Broszka pisze:Nastrój trochę mi się poprawił - dzwonił wet że chyba uda się ściągnąć dla mnie te pasty dla koni, znalazł w innej hurtowni ostatnie dwieuff
![]()
I odpisał mi pan ze sklepu bo wysłałam maila że nie podoba mi się sposób załatwienia sprawy czyli przerzucenie na klienta odpowiedzialności za swoje błędy. Napisał: "Rozumiem Pani stanowisko. W tym wyjątkowym przypadku mogę jednak Pani wysłać łopatkę do kuwety." No proszę, jednak dostanę łopatkę
Do mnie ostatnio zadzwonił pan ze sklepu, w którym kupowałam Młodemu buty snowboardowe na Gwiazdkę. W pierwszych słowach poinformował mnie, że nie ma już tych, które chciałam (a już zapłaciłam oczywiście), ale ponieważ to jego wina, może mi sprzedać droższy model za tą samą cenę.
Łaskawie się zgodzilam

Ale standard obsługi niezły, muszę przyznać. Popełnili błąd i sami zadzwonili z rozwiązaniem.