no i sprawdzam co chwile i ...nic
obydwa mi zeżarło....
to raz jeszcze:
pooglądaliśmy brzuch, pysk cały, zęby, dziąsła, temperatury brak, stan ogólnie dobry, drugi Zylexis 'załadowany"
dostałam strzykawkę z rurką gumową takim wężykiem, już wypróbowałam DUUUUZO lepiej idzie, przygryza to sobie bokiem a ja niamo do brzuszka transportuje:)
jutro miałam do apteki lecieć po siemię, żeby kupsko prowokować, ale właśnie wyciągnęłam z kuwety DŁUUUUUGI ZASUSZONY prezent jesssssu..... chyba się w życiu z żadnej kupy nie cieszyłam, a jednak!!!! Życie weryfikuje wszystko- i poglądy i drobne radości
no wiec po moich wszystkich opowieściach o niejedzeniu umówiliśmy się na niedzielę, na jeszcze jeden przegląd, no i brzuch miał być badany w sprawie wyżej wzmiankowanej kupy (sic!) a potem jak do piątku z jedzeniem nie ruszy, to steryd ma być, po którym albo zastartuje, albo...no wiadomo...
nie wiem, może i racja, tak już biedaka maltretuje dwa tygodnie z tym wmuszaniem jedzenia prawie, jak to nie jest stresogenne to ja nie mogę sobie wyobrazić nic gorszego dla kota, patrzy na mnie jak na morderce, jak mu to do pyska ładuje...
to tyle z wieści ogólnie, nie wiem nawet czy można powiedzieć ze dobre,
zadzwonię jutro, bo USG mają, ale jak zapytałam dzisiaj o jelita to tylko 'organoleptycznie' pomacanie po brzuchu było
i zeżarło mi jeszcze Droga BOZENO Z WISNIEWA, że ja, Magda z Bielska całe życie za szybko jeżdżę to mi zawieje i zamiecie nie straszne, wiec jak wieczorem wyjadę, to się jeszcze w tej dobie na ten masaż stóp możesz załapać:) no teraz jednakowoż to już będzie ciężko, 450 km w dwie godzinki nie sieknę:)
poza tym jak napisałyście to chyba i ja teraz muszę posiedzieć i poczekać na to ZATWARDZENIE, dam znać jak mi poszło
