» Wto gru 04, 2012 18:22
Re: TYSKIE MRUCZKI XI - Dandi odszedł za TM [*]
BAJKA O TRZECH KOTKACH
Nie będzie to długa ani próżna bajka. Nie będzie w niej dobrych ani złych mocy. Nie będzie w niej czarów, nie będzie w niej zaklęć. Nie będzie tu śmiechu, nie będzie też płaczu – jest to historia o trójce przyjaciół.
Węgielek jak co rano wracał z krótkiego spaceru po okolicy, w której od niedawna mieszkał. Zawsze wychodzi o tej samej porze. Zagląda do sąsiadów, czy wszystko jest na swoim miejscu, chwilkę wygrzewa się w słoneczku na swojej ulubionej ławeczce mrucząc przy tym radośnie, a potem wraca szybciutko do swojego domu.
A w domu czekają na niego jak co rano przyjaciele: Bartuś i Noemi. Same niestety jeszcze nie mogą wychodzić na zewnątrz, bo nie wszystkie łapką chcą ich słuchać i dlatego z niecierpliwością czekają na powrót Węgielka. Czy są smutne, że muszą zostawać w domu? Nie. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, posłuchajcie.
Dawno, dawno temu, gdy na świecie nie było jeszcze tylu nowych rzeczy, które zaprzątały główki dzieci, w każdym domu mieszkał kotek lub piesek. Każdy z nich miał swojego opiekuna, który go karmił, czesał i często się z nim bawił.
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy opiekun dorastał i zaczął interesować się czymś innym. Już nie było codziennych szalonych zabaw, pogoni za myszką czy sznurkiem. Nie każdy miał czas dla swojego pupila. Taki los spotkał Noemi. Miała wszystko co chciała, ale brakowało jej towarzystwa i wspólnych zabaw.
Postanowiła, że wyruszy w świat i poszuka towarzysza do zabawy. Zabrała trochę jedzenia i ruszyła w drogę. O swoich opiekunów się nie martwiła. Wiedziała, że zrozumieją i pozwolą jej odejść.
Maszerowała powolutku zaglądając co jakiś czas do ogórków i sprawdzała, czy znajdzie się ktoś taki jak ona – lubiący się cały czas bawić i przekomarzać. Pod koniec dnia, gdy już miała szukać miejsca do spanie, zauważyła w rogu jednego z ogórków kotka. Wokół niego leżało mnóstwo zabawek, ale on tylko patrzył na nie smutnym wzrokiem.
- Jak się nazywasz? – spytała Noemi.
- Bartek. Co ty tutaj robisz?
- Szukam nowego domu. Moi opiekunowie nie mieli czasu, żeby się ze mną bawić, więc szukam kogoś innego do towarzystwa. Masz tutaj tyle zabawek, dlaczego więc jesteś smutny?
- Mam dużo zabawek, ale nie mogę się bawić. Widzisz moje tylne łapki? Niedawno miałem wypadek podczas zabawy i nie umiem nimi ruszać. Od tego czasu się nie bawię.
- Niemożliwe! – wykrzyknęła kotka – Nawet nie próbowałeś? Może nie jest aż tak źle, jak ci się wydaje?
- Nic z tego, nie dam rady.
- To chociaż spróbuj. Jeśli nie spróbujesz, to skąd będziesz wiedział, czy dasz radę czy nie? – nalegała Noemi.
Po krótkim zastanowieniu Bartek postanowił spróbować. Zdziwił się bardzo, że pomimo jego chorych łapek może normalnie się bawić i w niczym, mu one nie przeszkadzają. Obydwa kotki szalały tak razem do późna, póki nie zostały zawołane na kolację. Noemi została serdecznie powitana w nowym domku. Ale to jeszcze nie był koniec niespodzianek tamtego wieczoru. Zanim Noemi do nich trafiła opiekunowie postanowili przygarnąć dla niego towarzysza, żeby mu nie było smutno samemu. Tak zgadza się. Jest nim Węgielek.
Cała trójka została przyjaciółmi na dobre i złe. Uwielbiali się razem bawić, gonić i ścigać. Węgielkowi czasami towarzyszyła na spacerach Noemi, ale odkąd skręciła łapkę podczas zabawy i dopóki jej nie wyleczy, musi czekać razem z Bartusiem na wiadomości i nowinki, jakie przyniesie ich przyjaciel.
A Węgielek zawsze coś ciekawego opowie.
Koniec.