Koty na tymczasie:
1) PsotkaPsotka (ur. ok. 04.2007) przyjechała w lipcu 2012, na miesiąc. Jej pani na miesiąc musiała wyjechać za granicę. Pobyt miał się skończyć w sierpniu ale... najpierw było przedłużanie pobytu, potem nie odbieranie telefonu, nie odpisywanie na sms-y a potem telefon zamilkł na amen a "pańcia" nie wróciła do domu. W związku z tym Psotka zyskała status tymczasa i muszę się zająć szukaniem jej nowego domu, domu, który jej nie porzuci dla kasy.
Psotka to słodka burasia, nie lubi innych kotów, taka typowa jedynaczka ale za to kocha człowieka, ciągle szuka z nim kontaktu, ciągle chce być blisko, jak najbliżej, lubi być na kolankach i lubi przyjść do
ludzia "na klachy"
Aktualizacja: 06.10.2013 r. Psotka pojechała do ds i zostanie tam na zawsze, będzie jedynaczką. Wszystkiego dobrego Psotuniu.2) MarsikPrzyjechał na początku grudnia 2012, domowy kot wyrzucony na ulicę (nic nowego prawda?
).
Na początku mi za bardzo nie ufał ale miłością można kupić każdego (no może Gucio jest małym wyjątkiem
) więc długo nie trwało jak zrobił się miziakiem.
To młodziak (ur. ok. 09.2011) lubi koty, lubi ludzi ale jedzonko... kocha
Skutkiem powyższego jest spooorym kawalerem, no cóż, ma po prostu dużo ciałka do kochania a on rzeczywiście ma w sobie coś takiego, że po prostu nie da się go NIE kochać.
Aktualizacja: 09.02.2014 r. Marsik pojechał do ds. Bądź szczęśliwy mój słodki i piękny brunecie.3) Antek [']
Przyjechał do mnie na początku grudnia 2012 r. bo... alergia w poprzednim domu (też nic nowego), ur. ok 06.2009.
Cały czarny (a jakże, w ramach urozmaicenia kolorystyki moich kotów). Był i niestety nadal jest przerażonym czarnym futerkiem i co gorsza bywa, że załatwia się na łóżko. W pokoju ma krytą kuwetę ale wpadki się nadal zdarzają. Dlatego łóżko nadal przykrywam folią. Trochę chorował na kk ale kończymy leczenie, potem będziemy szczepić, dalej socjalizować no i szukać docelowego domku.
Antonio właściwie pojawia się
na widoku tylko na posiłkach, poza tymi chwilami
ukrywa się, a to pod łóżkiem a to w drapaku.
Żal mi go, pewnie nadal nie bardzo rozumie, dlaczego ONI go nie chcieli kochać, ech...
Aktualizacja: Antoś zachorował na FIP i 10.10.2014 r. przekroczył TM, do zobaczenia dzieciaku, szkoda, że tak mało czasu mogłam Ci dać4) PussyPrzyjechała też na początku grudnia 2012 r. (ur. ok 01.2012)
To kotka po zmarłym (też standard c'nie?: meble i mieszkanie sprzedać a kota...)
To kicia charakterna, źle się u mnie czuje, nie lubi, wręcz nienawidzi innych kotów.
Na początku chowała się, teraz przesiaduje najchętniej wysoko, byle dalej od innych kotów.
Woli mężczyzn od kobiet. Czeka ją szczepienie no i szukanie domu, oczywiście bez innych kotów.
Aktualizacja: 05.05.2013 Pussy pojechała do nowego domu, tym razem się udało. Bądź szczęśliwa słoneczko.5) Nina Przyjechała na początku czerwca 2013. Spod marketu zgarnęła ją Justyna i przywiozła do mnie. Ninusia była w zaawansowanej ciąży i z wielkim bólem ale musiałam ją szybciutko zanieść do aborcyjnej sterylki.
Ja wiem, że to było potrzebne ale nie zmienia to faktu, że nie przyszło mi to łatwo.
Cóż, świat nie lubi niechcianych dzieci.
Ninusia jest przesłodka, to taka przylepka, dosłownie klei się do człowieka, uwielbia głaski, przytulanki, całuski.
Na rączkach też jej dobrze. Prawdopodobnie już była domowa i prawdopodobnie właśnie ciąża spowodowała to, że wystawiono ją za drzwi, tym samym pozbywając się "kłopotu".
Ninusia jest też już zaszczepiona i gotowa do przeprowadzki, tylko domku nie widać.
Justyna założyła jej osobisty watek, jest tutaj:
viewtopic.php?f=1&t=154680&p=9963013#p9963013Aktualizacja: 27.09.2013 r. Nina pojechała do ds. Zamieszkała razem z pieskiem i dwoma kotkami. Na początku nie układało im się ale krok po kroczku było coraz lepiej i Duzi zdecydowali: Nina zostaje na stałe. Bądź szczęśliwa Ninusiu.6) Bazyl [']Bazyli to kot zgarnięty z działki, był dokarmiany ale widocznie poczuł, że już ma dość tej wolności i poprosił karmicielkę o pomoc.
Na szczęście, jego szczęście, pomoc nadeszła w porę, był wychudzony, tylne nogi mniej władne, szczęka też, prawdopodobnie stare złamanie, w dodatku kości krzywo się zrosły. Poza tym na policzku miał ropnia ale już go nie ma, ropień pękł, Bazyl dostawał leki i od tej strony już jest OK. Dziś go odrobaczyłam a może za tydzień go zaszczepię ale na szukanie dla niego domu jest grubo za wcześnie.
Bazyl nie radził sobie na wolności. Potrzebuje domu, dobrego, cierpliwego, na razie ma go u mnie, potem zobaczymy..
Bazyl to kupka kości obrośniętych futerkiem, przerażonych kości.
Dużo czasu minie zanim zaufa znowu.
Koty go zostawiły w spokoju, jedynie Psotka czasem go zdzieli z liścia, ale ona żadnego kota nie lubi.
Aktualizacja: Niestety, pomoc dla Bazylka przyszła za późno i 22.09.2013 r. Bazyliszek przekroczył TM, prawdopodobnie to suchy FIP.
Przepraszam kotku, że nie udało się, wybacz...7) Grzdyl zwany też AlfikiemGrzdyl właściwie nie ma imienia, nazywam ją grzdyl, szczurek, gryzoń, itp.
Zgarnięta z terenu zakładu pracy jednej forumowiczki
, prawdopodobnie matka przenosiła dzieci a jej nie zdążyła i uciekła.
To malizna, jak do mnie przyszła to miała może 3-4 tygodnie, na początku musiałam ją butelką karmić.
Teraz już je stały pokarm, zresztą co ja mówię je, ona pożera, sama nie wiem, gdzie jej się to mieści.
Przeważnie wygląda jak piłeczka tenisowa i przyczepionymi do niej czterema chudymi nóżkami, ogonkiem i małym łebkiem.
Pierwsze dni to aż żal było patrzeć, chciała spać ale co chwila się budziła i czujnie rozglądała, czy nic jej nie grozi.
Teraz jest dużo, dużo lepiej, Ninusia ją czasem przytuli, Rudy też ją lubi a Antoś się z nią bawi.
Nareszcie mała nie jest sama.
Grzdyl jest już dwa razy zaszczepiona i czeka na adopcję do stałego domu.
Aktualizacja: 11.11.2013 grzdylek pojechał do ds i zostaje tam na zawsze. Bądź szczęśliwy słodki dzieciaku.8. OliwkaOliwkę zgarnęła z ruchliwej ulicy Liwia i przywiozła do mnie. Oliwka to kocie dziecko, kilkumiesięczne. To spokojna i łagodna koteczka, trochę się boi obcych, potrzebuje czasu, by zaufać nowo poznanemu człowiekowi.
Ale jak już zaufa to jest przesłodka i tak głośno mruczy. Jak każde kocie dziecko lubi się bawić ale nie szaleje tak po domu jak grzdylek, może to taki charakter a może po prostu jeszcze nie ma śmiałości. Lubi głaski, przytulanki. Lubi też inne koty ale bez szczególnej czułości, może z czasem i to się zmieni. Pomału zaczynam jej szukać stałego domu.
Oliwka ma swój wątek, założyła go Liwia:
viewtopic.php?f=1&t=156521Aktualizacja: 29.11.2013 Oliwka pojechała do ds i zostaje w nim na zawsze, bądź szczęśliwa słodka dziewczyneczko.9-10. Emilka i Tuptuś;
To rodzeństwo, mają jakieś 4-5 m-cy ale są drobne jak na swój wiek. Była jeszcze jedna koteczka ale umarła na kk.
Emilka i Tuptuś mają trochę zdeformowane przednie łapki. Zamiast czterech paluszków z przodu mają jeden.
Na wolności by sobie nie poradziły. Dla nich jedyną szansą na życie jest dom. To słodkie skrzaty, bardzo ruchliwe, szczególnie Emilka.
Ułomne łapki im za bardzo nie przeszkadzają, choć czasem ciut utykają.
Tuptuś już opanował trudną sztukę kuwetkowania, Emilka jeszcze ma wpadki ale cierpliwie uczymy zasad toaletowych
.
Apetyt im służy, że ho... ho... Tuptuś wygląda jak piłeczka, Emilka bardziej dba o linię, jak to panienka. Są już dwukrotnie zaszczepione ale ogłaszać je zacznę, jak skończą się wpadki kuwetkowe.
Maluchy mają swój wątek tutaj:
viewtopic.php?f=1&t=157568&start=75Aktualizacja: 03.04.2014 r. maluchy pojechały razem do stałego domku, dobrego domku. Pierwszy raz udało mi się wyadoptować rodzeństwo do wspólnego domu, bardzo, bardzo się z tego cieszę. Mają Dużych i mają siebie. Bądźcie bardzo, bardzo szczęśliwe słodkie dzieciaki.11-12. Pawlaki;
To też rodzeństwo, urodzone na działkach ok. lipca 2013 r. Pawlak to pingwinek, Pawlaczka to krówka. Pawlak jest śmiały, pewniejszy, bardziej kontaktowy, jego siostra jest mocno nieśmiała, a właściwie przestraszona. Boi się ludzi, potrzeba czasu, by zaufała na nowo człowiekowi. Oboje zdrowi, zaszczepieni i gotowi do adopcji.
Aktualizacja: 21.02.2014 r Pawlaczka zamieszkała w stałym domku a od 14.03.2014 r. Pawlak też ma swój własny domek na stałe. Bądźcie szczęśliwe słodkie dzieciaczki.13. Maciuś [']Przyjechał do mnie pod koniec stycznia 2014 ale po kilku dniach trafił do lecznicy i już z niej nie wyszedł.
Przyjechał ze złamaną łapką ale zabiła go jakaś podstępna wewnętrzna choroba, może FIP, może chłoniak, do końca nie wiadomo, co to było. Maciusiu, byłeś u mnie krótko ale na zawsze zostaniesz w mym sercu i mojej pamięci. Szkoda, że nie mogłam Ci dać więcej...
14. Justynka [']Przyjechała do mnie 24.07.2014 r. Justyna85 ją znalazła. Przyjechał taki biedniusi szkielecik. Zaraz podjęliśmy leczenie ale LOS nie był dla niej łaskawy, nie udało się maleństwa uratować i 24.08.2014 cichutko odeszła za TM. Oby tam znalazła ciepło i miłość.
15 i 16. Kenia i SudanKenia
Sudan
To rodzeństwo. Przyjechali 24.07.2014 r. Uratowała je również Justyna85. Ich brat/siostra nie miał tyle szczęścia bo jakiemuś bucowi nie podobało się to, że ktoś chce odebrać jego dzieciom darmową rozrywkę po niedzielnej mszy. Ich matka też prawdopodobnie nie żyje. Do Kenii i Sudanka los się uśmiechnął, dostały szansę na godne życie. To słodkie dzieciaki, takie radosne, takie szczęśliwe. Tym bardziej żal, że nie udało się uratować całej rodzinki.
Aktualizacja: Sudanek 20.12.2014 r. pojechał do ds, Kenia nadal czeka. Oboje muszą trafić do bardzo dobrych domów.17 i 18. Paweł i GawełPaweł
Gaweł
To dzieciaki zgarnięte z jednego rudzkiego podwórka ale chyba nie są rodzeństwem, choć z czasem bardzo się polubiły.
Jak to dzieciaki lubią zabawę, no i lubią jeść.
Po niezbędnych zabiegach weterynaryjnych namiętnie korzystają ze swojego kociństwa, i słusznie.
Aktualizacja: 04.02.2015 r. do ds. pojechał Gawełek, Paweł nadal czeka. 19 i 20. Landrynka i Wanilka ['] [']Landrynka
25.09.2014 r. ktoś mi podrzucił pod drzwi karton z nimi obiema.
Wanilce nie zdążyłam nawet zdjęcia zrobić, praktycznie od początku było z nią źle. Najpierw psychicznie, potem poroniła, a potem już całkiem poleciało w dół i 09.10.2014 r. ta śliczna króweczka przekroczyła TM.
Landrynka trzymała się dłużej, już nawet szykowałam się do wykupienia jej ogłoszeń adopcyjnych ale znowu los miał dla niej przygotowany inny scenariusz i 04.12.2014 r. słodka Landryneczka pobiegła na Tęczowe Łąki.
21. Niteczka [']Była u mnie króciutko. Przyjechała w poniedziałek 09.02.2015 r., wtorek jej zleciał na warczeniu na moje stadko, w środę przestała jeść a zaczęła wymiotować, w czwartek lecznica, badania, leczenie. Cóż, znów los zakpił sobie z ludzkich chęci i w czwartek rano malutka odeszła. Prawdopodobnie PP.