Odpukać, ale dzisiaj jak na razie biegunki nie ma (przedwczoraj lakcid, wczoraj probioset, dzisiaj znowu lakcid i tak na przemian; smectę też jej spróbuję dać). Biegunka zaczęła się już ponad dobę przed antybiotykiem, ale tak jest np. przy wszystkich pierwotniakach męczących koteczka. Wczoraj nie zdążyła do kuwety dwa razy (ale próbowała tylko za wolno chodzi na razie) - dzięki temu wiem na pewno, że mocz jest żółty (nie słomkowy, ale też nie jakiś ciemny ciemny). Oddech jak śpi jej w końcu się uspokoił - teraz mieści się w granicy 20-30, bo przedtem nawet na spaniu było 30-35. Męczy się nadal dość szybko, ale umie sobie już posiedzieć (wczoraj to się aż zataczała). No i nie jest już żółta - raczej blada, ale żyłki na uszach zaczyna być widać.
Zdeptała mnie dzisiaj w nocy kilka razy, bo woda wychodziła i biegała do kuwetki, którą na noc wstawiam do pokoju, żeby miała blisko (brzuszek się zmniejsza powoli i zniknęła tkliwość wątroby oraz śledziony), a o 3 domagała się jeść (je niewiele, ale tak co 3-6h). Odkryłam dzisiaj, że jak hepato force rozprowadziłam w calo-pet, to jej nie mdliło (i tak sama nie zjadła, ale widocznie smak jest bardziej znośny; nie wyobrażam sobie podania jej tak dużej kapsułki - poza tym tam jest dawka na 10kg futrzaka, a ona ma 2.5, więc połowa porcji jej w zupełności wystarczy - wet potwierdziła).
Mała w nocy się myła i ugniatała mój szlafrok łapeczkami (leży złożony koło mnie na łóżku, bo ona lubi na nim leżeć), a mruczała jak traktor prosto do mojego ucha; teraz drzemie przykryta kocykiem (bo dla odmiany trochę niższa temperatura). Lepiej już też troszkę chodzi - mam nadzieję, że to nie tylko chwilowa poprawa. W tym artykule doczytałam, że dieta powinna być wysokobiałkowa - może dlatego ona i wtedy, i teraz tak bardzo chciała mięsa, a nie bardzo karmy (nieważne jak dobre - nawet animonda integra sensitive, gdzie niby jest 97% indyka jej nie pasuje).
O 9 i 21 podaję jej ten unidox solutab rozrobiony wodą (po 1/4 tabletki - na jej masę akurat tyle trzeba; to wysoka dawka, ale taka musi być); ta wersja akurat się nadaje do rozpuszczania w wodzie (jest do wypicia - wiem, bo kiedyś sama brałam). W tym artykule piszą też, że z nawadnianiem trzeba ostrożnie, żeby krwi zbytnio nie rozrzedzić - czytałam go kilka razy, żeby niczego nie przeoczyć. Sterydu nie podajemy - dla FLEV+ sterydy chyba nie są najlepszą rzeczą na świecie.
Malutka je RC, rzuca się na wątróbkę i jajko, czyli ewidentnie domaga się żelaza (daję jej malutko tej wątróbki, ale odrobinę jednak dostaje - urodziłam się z anemią i mam ją co wiosnę, więc trochę wiem o jej leczeniu, o samopoczuciu przy niej itp.). Innych ziółek nie daję, ale pokrzywę (napar) będzie dostawać nadal, bo "czyści" krew, ma sporo żelaza i wspomaga procesy krwiotwórcze.
Mam nadzieję, że jej się uda kolejny raz wygrać z chorobą - dzielna jest i wie, że bardzo mi na niej zależy

ta druga wet (starsza) miała rację mówiąc, że po takim czasie skoro nadal wyniki wątrobowe nie są dobre, to znaczy, że koniecznie trzeba ustalić, co tą wątrobę tak morduje, bo dawno powinna się zregenerować. Wczoraj było najwyższe stężenie składnika odpowiedzialnego za mordowanie tasiemców w Profenderze - nic nie wyszło (wtedy też miała tylko glisty i to sporo), a gdzieś w niedzielę będzie najwyższe stężenie tego do mordowania glist (dobrze, że to stopniowo rośnie, a nie szybkim skokiem - organizm ma większą szansę sobie poradzić).
Dzięki za wszystkie kciuki! I jeszcze raz polecam ten artykuł, bo gdybym widziała go wcześniej, to już 2 tygodnie temu by można było zrobić ręczny rozmaz i być może postawić diagnozę (była hemoliza, problem ze stawem, przyspieszony oddech, apatia, brak apetytu, żółtaczka), a dwa tygodnie w leczeniu kotka to bardzo dużo.
...