Nigdy nie miałam do czynienia z rasowymi kotami.Nawet do lecznicy przynoszono najwyżej "w typie", czyli tak naprawdę kundelki.Uczucia mam ambiwalentne, jeżeli chodzi o hodowle, więc nie interesowałam się tym nigdy.Dla mnie kot to kot, nieważne, czy ma papiery, czy nie.
Kotki mają już potencjalny domek, odbędziemy wizytę pa, bo tak zawsze się robi i mam nadzieję, że kotki zakotwiczą w tym domku na stałe i będą szczęśliwe.Bardzo je polubiłam, są kochane, miłe, spokojne, a Lila to wyjątkowy miziaczek.Zara trochę się mnie jeszcze bała, ale pomimo,że ją dręczyłam ( czytaj:czesałam

) nie próbowała mnie drapnąć ani ugryźć.Obie przytulałam, głaskałam.Dzisiaj widziały mnie drugi raz w życiu, a mimo wszystko zachowywały się bardzo elegancko.
Próbowałam różnych zabawek, nawet tor z piłeczką przyniosłam i urządzonko do robienia baniek mydlanych.Lila zakochała się w laserku, szalała wręcz za światełkiem.Zara woli wędki i wszelkie dyndadełka.