Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 06, 2013 11:43 Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

Witajcie Drodzy Kociarze :)
Jestem nowa na tym forum, znalazłam je, ponieważ szukam pomocy dla swojego kota. Przejrzałam już kocie ABC i znalazłam tam trochę na temat agresji kotów, ale nie w pełni odpowiada to mojemu problemowi.
Mam około ośmioletniego, kastrowanego kocura (właściwie kotek nie jest już mój, bo wyszłam za mąż i wyprowadziłam się, a kocurek został w domu rodziców). Kotek od jakiegoś czasu jest coraz bardziej agresywny wobec domowników. Postaram się napisać o nim jak najwięcej, abyście mogli w miarę możliwości i swoich doświadczeń coś mi doradzić.
Kota dostaliśmy około czterech lat temu od znajomej. Na początku był on pieszczochem swojej pani. Całe życie spędził bloku, nawet nie próbował wychodzić na zewnątrz (panicznie się boi wystawić choćby łebek za drzwi). Opiekowały się nim również współpracownice jego pani (w mieszkaniu było jednocześnie biuro), wszystkie opiekunki były dla kota dobre, to miłośniczki kotów. Kotek był kochaną "przylepą" ale od czasu do czasu zdarzało mu się atakować najłagodniejszą z opiekunek. Jego pani w pewnym momencie wyprowadziła się z mieszkanka w bloku, zostało tam tylko biuro. A w biurze- kot (pani urodziła dziecko, a kot dzieci bardzo nie lubi, więc został pod opieką współpracownic). Niestety wiązało się to z tym, że weekendy spędzał sam.
Dlatego my wzięliśmy go do siebie. Kot szybko się zaaklimatyzował i przywiązał, był przemiły. Chętnie się łasił i przytulał. Niestety od jakiegoś czasu staje się coraz bardziej agresywny. Zdarza mu się atakować mnie, a co dziwniejsze- również moją mamę, do której zawsze miał najwięcej sympatii i respektu. Jego zachowanie jest dla mnie niezrozumiałe. Trudno bowiem przewidzieć jego agresję. Zdarza się, że spokojnie gdzieś siedzę, kot zachowuje się normalnie, nie zaprasza do zabawy, ani nie zdradza oznak zdenerwowania. Nagle zaczyna się we mnie intensywnie wpatrywać i wprost z postawy siedzącej porywa się do skoku, atakuje, boleśnie gryzie i drapie, a potem od razu ucieka. Zdarza mu się też nagle zacząć gryźć moją mamę lub mnie, kiedy śpimy. Nie przypomina to podgryzania w zabawie, ale atak "na serio". Rany bywają głębokie. Zdarza się też, że kot dopomina się pieszczot, głaskania, sam przychodzi i wtula się w brzuch mamy, albo mój, leży spokojnie. Nagle, ni z tego, ni z owego jego wzrok się zmienia i mocno zatapia zęby i pazury w ręce. Dziwi mnie, że zwykle nie wysyła sygnałów ostrzegawczych- nie macha ogonem, nie kładzie uszu po sobie. Po prostu atakuje. Raczej nie bierze się to z bólu, bo kotek jest pod stałą opieką weterynarza- miał jakiś czas temu poważny problem z nerkami, ale wyszedł z tego i jest zdrowy. Kiedy zaczął atakować w czasie pieszczot, myślałam, że może bierze się to z potrzeby zabawy (niewątpliwie nudzi się w domu), ale nie dało się przekierować agresji na zabawki. On wcale nie interesuje się żadnymi zabawkami ani drapakami. Nie bierze udziału w żadnych zabawach z piłką, kulką na sznurku... Aktywny ruchowo jest tylko wtedy, gdy atakuje i stara się doskoczyć jak najbliżej mojej głowy...
Raczej nie bierze się to z poczucia zagrożenia, bo kot ma swoje legowisko oraz przytulną budę w kącie, gdzie zawsze może się schować. Rodzice starają się poświęcać mu uwagę, ale coraz częściej dzieje się tak, że kot sam zaprasza do czułości, a potem atakuje. Może popełniłam błąd, bo kilka razy po naprawdę bolesnym i niebezpiecznym dla mnie ataku, ukarałam kota klapsem. Sama nie wiem co zrobić... Wszyscy lubimy kota i nie chcemy go uśpić, ale coraz bardziej się go boimy, szczególnie kiedy śpimy (topografia mieszkania uniemożliwia zamknięcie przed nim drzwi na noc, aby nie mógł wejść). Ponadto za jakiś czas prawdopodobnie będę przyjeżdżała do rodziców ze swoim dzieckiem. Skoro sama boję się spać w obecności kocurka, to cóż dopiero z dzieckiem... Pomóżcie, Kociarze, bo przecież i życie kota i nasze bezpieczeństwo jest tu ważne.

Alesia

 
Posty: 3
Od: Śro lut 06, 2013 11:08

Post » Śro lut 06, 2013 12:21 Re: Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

A nie myślałaś o jakimś kocim towarzyszu dla niego? :kotek:

lenka*

Avatar użytkownika
 
Posty: 1038
Od: Wto lip 31, 2012 17:58


Post » Śro lut 06, 2013 13:57 Re: Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

Dzięki za linki :) Te artykuły są bardzo interesujące i mogą być przydatne. Jeśli chodzi o towarzysza, to po pierwsze kot nie akceptuje innych kotów, po drugie- rodzice twierdzą, że nie stać ich na utrzymanie drugiego kota. Specjalistyczna karma, żwirek, opieka weterynaryjna, to spory wydatek. A jeśli chodzi o behawiorystę, to myślałam o tym, ale w okolicy żadnego nie ma. Poszukam jeszcze... W każdym razie dzięki za rady :)

Alesia

 
Posty: 3
Od: Śro lut 06, 2013 11:08

Post » Śro lut 06, 2013 16:51 Re: Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

Polecam obejrzenie filmów z serii "Kot z piekła rodem" ( aktualnie bodajże na Animal Planet ).

Tu trzy odcinki na You Tube:
http://www.youtube.com/watch?v=3uNitD4dIcs
Obrazek
Obrazek Czesio 6.04.2015 [*]

Mulesia

Avatar użytkownika
 
Posty: 6440
Od: Czw cze 03, 2010 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro lut 06, 2013 17:21 Re: Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

Sprawdź, czy nie ma problemów ze wzrokiem - słyszałam o kilku przypadkach, kiedy koty z nagłym pogorszeniem wzroku dostawały też napadów agresji.
Nie wiem, ja u kotów, ale u ludzi słabszy wzrok mogą spowodować np. problemy cukrzycowe, więc i ogólnie krew warto zbadać.

Mój osobisty pies miał kilka napadów agresji po tym, jak nie znaleźliśmy na czas jakiegoś pasożyta boleśnie gryzącego go w skórę. Miał bardzo grube futro, nie było nic widać ani czuć - i dopiero jak zaczął od razu gryźć dotknięty w to miejsce przyjrzeliśmy mu się bardziej. A tam prawdziwa masakra była, psa to bolało, więc nic dziwnego, że się bronił :(
Często agresja jest właśnie przykrywką dla bólu lub zmian chorobowych, dlatego warto to kontrolować.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pt lut 08, 2013 14:05 Re: Jak sobie poradzić z kocim terrorystą

Wzrok to kocurek ma dobry. Póki co, dzięki temu forum znalazłam jeden dobry sposób na swojego złośnika. W jakimś innym wątku ktoś napisał o oswajaniu małego dzikiego kotka za pomocą wacika nasączonego ciepłą wodą, co ma imitować matczyne lizanie kota. Mój kot mały już nie jest, ale ten zabieg z wacikiem bardzo go uspokaja, nawet kiedy jest bardzo rozdrażniony, lub wystraszony. Staje się po tym potulny, łagodny, doprasza się pieszczot i nie atakuje. Myślę jednak, że może trzeba będzie porozmawiać z panią weterynarz, bo może to faktycznie kocia deprecha (naczytałam się o tym w artykułach poleconych przez issey) i potrzebne są jakieś leki?

Alesia

 
Posty: 3
Od: Śro lut 06, 2013 11:08




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 165 gości