Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy. Łazienka zajęta

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto sty 01, 2013 6:38 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Chodziłam po podwórku i chodziłam, czekałam. Żaden kot nie czekał na śniadanie. Przeraziła je kanonada. W końcu doczekałam się kilku wystraszonych biedaków.
Nie toleruję strzelania. I milczącego przyzwolenia wielu ludzi na strzelanie ("bo to raz w roku").
Nie zgadzam się na to i nigdy nie zgodzę.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto sty 01, 2013 7:21 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Ja też tego nienawidzę - widziałam z okna jak jeden czarny biedak skrył się pod samochodem ..jak wyszłam na dół i otwarłam drzwi z klatki to go niestety już nie było -porobili u nas nowe okienka do piwnic, tylko jedno jest uchylone..
u nas kanonada trwała może z 15 no max pół godziny, ale za to z reguły z takich samych petard -widać, że była promocja w Biedronce..rzęsisty deszcz spadający z wysoka..sama się bałam wyjść
i miałam nocnego lokatora na strychu -koty warczały mi pół nocy
dobrze, że ciepło na dworze
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Wto sty 01, 2013 9:10 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

u nas jak na Sylwestra to było mało ludu, ze 4 grupki - wcześniej to cała ulica debili stała. Obserwowałam sobie z okna i nie rozumiem jednego - stoją chłopaki 3m od śmietnika, a opakowania i butelki zostawili mi pod oknem na trawniku. Byli na tyle trzeźwi, żeby wsadzić kij w butelkę i podpalić, a na tyle pijani, żeby zobaczyć kosz? Do tego jeszcze zostawili mi na półpiętrze worek ze śmieciami bo im się o jedno piętro już nie chciało iść, zaniosę im go zaraz na górę i na klamce powieszę :evil:
www.pomagam.pl/przeponazosi młoda kotka adoptowana ze schroniska pilnie zbiera na operację przepukliny przeponowej

Karolek(ona)

 
Posty: 22686
Od: Wto lip 05, 2011 19:33

Post » Wto sty 01, 2013 9:54 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Mieszkam w cichej i spokojnej okolicy. Ale dziś w nocy było po prostu jasno od petard świetlnych. Wszędzie naokoło, na wszystkich wzgórzach, od Krakowa po Myślenice, Świątniki i Skawinę.
Może byłoby pięknie... ale myśl o tych wszystkich biedakach w lasach ...
ech... ludzie to egoiści i tyle.
Obrazek

ewka63

 
Posty: 1632
Od: Sob paź 29, 2011 17:40
Lokalizacja: spokojna podkrakowska...

Post » Wto sty 01, 2013 9:56 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Kwestia priorytetów, c'nie?
Bieda, Panie, bieda... Nie ma co do garnka włożyć... ale na hałasująco- święcae z przewagą hałasujacego wydamy a co...
A do sprzątania też się nikt zniżać nie będzie.
U mnie zabudowa jest bardzo rozproszona. Hałas był ale krótko. Nowi "sąsiedzi", których nie znamy (bo dom po prostu widzimy na horyzoncie podpalili własny płot fajerwerkami.
Wcale mi ich nie było szkoda :evil:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Wto sty 01, 2013 9:59 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

meksykanka pisze:Kwestia priorytetów, c'nie?
Nowi "sąsiedzi", których nie znamy (bo dom po prostu widzimy na horyzoncie podpalili własny płot fajerwerkami.
Wcale mi ich nie było szkoda :evil:


Szkoda, że se chałupy nie podpalili :evil:
Obrazek

ewka63

 
Posty: 1632
Od: Sob paź 29, 2011 17:40
Lokalizacja: spokojna podkrakowska...

Post » Wto sty 01, 2013 10:05 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

No, jesteśmy na granicy rezerwatu i tu naprawdę (jeszcze) żyje sporo dzikich zwierząt.
Gdzie one się miały pochować, skoro ludzie mieszkają teraz wszędzie i muszą sobie pohałasować?
Teraz jest błoga cisza...
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Wto sty 01, 2013 12:30 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Karolek, mam nadzieję, że powiesiłaś im te śmieci na klamce.
Meksykanko, tym od spalonego płotu gratuluję. I aż żal, że swojej chałupy nie spalili. Pewnie się przeprowadzili na skraj rezerwatu, żeby mieć spokój i ciszę, no, ale "raz w roku można". I aż dziwne, że koło rezerwatu nikt nie zakazał całkowicie używania tych środków.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto sty 01, 2013 14:54 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Hałasy będą jeszcze na owsiakowisku :evil:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 01, 2013 20:27 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

W Zosinie względny spokój.
Najwyraźniej wszyscy wybyli do miast świetować.
Troche z Bełżyc było słychać, ale nie jakos bardzo głośno.
Kociszcza przeżyły, ale Ringo bał się bardzo, dygotał na całym ciele, a dzis rano wogóle nie chciał wyjść sie załatwić :( .
Pozdrawiamy wszystkie siostrzyczki w strączku :D .
" There are people who have an extraordinary, spiritual connection with animals. And when such a man dies, it happens, that he connects with the animal that he was closest to and loved most. "

vip

Avatar użytkownika
 
Posty: 14774
Od: Pon maja 23, 2011 10:55

Post » Wto sty 01, 2013 20:42 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Operacja szczeniaka kosztuje. "To lepiej go uśpić"
Marek Kruczek, Gazeta Wyborcza
Karat, wychudzony żółty bokser, został znaleziony w lesie. Swojego wybawcę doprowadził do bramy... cmentarza. Inne dwa duże psy były przywiązane do drzewa nieopodal schroniska. Kochamy je na zabój, tolerujemy, boimy się ich, nienawidzimy - psy budzą w ludziach wszystkie możliwe uczucia i emocje.
Najgorzej jest jednak, gdy człowiekowi tylko wydaje się, że kocha psy. On na pewno weźmie zwierzę, ale traktuje je jak zabawkę, chwilową przyjemność. Kiedy to mija, jest zdolny skazać psa na cierpienie, przywiązać do drzewa, podrzucić, a nawet zabić. Bo się znudził. Albo zachorował. Albo pies jest przeszkodą w realizacji życiowych celów - mówi Halina Derwisz, szefowa Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt.
Przewrotna ludzka natura
Historia niebieskookiego husky jest bolesnym potwierdzeniem jej słów. 3,5-miesięcznego szczeniaka do jednej z rzeszowskich lecznic przynieśli dwaj młodzi ludzie. - Mieli około 20-25 lat. Wydawałoby się, że przyjechali do lecznicy, aby ratować życie i leczyć swojego małego przyjaciela. Pojawiły się nawet łzy - opowiada Halina Derwisz.
Pies wpadł pod samochód. Obie tylne nogi miał połamane. Złamania były skomplikowane, konieczna była operacja. To oznacza jednak koszty. Gdy to dotarło do właścicieli niebieskookiego, łez już nie było. Mężczyźni zaczęli się zastanawiać nad... eutanazją. Lekarz oczywiście odmówił. Pies trafił do schroniska Kundelek. - Ta historia pokazuje przewrotne oblicze ludzkiej natury, brak odpowiedzialności, wyobraźni, konsekwencji, egoizm, łatwość w rezygnowaniu z życia istoty, za którą jest się odpowiedzialnym. A przecież zawsze można znaleźć inne, lepsze rozwiązanie, ale to wiąże się z dojrzałością i odwagą w zmierzeniu się z problemem. Niestety, w tym przypadku, jak i w wielu podobnych, kolejny raz zawiodło człowieczeństwo - komentuje Halina Derwisz.
Gdyby Karat umiał mówić
Karat to żółty bokser, z którym los obszedł się bardzo brutalnie. Został znaleziony na terenie jednej z podrzeszowskich gmin. Wychudzony, leżał zwinięty w kłębek pod drzewem. Stowarzyszenie interweniowało w gminie. Okazało się, że gmina miała zamiar umieścić go w betonowym kojcu, w nieocieplonej budzie. Nie konsultowała tego z weterynarzem. Ostatecznie pies został więc zabrany przez inspektora stowarzyszenia ochrony zwierząt. - Szukaj - powiedział wolontariusz stowarzyszenia i zapiął Karatowi smycz. Pies zareagował. Poprowadził kilkaset metrów. Zatrzymał się przed bramą pobliskiego cmentarza.
- Pokręcił się, węsząc ziemię, po czym położył się w tym miejscu. Tu skończyło się jego stare życie, a zaczęło nowe. Nie wiemy, czy jego pan został na tym cmentarzu pochowany. Nie sprawdzaliśmy tego. Bardziej jednak prawdopodobny jest scenariusz, że pies został tu przewieziony i porzucony. Czekał więc w pobliżu. I czekałby aż do śmierci głodowej - mówi Halina Derwisz. Karat miał szczęście. Trafił do Kundelka, a stąd do domu zastępczego znalezionego przez Fundację SOS Bokserom.
Wrócę po nie za dwa miesiące
Kilka dni temu pracownicy Kundelka znaleźli przed bramą w kartonowym pudełku dwa koty. Na dołączonej kartce właściciel napisał: "Nie będzie mnie, wyjeżdżam. Za dwa miesiące wrócę, zabiorę".
- Ten ktoś potraktował zwierzęta jak przedmioty, a schronisko jak przechowalnię. Oczywiście koty zabraliśmy, ale na pewno nie oddamy, nawet jeżeli ten człowiek się do nas zgłosi. Bo to zwykły egoista, który nie zdaje sobie sprawy, że zwierzęta czują, kochają, tęsknią i cierpią, gdy zostają porzucone - słyszymy w schronisku.
Do Kundelka trafiły także bernardyn i duży kundel, które wolontariusze znaleźli przywiązane do drzewa nieopodal schroniska. - Były przywiązane linami, ale nikt nas o tym nie poinformował. Nie dość, że egoista, to jeszcze zupełnie pozbawiony odwagi - wolontariusze surowo oceniają właściciela psów.
Potrzebujemy byle jakiej suki
Latem tego roku w Kundelku zjawiły się dwie młode kobiety. - Potrzebujemy jakiejś suki, byle jakiej, ale żeby była duża - zagaiły.
- Zawsze przeprowadzamy wywiad z ludźmi, którzy chcą adoptować psa. Wielu odmawiamy, bo nie są zupełnie przygotowani do tego, by zaopiekować się psem. Tak było i w tym przypadku, ale tym razem argumentacja obu kobiet była porażająca - opowiada Halina Derwisz.
Na pytanie, po co im duża suka, kobiety opowiedziały historię, że mają owczarka podhalańskiego, który... bardzo potrzebuje suki. - Co!? - zdziwiły się panie ze schroniska. Ciągnęły jednak rozmowę. - A co zrobicie ze szczeniętami? - dopytywały. - Rozdamy - padła odpowiedź. - A z kolejnym miotem?
- Nasz dziadek się nimi zajmie - padła odpowiedź.
- Najprawdopodobniej miały na myśli, że ich dziadek te psy zabije. Podziękowaliśmy tym paniom, a mieliśmy je ochotę poszczuć psami albo jeszcze gorzej - mówią wolontariusze.
Podobnych przypadków zdarza się w Kundelku sporo. - Niektórzy ludzie uważają, że pies ze schroniska to przedmiot, który można wziąć, jak się zechce, i zrobić z nim, co się chce. Np. po jakimś czasie porzucić - denerwuje się Halina Derwisz. - A tak nie jest. Każdy, kto chce od nas psa, może być pewny, że zostanie dokładnie przepytany i sprawdzony - podkreśla.
Kilka dni temu zadzwonił do Kundelka mieszkaniec Radomia, który pytał, czy psy ze schroniska są dowożone do nowych domów, bo chciał zrobić rodzinie prezent świąteczny. - Jakby to był łańcuszek na choinkę zamówiony przez internet. Takim ludziom też odmawiamy - mówią wolontariusze.
A tych chętnie witamy
Wolontariuszom w Kundelku przyda się każda pomoc. Przyznają, że w Rzeszowie jest kilka osób, które przyjeżdżają do schroniska, bo bardzo chcą mieć psa, ale nie mają na to czasu. - Pracują po 10-12 godzin na dobę i nie mogłyby poświęcić psu wystarczająco dużo czasu - tłumaczy Halina Derwisz. Przychodzą do schroniska, by pobyć jakiś czas z psami. Zabierają je na spacery.
Tu potrzeba zmiany świadomości
RSOZ od trzynastu lat organizuje akcje edukacyjne "Pomóżmy zwierzakom". - Bo to jedyna droga, żeby kiedyś w przyszłości przypadki, o których mówiliśmy, nie zdarzały się albo żeby było ich mniej. Odwiedzamy także szkoły i przedszkola - słyszymy w stowarzyszeniu.
Co roku w Kundelku organizowane są lekcje dla dzieci i młodzieży z podkarpackich szkół. - Uczymy wrażliwości i odpowiedzialności - mówi Derwisz.
Rocznie przez schronisko przewija się około trzech tysięcy młodych ludzi. Widzą tu, jak kończy się nieodpowiedzialność ludzi wobec zwierząt. - I mamy w pracy z młodzieżą fantastyczne efekty. Bo młodzież bardzo się angażuje. Ludzie ci organizują zbiórki karmy, pieniędzy. Mają fantastyczne pomysły. Np. pieką pączki i sprzedają za symboliczne pieniądze, organizują dyskoteki, malują obrazy i sprzedają na aukcjach. Im więcej takich ludzi wychowamy, tym mniej będzie w przyszłości krzywdy zwierząt, które przecież kochają bezinteresownie i bezkrytycznie, a same zdolne są do największych wyrzeczeń - kończy Halina Derwisz.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto sty 01, 2013 21:36 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

U nas nie ma piwnic, ale wrzucamy z dużą, dla przypomnienia, że jest zima i zły czas dla kotków, i prosimy.
Obrazek
Fasolka
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto sty 01, 2013 22:32 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Mam podobne obserwacje-cala okolica zawalkona resztkami petard........balagan ma nie wiadomo kto posprzatac, koty sploszone -widzialam tylko jednego od wczoraj :roll:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103466
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro sty 02, 2013 6:20 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Ciąg dalszy braku kotów, niestety. Choć przyszła kotka, którą ekstremalnie sterylizowana w maju, bardzo głodna, a widziałam ją ostatni raz przed mrozami. Nie było wielu kotów.
I nieudana łapanka za mną: kot, którego chcę złapać, nie przyszedł (bardzo Was proszę o ciepłe myśli w sprawie tego kota), a kotka, którą też bardzo chcę złapać - kolejny raz, już przestałam liczyć, który - na sterylizację, na sam widok Ewy zwiała i tyle ją dziś widziałam.

Duża nie mogła dzisiaj spać, a mnie Frania rano pogoniła i duża jest smutna.
To, że ja jestem smutna, to wiadomo :(
Fasolka


A ja nie jestem i o co ta afera
Frania
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Śro sty 02, 2013 10:37 Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 10.

Sąmocne kciuki za łapanki i za powrót kotów.
One siedzą gdzieś schowane i mocno wystraszone.

Małgoś, niech ten rok będzie dla Ciebie i Twoich Bliskich rokiem spokojnym, zdrowym i finansowo dostatnim.
:1luvu:

Tutaj szukają małego kota-Wrocław
viewtopic.php?f=13&t=149534
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56099
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

cron