad 2 lata nie widziałam jej zaciążonej.
Z dawnej ekipy kotów zapłotnych pojawia sie czasem Chudy. Podejrzewam, ze to on - bo pamięta mnie, samochód, miejsce ... On przychodzi tam, skąd wzięłam Biełke i Striełkę, do rudery. Jest raz na 2 tygodnie, byc może częściej, ale nie widuję, wiec nie wiem, czy to on zjada z pozostawionej codziennie miski. Chudy wygląda dobrze, ma dość ładne futro i biedy po nim nie widać, więc podejrzewam, ze się pewnie obok w spółdzielni zaczepił. Tam zawsze był stróż, który wystawiał michę i pewnie w nocy brał sobie kota do towarzystwa. Obopólna korzyść
Tak na razie wygląda moja działkowa ekipa
